środa, 4 maja 2022 11:00

Tarnów. Mają masę zalet i jedną, jedyną wadę

Autor Katarzyna Jamróz
Tarnów. Mają masę zalet i jedną, jedyną wadę

Miłośnicy psów wiedzą, że relacja z ich czworonogiem jest na wagę złota. W końcu nie bez powodu mówi się, że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka. Barbara i Kinga Truty coś o tym wiedzą. Od kilku lat organizują Tarnowski Zjazd Berneńczyków. Właściciele oraz sympatycy tej rasy przyjeżdżają do Tarnowa z całej Polski, by wziąć udział w tym wyjątkowym wydarzeniu.

Tegoroczny IX Tarnowski Zjazd Berneńczyków "Tarnów w Tricolorze" odbędzie się w dniach od 16 do 18 czerwca. O tej rasie i organizowanym wydarzeniu porozmawialiśmy z Barbarą i Kingą Truty.

Dlaczego akurat berneńczyki? Czy to wymagająca rasa?

K.T.: Od zawsze marzyłam o psie. Informacji o różnych rasach szukałam w internecie oraz w książkach. Chcieliśmy dużego, rodzinnego psiaka o spokojnym i wesołym charakterze. Na tapecie pojawiły się dwie rasy: berneński pies pasterski oraz golden retriever. Gdy na spacerze spotkaliśmy sąsiada z przepięknym berneńczykiem Benem, klamka zapadła i w naszym domu pojawiła się Nadira. Z Nadirką spędziliśmy wspaniałe 5 lat i 8 miesięcy, wspólnie podróżując po Polsce i Europie. To ona zaszczepiła w nas miłość do rasy - wiedzieliśmy, że berneńczyki pozostaną w naszym życiu na zawsze. W międzyczasie przygarnęliśmy kundelkę Tinę, która była u nas 10,5 roku, przeżywszy ok. 17 lat. Gdy Nadira odeszła za Tęczowy Most, kupiliśmy dwie malutkie siostry berneńskie - Tarikę Blue i Taminę z hodowli Aresibo. Po dwóch latach trafił do nas adopciak Maximilian. To była miłość od pierwszego wejrzenia! Max chodził za mną krok w krok, skoczyłby za mną w ogień. Spędził z nami tylko 2 lata - odszedł w wieku 6 lat i 9 miesięcy. Stado się zmniejszyło, ale po domu nadal biegały dwie siostry. Wiecznie radosna Tamisia była przysposobiona jako modelka do sesji zdjęciowych z dziećmi. Indywidualistka Tarika potrafiła natomiast pół dnia przespać na łóżku rodziców. Niestety nie nacieszyliśmy się nimi długo... Tamisia odeszła we wrześniu 2021 r., a Tarika 3,5 miesiąca po siostrze. W międzyczasie pojawiły się dwie nowe adoptowane sunie - Bonita (Power of the Heart) oraz Xenia (U Źródeł Wisły). Bonitka to spokojna i cichutka dziewczynka, która chodzi za mną jak cień. Szalona Xenia zaś jest bardziej psiakiem mamy. Każdy nasz berneńczyk miał inny charakter, ale wszystkie łączyły wspólne cechy - chciały być cały czas przy nas i obdarzyły nas bezgraniczną miłością.

Berneńczyki to przede wszystkim psy rodzinne - nie dla nich kojec, buda i samotność. Mogą mieszkać w domu, jak i w bloku - najważniejsze jest towarzystwo człowieka. Lubią długie i spokojne spacery, często pracują w dogoterapii. Są wielkimi miśkami o pięknym tricolorowym umaszczeniu. Mają jedną, jedyną wadę - przez swoją delikatność i podatność na choroby żyją niestety bardzo krótko. Choć oczywiście zdarzają się wyjątki od reguły.

Tarnów Zjazd Berneńczyków
Tarnów. Jeśli jesteś nieźle “bernolnięty”, musisz to wiedzieć! / Fot.: Archiwum prywatne 

To nie jest pierwsza edycja Tarnowskiego Zjazdu Berneńczyków "Tarnów w Tricolorze". Kiedy i w jaki sposób zrodził się pomysł na organizację tego wydarzenia?

B.T.: Kiedy siostry Tarika i Tamisia trafiły pod nasz dach, zaczęliśmy uczestniczyć w ówczesnych zjazdach berneńczyków: w Dubiu, Tokarni i na Śląsku. W 2016 r. odbyło się ostatnie spotkanie w Tokarni, a ponieważ miejscowość ta leży stosunkowo blisko Tarnowa, postanowiłyśmy, że w kolejnym roku zjazd odbędzie się u nas. Jak się okazało pomysł organizacji wydarzenia w Tarnowie był strzałem w dziesiątkę. Do pandemii odbywały się nawet dwa spotkania w roku - w czerwcu duży zjazd połączony z paradą berneńczyków, zaś w jesieni bardziej kameralny.

Tarnów Zjazd Berneńczyków
Tarnów. Jeśli jesteś nieźle “bernolnięty”, musisz to wiedzieć! / Fot: Archiwum prywatne

Kto przyjeżdża na zjazdy? Rok temu w Tarnowie pojawił się sam Dawid Kubacki razem ze swoim pupilem!

K.T.: Na zjazd przyjeżdżają miłośnicy berneńczyków z całej Polski (z 11-12 województw) - najwięcej z Małopolski, Śląska i Mazowsza. Uczestnikiem zlotu był również Polak mieszkający w Niemczech, pod granicą holenderską. W ubiegłym roku mieliśmy zaszczyt gościć mistrza świata i olimpijczyka Dawida Kubackiego wraz z żoną, córeczką oraz swoim pupilem Bernim.

Tarnów Zjazd Berneńczyków
Tarnów. Jeśli jesteś nieźle “bernolnięty”, musisz to wiedzieć! / Fot: Archiwum prywatne

Co się robi podczas takiego spotkania? Jakie atrakcje czekają na przybyłych? Oprócz tego, że można spotkać masę psów tej samej rasy, co jest w końcu niecodziennym widokiem!

B.T.: Nasze spotkania mają na celu integrację ludzi i psów, wymianę doświadczeń oraz miłe spędzenie czasu w gronie miłośników rasy, potocznie zwanych "bernolniętymi". Podczas kolejnych zjazdów zapewniamy gościom różne atrakcje. Niewątpliwie kulminacyjnym punktem wydarzenia jest parada berneńczyków ulicami miasta Tarnowa. Tworzymy barwny korowód - psy są pięknie przyozdobione kwiatami, wstążkami i dzwoneczkami, zaś ludzie w dużej części ubierają tradycyjne stroje szwajcarskie. Na płytę rynku zapraszamy regionalnych wokalistów lub tancerzy. Podczas wspólnego grilla odbywają się różnego rodzaju prelekcje, konkursy, pokazy psich sportów i sztuczek oraz przeprowadzane są zawody psio-ludzkie.

Tarnów Zjazd Berneńczyków
Tarnów. Jeśli jesteś nieźle “bernolnięty”, musisz to wiedzieć! / Fot: Archiwum prywatne

Jak sytuacja wygląda z roku na rok? Czy coraz więcej osób przyjeżdża z tej okazji do Tarnowa?

B.T.: Od pierwszego do ósmego zjazdu liczba uczestników się nawet potroiła. Na ostatnie spotkanie przyjechało ok. 100 psów i 170 osób.

Jaka sytuacja z poprzednich edycji szczególnie zapadła Pani w pamięci?

K.T.: Ciekawe pytanie! Co roku zapraszamy nowych gości specjalnych, którzy pozostawiają ślad w naszej pamięci. W pierwszej edycji swoimi magicznymi sztuczkami zaczarował nas magik Maciej. Na siódmym zjeździe odbyły się zawody Top Speed Dog, cieszące się wielkim zainteresowaniem. Wszyscy tak bardzo walczyli o wygraną, że nie obyło się bez śmiesznych sytuacji, takich jak upadki i poślizgnięcia opiekunów psów oraz zrobienia siku na środku toru przez najstarszą sunię. Na innych zawodach, zamiast berneńczyka przechodzącego przez tunel, robił to właściciel. Rok temu niewątpliwą niespodzianką dla wszystkich było uczestniczenie Dawida Kubackiego wraz z rodziną w zjeździe. Od dwóch lat mamy też innego wyjątkowego gościa - małpkę kapucynkę. Natomiast spotkanie w 2020 r. pod hasłem "Berneńskie Anioły" było wyjątkowe na inny sposób - wspominaliśmy wtedy wszystkie psiaki uczestników zjazdów, które odeszły za Tęczowy Most.

Tarnów Zjazd Berneńczyków
Tarnów. Jeśli jesteś nieźle “bernolnięty”, musisz to wiedzieć! / Fot: Archiwum prywatne

Korzystając z sytuacji, chciałabym zapytać o psy na Ukrainie. Oprócz ludzi, tej pomocy potrzebują zwierzęta, które przecież bez człowieka nie będą w stanie przetrwać. Jak można im pomóc? Co jest potrzebne, jak taką pomoc można zorganizować? Wiem, że pod swój dach Panie same przyjęły rodzinę z sąsiedniej wsi od Buczy, która również ma berneńczyki.

B.T.: W momencie wybuchu wojny Polacy na różny sposób zaczęli pomagać Ukraińcom. Wiadomo, że pomoc w głównej mierze skierowana jest do ludzi. My, miłośnicy berneńskich psów pasterskich, postanowiliśmy również działać. Swoją pomoc chcieliśmy ukierunkować dla rodzin z berneńczykami. Powstał czat dla polskich właścicieli bernów, a następnie córka założyła publiczną grupę na Facebooku "Pomagamy Berneńczykom i innym Szwajcarom w Ukrainie", do której dołączyło ponad 1500 osób. Niektórzy ukraińscy hodowcy berneńczyków zdecydowali się przyjechać do Polski wraz ze swoimi psami. Dla nich zostały zorganizowane domy stałe lub tymczasowe. Psy otrzymały karmę, leki i inne potrzebne akcesoria. Część właścicieli berneńczyków została jednak w Ukrainie. Dzięki założonej zbiórce pieniędzy oraz indywidualnych darczyńców mogliśmy wysłać do nich transporty z karmą. Zespół osób cały czas pracował nad ustalaniem adresów berneńskich rodzin w potrzebie. Nawiązałyśmy również kontakt z berneńską grupą z Łotwy, która przewiozła zebraną karmę dla zwierząt (ponad 2 tony) do Polski, zaś my zorganizowaliśmy transport do Lwowa dzięki uprzejmości psiolubnego Igora. Drugi, mniejszy transport zrealizowaliśmy poprzez jedną z tarnowskich przychodni weterynaryjnych. We Lwowie karma trafiła w ręce zaufanego wolontariusza oraz pani weterynarz, którzy zajęli się dalszym rozprowadzaniem wśród potrzebujących zwierząt z okolic Lwowa, Kijowa, Buczy, Irpienia, Hostomelu.

Przez około tydzień gościliśmy w naszym domu małżeństwo z dwoma berneńczykami i kotem z okolic Buczy, którzy docelowo udali się do Niemiec. Okazało się, że jeden z psiaków ma poważny uraz kręgosłupa i praktycznie nie chodzi. Na szczęście berneńscy przyjaciele z Niemiec rzetelnie zaopiekowali się psiakiem. Jest po operacji, w trakcie rehabilitacji i pomału wraca do zdrowia. W czasie pobytu u nas, dużo opowiadali o wojnie w Ukrainie - były to niewyobrażalne i przerażające obrazy. Mam cały czas kontakt z Iriną, jest wdzięczna za pomoc, a gdy będą wracać do Ukrainy, obiecali, że ponownie nas odwiedzą.

Tarnów Zjazd Berneńczyków
Tarnów. Jeśli jesteś nieźle “bernolnięty”, musisz to wiedzieć! / Fot: Archiwum prywatne

Pomoc dla zwierząt w Ukrainie jest ciągle potrzebna. Myślę, że najlepszym pomysłem jest organizacja zbiórek karmy i pieniędzy przy każdej możliwej okazji. Potrzeba tylko inicjatora oraz wielkich serc darczyńców. Pamiętajmy, że dobro wraca. Zawsze.

Fot.: Archiwum prywatne

Tarnów - najnowsze informacje

Rozrywka