Sobotni mecz na stadionie przy ulicy Kałuży, był ciężkim przeżyciem dla fanów Puszczy. W Ekstraklasowych derbach Małopolski przegrali bowiem z Cracovią, a najbliższy terminarz wcale nie rozpieszcza.
Długimi fragmentami starcie Pasów z Żubrami było bezbarwne z obu stron. Drużyny starały się wdrażać jakieś pomysły na ten mecz, ale kluczowe okazały się błędy indywidualne. W 15 minucie stadion w Krakowie momentalnie ucichł, gdy Michail Kosidis strzelił gola dającego prowadzenie Puszczy.
Jednak od tamtej pory coraz częściej zaczęły dawać się we znaki ataki gospodarzy. Świetnym rajdem koło 30 minuty popisał się Otar Kakabadze, ale ostatecznie jego podanie do drugiego bocznego obrońcy Davida Olafsona skończyło się mocno niecelnym strzałem Islandczyka. Z kolei dziesięć minut później strzał Patryka Sokołowskiego, który zmierzał do bramki Puszczy, został zablokowany.
Genialna końcówka Pasów
Co się jednak odwlecze, to nie uciecze. 44 minuta i tym razem sam Kakabadze wykończył precyzyjnym uderzeniem akcję Cracovii i jeszcze przed przerwą gospodarze wrócili do gry. Pasy poszły za ciosem i w doliczonym czasie gry strzeliły drugiego gola, którego autorem był Benjamin Kallman. To już 15 gol fińskiego snajpera, walczącego o koronę króla strzelców Ekstraklasy. Brakuje mu tylko dwóch trafień do Efthymiosa Koulourisa z Pogoni Szczecin.
Na samym początku drugiej odsłony meczu swojego pierwszego gola dla Cracovii strzelił zimowy bułgarski nabytek, czyli Martin Minchev, który przełamał ręce Kevina Komara mocną główką. Mogła paść jeszcze bramka na 4:1, gdy po wolnym Amira Al Amawiego strzał zatrzymał się na poprzeczce. Rywalizacja skończyła się niepotrzebną czerwoną kartką dla defensora Puszczy Jakuba Serafina, który przez to odpocznie w następnej kolejce.
Dobry kalendarz? Nie dla Puszczy
Dla Cracovii było to ważne przełamanie. Mowa o pierwszej domowej wygranej od października, gdy w efektownym stylu rozbili Motor Lublin 6:2. Może, choć nie musi być tak, że pójdą za ciosem. Dwie następne kolejki to Stal Mielec i Śląsk Wrocław, więc kolejni rywale po Puszczy walczący o utrzymanie. Z drugiej strony jesteśmy w takiej fazie sezonu, że Mielczanie, jak i wicemistrzowie Polski mogą jeszcze dość odważnie marzyć o pozostaniu w lidze.
Dla Puszczy z kolei każdy mecz będzie jak finał. Poczynając od Rakowa, choć przed walczącymi o tytuł Medalikami, Żubry podejmą u siebie Pogoń Szczecin w półfinale Pucharu Polski. Trener Tułacz na konferencji prasowej po spotkaniu powiedział, że to będzie najważniejszy mecz w historii klubu i zapewne ma rację. Puszcza stoi przed szansą walki o zagraniu na Stadionie Narodowym, gdzie ma powalczyć o trofeum dające ponadto eliminacje do europejskich pucharów. Sytuacja kadrowa jednak nie rozpieszcza.
— Wszystkie dzisiejsze zmiany wynikały z urazów. Robimy wszystko, żeby jak najlepiej przygotować zespół, ale musimy się potężnie zastanowić nad poszczególnymi sprawami, bo sytuacja zdrowotna przed meczem pucharowym wygląda po prostu katastrofalnie – a przed nami też mecze o utrzymanie w Ekstraklasie. We wtorek zobaczymy, kto będzie zdrowy na puchar, który jest dla nas dziś najważniejszy. Gramy najważniejszy mecz w całej historii Puszczy Niepołomice. To jest coś nieprawdopodobnego i nie zamierzamy zagrać tak, by ten mecz tylko się odbył – chcemy zaprezentować się tak, by dać sobie szansę i zagrać na Narodowym.
- dodał trener.
Oczywiście mecz z Pogonią może odwrócić obecnie panujące nastroje, ale na ten moment jest, mówiąc kolokwialnie, nie wesoło. W najbliższych tygodniach poznamy odpowiedź, czy w Niepołomicach nadal będą odbywały się mecze Ekstraklasy, oraz czy Cracovia wykorzysta nierówną formę rywali i powalczy jeszcze o europejskie puchary.
Fot: Krystian Kwiecień / Głos24