Nie po raz pierwszy w tym sezonie Cracovia traci punkty z ogólnie słabą drużyną. Ciężko nie odnieść wrażenia, że takimi spotkaniami Pasom zabraknie kilka punktów na koniec sezonu w walce o europejskie puchary.
Spotkanie przy Kałuży było szansą dla podopiecznych trenera Kroczka, by przedłużyć serię domowych meczów bez porażki. Ostatni raz, gdy Pasy skończyły mecz u siebie bez punktów, miał miejsce jeszcze na początku listopada, gdy ulegli 3:4 GKS-owi Katowice.
Z drugiej strony na trzy punkty przed własną publicznością kibice czekają od październikowego meczu z Motorem Lublin, wygranego 6:2. Przez te kilka miesięcy cztery raz z rzędu Cracovia zremisowała mecz domowy. Jak 0:0 z Rakowem, czy 2:2 z Jagiellonią mogły napawać optymizmem, tak 1:1 z Koroną czy Zagłębiem już na pewno nie.
Idealny rywal na przełamanie
Radomiak wydawał się być dobrym rywalem na przedłużenie meczów bez przegranej. Tym bardziej że ekipa z Radomia przechodzi słabszy okres, a ostatnie bezpośrednie starcie przy Kałuży skończyło się 6:0 dla Pasów. Patrząc na same spotkania wyjazdowe, rywale Cracovii przed rywalizacją w Krakowie wygrali tylko trzy takie mecze.
Ostatecznie sobota przyniosła dość wyrównane widowisko, co nie jest komplementem dla drużyny trenera Kroczka. Tym bardziej że goście marzą o walce o top 4 ligi na koniec rozgrywek i marzeniu o Lidze Konferencji Europy. Można się oczywiście zastanawiać, czy już teraz w Cracovii jest skład gotowy na takie cele.
Faktem na pewno jest to, że w tych okolicach tabeli się znajdują, więc czemu by tego nie wykorzystać. Radomiak jest w gronie zespołów zagrożonych spadkiem. Choć kilku klubom widmo degradacji bardziej zagląda w oczy, to w Radomiu sytuacja też nie jest do końca bezpieczna.
Miłe złego początki
Mecz pomiędzy Cracovią a Radomiakiem to błędy liderów drużyny Pasów. W nie najlepszej dyspozycji był Otar Kakabadze, który kilkukrotnie dał się łatwo ograć. To po jego stracie poszła pierwsza groźniejsza kontra gości, która na jego szczęście zakończyła się strzałem obok bramki. Mimo kilku niepewnych zagrań i przede wszystkim walki o piłkę w środku pola obu drużyn to Cracovia prowadziła do przerwy.
Świetnym strzałem popisał się Mikkel Maigaard. Duńczyk miał nieco szczęścia, ale trzeba mu oddać, że uderzenie nawet bez rykoszetu najpewniej wpadłoby do bramki Kikolskiego. Do przerwy Radomiak realnie raz zagroził golem, gdy Sebastian Madejski musiał interweniować. Druga połowa zaczęła się jednak fatalnie. Rafał Wolski, który czekał na gola w Ekstraklasie grubo ponad rok, zrobił rajd od prawie połowy boiska i strzelił bramkę dającą remis.
Brak reakcji, to brak punktów
Trzeba sobie jasno powiedzieć, że zabrakło reakcji Pasów na zaistniałą sytuację. Gol na 1:1 wybił już zupełnie podopiecznych trenera Kroczka i druga połowa jest tak naprawdę do zapomnienia. Nie był to mecz Kallmana, który razem z van Burenem nie zrobili zbyt wiele, by poprawić swoje statystyki strzeleckie.
Ostatecznie Rafał Wolski przypomniał o sobie w końcowce, gdy posłał idealne podanie na głowę zimowego nabytku Radomiaka Renata Dadashova. Azer w drugim meczu w Ekstraklasie strzela drugiego gola. Najpierw uratował remis z Widzewem, a teraz zapewnił trzy punkty w Krakowie.
Przed tygodniem gdy Cracovia wygrała na ciężkim terenie w Zabrzu z Górnikiem po samobóju Rafała Janickiego, można było mieć nadzieję na odkucie i powrót na odpowiednie tory. Ostatecznie w meczu z Radomiakiem, bliżej było tego meczu z Zagłębiem, gdzie Pasy co prawda nie przegrały, ale remis 1:1 z drużyną grającą od 9 minuty w osłabieniu, trzeba rozpatrywać w kategoriach sporej wpadki, by nie powiedzieć kompromitacji.
Czy uda się jeszcze powalczyć o Europę?
Z perspektywy całego sobotniego spotkania szkoda straty punktów, tym bardziej że Radomiak jest po prostu w obecnym sezonie słaby. Jeśli w Krakowie ktoś ma obecnie marzyć o pucharach, to jest to Cracovia. Natomiast jeżeli mecze takie jak z Zagłębiem, Koroną czy Radomiakiem nie udaje się wygrać we własnym domu, ciężko będzie w dłuższej perspektywie mieć nadzieję na eliminacje do Ligi Konferencji Europy.
Fot: Krystian Kwiecień / Głos24