wtorek, 11 marca 2025 11:10, aktualizacja 17 godzin temu

Groźna choroba w Małopolsce? Możliwe zamknięcia przejść granicznych

Autor Maria Panicz
Groźna choroba w Małopolsce? Możliwe zamknięcia przejść granicznych

Podjęto decyzję o wzmożonym monitoringu oraz działaniach prewencyjnych, by zapobiec przedostaniu się choroby do Polski. Wojewoda małopolski Krzysztof Jan Klęczar nadzorował kontrole transportów żywych zwierząt na granicy.

Na terenie Węgier wystąpiło ognisko pryszczycy. To choroba mocno zjadliwa u zwierząt kopytnych. Jest zakaźną i zaraźliwą chorobą wirusową zwierząt parzystokopytnych domowych oraz dzikich. Kraj, w którym wystąpi, narażony jest na bardzo duże straty ekonomiczne w przemyśle mięsnym oraz hodowli, a także obowiązkową likwidację stad, w których ją stwierdzono. Pierwsza zakażona farma bydła znajdowała się blisko granicy węgiersko-słowackiej. Prewencyjnie postanowiono zlikwidować 1,4 tys. zwierząt. To pierwszy przypadek pryszczycy na Węgrzech od 50 lat.

Doraźne posiedzenie Wojewódzkiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego. fot.: malopolska.uw.gov.pl

Niegroźna dla ludzi, groźna dla ekonomii

Doraźne posiedzenie Wojewódzkiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego zostało zwołane w zeszłym tygodniu. W obradach uczestniczyli przedstawiciele służb oraz instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo sanitarne i weterynaryjne. Podjęto decyzję o wzmożonym monitoringu oraz działaniach prewencyjnych, by zapobiec przedostaniu się choroby do Polski.

Krzysztof Jan Klęczar zaznaczył istotę spotkania — Trzeba ograniczyć do maksimum możliwość przedostania się tej choroby do Polski. Co ważne - choroba nie jest groźna dla ludzi. Jest to choroba atakująca bydło i trzodę chlewną. Musimy zrobić wszystko, aby się nie rozprzestrzeniła, ponieważ straty ekonomiczne mogą być bardzo duże – ostrzega wojewoda małopolski.

Szybka reakcja

Służby specjalne bardzo szybko przystąpiły do działania, rozumiejąc powagę sytuacji. Podjęto działania zapobiegawcze na przejściach w Chyżnem, Niedzicy i Piwnicznej-Zdroju, gdzie wprowadzono dezynfekcję pojazdów i wzmożone kontrole służb, m.in. Policji, Straży Granicznej i Inspekcji Weterynaryjnej.  

— Ustaliliśmy, że niezbędne jest wprowadzenie czasowych kontroli transportów zwierząt, zostały one wdrożone w sobotę. Wyznaczyliśmy te trzy przejścia graniczne, ponieważ mamy tam najlepszą infrastrukturę do przeprowadzania skutecznych kontroli. Tylko przez te przejścia przepuszczamy transport żywych zwierząt, które potencjalnie mogą być nosicielami choroby – mówi wojewoda małopolski Krzysztof Jan Klęczar na przejściu granicznym w Chyżnem, gdzie osobiście nadzorował pracę służb, które kontrolują owe transporty do Polski.

Wojewoda małopolski Krzysztof Jan Klęczar na przejściu granicznym w Chyżnem. fot.: malopolska.uw.gov.pl

Czy granice będą zamknięte?

Jak poinformował II wicewojewoda małopolski Ryszard Śmiałek, w akcję zaangażowały się m.in.: Wojewódzka Inspekcja Transportu Drogowego, Policja, WOT, Państwowa Straż Pożarna, Lekarz Weterynarii. Mają oni bezpośrednio koordynować działaniami.

- Na ten moment funkcjonariusze WIW oraz strażacy z PSP skontrolowali: 1 pojazd na przejściu w Piwnicznej, który został zdezynfekowany, 2 pojazdy w Niedzicy zostały zawrócone i 3 pojazdy w Chyżnem zdezynfekowane. Ponadto kontrole 29 samochodów przeprowadzili funkcjonariusze KAS. Biorę pod uwagę różne scenariusze. Jednym z nich jest zamknięcie przejść granicznych w Piwnicznej-Zdroju i Niedzicy dla transportu żywych zwierząt – mówi wojewoda Klęczar.

Poniedziałek, kilka minut po godzinie 21. Granica Państwa w Chyżnem. W związku z wystąpieniem ognisk pryszczycy na...

Opublikowany przez Krzyśka Klęczar Wtorek, 11 marca 2025

Echo ptasiej grypy

Warto wspomnieć, iż niedawno mieliśmy także problem z ptasią grypą, przez które trzeba było zlikwidować i zabezpieczyć 31-tysięczne stado zainfekowanego drobiu - kur niosek.

– Przez ostatnie 2 lata nie mieliśmy w ogóle ptasiej grypy w Małopolsce, ale w tym roku, w Sieprawiu pojawiło się ognisko tej choroby. Nie doszukaliśmy się tam bezpośredniej przyczyny, ale jest to choroba zwalczana z urzędu i właściciel musiał zutylizować całe stado. Hodowca dostanie za to odszkodowanie (wyniesie około miliona złotych). Skarb państwa stara się wyrównywać rolnikom tę stratę. — mówi w rozmowie z Głos24 Lech Pankiewicz, Małopolski Wojewódzki Lekarz Weterynarii.

Ostrzega także przed innymi chorobami zwierząt, takimi jak choroba niebieskiego języka (Bluetongue), chwilowo uciszoną, bo czynnikiem roznoszącym ją są kuczmany - latające i gryzące muszki. Przed służbami sporo pracy, ale zapewniają, że są na nią gotowi.

fot.: malopolska.uw.gov.pl

Małopolska - najnowsze informacje

Rozrywka