Wielu osobom to się nie mieści w głowie: w Hiszpanii sytuacja jest tak poważna, że pojawiło się zalecenie podług którego lekarze mają wybierać kogo ratować w przypadku, gdy nie będą w stanie zająć się wszystkimi pacjentami. Decydować ma szereg czynników.
Wśród kryteriów, które będą o tym decydować wymienione zostały: szansa na przeżycie pacjenta, oczekiwana długość życia oraz „wartość społeczna” osoby. Najwięcej kontrowersji budzi nie do końca dla wszystkich zrozumiały ostatni z wymienionych czynników.
Dokument opracowany przez Grupę Roboczą Bioetyki Hiszpańskiego Stowarzyszenia Medycyny Ratunkowej oraz Hiszpańskie Stowarzyszenie Medycyny Internistycznej mówi głownie o tzw. "maksymalizacji dobra wspólnego".
W przypadku pacjentów w stanie krytycznym, z dodatkowymi innymi patologiami, wskazuje by ratować się tego, który odniesie większe korzyści z terapii. W praktyce oznacza to m. in. rezygnację z ratowania pacjentów, u których perspektywa życia nie przekroczy dwóch lat. Takim pacjentom zostaną zaproponowane "alternatywne rozwiązania".
Ponadto jak rekomenduje dokument:
"Przyjęcie pacjenta mającego większe szanse na przeżycie może oznaczać odrzucenie innego, nawet jeżeli ten inny pacjent przyjechał do szpitala jako pierwszy” - czytamy w dokumencie, który cytuje hiszpański dziennik El Mundo.
Podstawowym czynnikiem, mającym pomóc lekarzowi podjąć decyzję ma być tzw. wskaźnik QALY, wyrażającym długość życia skorygowaną o jego jakość: "Nie chodzi tylko o przeżycie, ale także o to, w jakich warunkach będzie żył pacjent".
Pod uwagę ma być brane także to, by uratowanie danej osoby "maksymalizowało korzyści dla jak największej liczby osób" - można to rozumieć zarówno wąsko, jako wielkość i sytuację najbliższej rodziny danego pacjenta, zwłaszcza wieku i sytuacji potomstwa. Jak i szeroko - ważność roli społecznej jaką odgrywa ze względu na swą pracę lub inną działalność.
Info: El Mundo, RMF FM,