piątek, 27 kwietnia 2018 08:58, aktualizacja 7 lat temu

Hotel pielęgniarski. Droga przez piekło

Autor Manuel Langer
Hotel pielęgniarski. Droga przez piekło

Blisko 120 rodzin zajmuje 2 budynki znane w Tarnowie jako hotel pielęgniarski. Należą one do szpitala im. św. Łukasza, który chce odzyskać możność gospodarowania nimi. Rodziny będą musiały opuścić swoje domy, w których mieszkały od wielu, wielu lat. Nic jednak nie odbędzie się tutaj spokojnie, bo już teraz cała sprawa przypomina drogę przez piekło.

Najpierw była mowa o tym, że mieszkańcy będą musieli się wynieść już z końcem zimy. Sprawa trafiła do mediów, kilku lokalnych aktywistów i polityków szczerze się nią zainteresowało, a kilku innych cynicznie ją wykorzystało, by się pokazać przed wyborami. Nagłośnienie sprawy w prasie, telewizji i internecie odniosło skutek – dyrekcja szpitala postanowiła lokatorom dać czas do Wielkanocy. Potem były kolejne protesty i kolejny termin – do końca kwietnia. Teraz mówi się już o lecie.

Z różnych stron – od władz, od zaangażowanych aktywistów płynęły różne sygnały o tym, że lokatorzy będą mogli wykupić swe mieszkania, o tym, że może jakoś sprawę choć na parę lat się ułoży. Co chwilę te nadzieje były rozbijane informacjami, jakie płynęły ze szpitala, któremu zależy na tym aby w tych budynkach prowadzić działalność medyczną.

I tak właściwie od wielu, wielu tygodni 120 rodzin żyje na walizkach, niepewnych tego, czy za chwilę nie trafią na bruk – bo miasto nie jest wstanie tylu osobom zapewnić od tak lokali zastępczych.

To nie wszystko. Niepewności jutra towarzyszy strach – o własne życie. I nie są to bynajmniej obawy przesadzone, gdyż w hotelu w ostatnim czasie miała miejsce cała seria podpaleń. Nie była to jakaś awaria instalacji, policja od samego początku podejrzewała celowe zaprószenie ognia. Na dniach dowiedzieliśmy się, że sprawcą co najmniej dwóch z trzech podpaleń jest 13-letni chłopiec.

Zanim jednak śledczy doszli do tego minęły prawie 2 miesiące, w trakcie których wśród mieszkańców krążyły najbardziej absurdalne i przerażające plotki – łącznie z lekarzami ze szpitala im. św. Łukasza, biegającymi po klatkach schodowych z butelkami z łatwopalną cieczą. Można się z tego śmiać, ale postaw się czytelniku w miejsce ludzi, którzy czują się przez parę miesięcy non-stop zaszczuci i zagrożeni, a na dokładkę mają bardzo realne podstawy, by się bać o swoje życie. Zresztą czy ujęcie przez policję 13-letniego chłopca wyjaśnia sprawę? Zrobił to dla zabawy, czy może ktoś go zainspirował? I co z trzecim podpaleniem?

Z drugiej strony mamy dyrekcję szpitala im. św. Łukasza. Można zrozumieć ich postawę i argumenty. Czy nie wydaje się przecież absurdem to, że szpital zajmuje się wynajmem mieszkań, a nie tylko i wyłącznie leczeniem? Czy powinniśmy ludziom nim zarządzającym brać za złe to, że będąc właścicielem jakichś budynków chcą je przeznaczyć pod działalność medyczną? Jeśli szpital dzięki dodatkowemu miejscu będzie mógł przyjmować więcej chorych, pomagać większej ilości osób, to czy nie należałoby temu przyklasnąć?

Zupełnie inaczej wyglądałaby sytuacja, gdyby chodziło o przejęcie jakichś budynków przez prywatnego dewelopera, który zwyczajnie chciałby na tym zarobić. Rozbudowa szpitala natomiast służy dobru wszystkich Tarnowian, a także mieszkańców okolicznych miejscowości.

Przykre jest to, że przejmowanie budynków przez szpital musi nieść z sobą tak potężny dramat ludzi. I co gorsza tak naprawdę na dzisiaj nie wiemy jak on się skończy. Rozmawialiśmy z Damianem Miką, rzecznikiem szpitala im. św. Łukasza. Twierdzi on, że szpital nie zamierza rezygnować ze swych planów przeznaczenia hotelu pielęgniarskiego pod cele medyczne, począwszy od gruntownego remontu budynków. Dotychczasowy rozwój wypadków pokazał nam jednak, że w tej sprawie nie możemy być niczego pewni. Zwłaszcza, że wchodzimy w okres wyborów, a 120 rodzin + najbliżsi krewni i znajomi to niebagatelna liczba głosów w walce o posadę radnego.

Tarnów - najnowsze informacje

Rozrywka