wtorek, 12 listopada 2024 00:00, aktualizacja 19 dni temu

Kilka godzin czekał na pomoc z otwartym złamaniem nogi. Nie przeżył

Autor Marzena Gitler
Kilka godzin czekał na pomoc z otwartym złamaniem nogi. Nie przeżył

Tracił dużo krwi, miał otwarte złamanie nogi. Kilka godzin czekał na pomoc. Przyjechała za późno. Nie przeżył. Taką smutną historię opisali inspektorzy Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Okazuje się, że nie było komu pomóc w porę cierpiącemu zwierzęciu, które potrąciło auto.

Ponad trzy godziny czekania z otwartą raną

KTOZ 8 listopada opublikowało post, w którym opisuje bulwersującą sytuację. Rannego, potrąconego przez samochód koziołka (samiec sarny), zauważyli jadący drogą ludzie. Wezwali pomoc, czekali godzinę. Wtedy przypadkiem nadjechały inspektorki KTOZ. Tym razem zadzwoniły na Policję. Zgłoszenie przyjęto, ale dopiero po kolejnych 2,5-godzinach na miejsce przyjechała weterynarz bez odpowiedniego wyposażenia i bez pomocy, która była konieczna, aby przenieść zwierzę do samochodu. Pomogli świadkowie. Pomoc dotarła za późno, Koziołek zmarł w jej gabinecie.

W dniu wczorajszym nasze inspektorki, wioząc pieska do nowego domu przez jedną z podkrakowskich gmin, zostały zatrzymane przez ludzi stojących na poboczu. Okazało się, że czekają oni na przyjazd służb do potrąconego koziołka. Jadąc, ludzie ci zauważyli sarnę, stojącą na poboczu, jakby w oczekiwaniu na pomoc. Od razu zawiadomili okoliczną Policję, a ta powiadomiła schronisko, które w tej gminie ma podpisaną umowę w zakresie opieki nad zwierzętami dzikimi. W momencie naszego przyjazdu, osoby zgłaszające czekały już od godziny. Bez skutku. Koziołek wyglądał źle, tracił dużo krwi, miał otwarte złamanie nogi. Tym razem po pomoc na Policję zadzwoniły nasze inspektorki. Tu zaznaczamy, że my niestety nie mamy uprawnień, odpowiedniego sprzętu i przeszkolenia w zakresie przewozu dzikich zwierząt. Po kolejnych 2,5 godzinach oczekiwania wreszcie pojawiły się odpowiednie służby. A przynajmniej na to wszyscy liczyli. Na miejsce przyjechała dziewczyna nieoznakowanym samochodem, bez odpowiedniego sprzętu. W aucie miała 2 kennele - obydwa zdecydowanie za małe na sarnę. W ręce trzymała mały kocyk. I to by było na tyle. Na pytanie jednej z osób zgłaszających, w jaki sposób zamierzała w pojedynkę zabezpieczyć ciężkie i bezwładne dzikie zwierzę, odpowiedziała, że zawsze na miejscu znajdzie się ktoś, kto pomoże. W tym przypadku najwyraźniej mieli to być ludzie, którzy całą sytuację zgłosili i nasze inspektorki, którzy z trudem przenieśli cierpiące zwierzę do samochodu. Dziewczyna ze służb przyświecała im latarką.. I to też na ich prośbę. Koziołek odjechał. Dzisiaj inspektorki zadzwoniły dopytać o jego stan - otrzymały informację, że niestety nie przeżył narkozy bo widocznie pomoc przyszła za późno. No cóż... My też tak zdecydowanie uważamy.

W dniu wczorajszym nasze inspektorki, wioząc pieska do nowego domu przez jedną z podkrakowskich gmin, zostały zatrzymane...

Opublikowany przez KTOZ Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami Piątek, 8 listopada 2024

Zawiodła Gmina?

KTOZ zapowiedziało interwencję w tej sprawie i wysłanie pisma do gminy, na której terenie doszło do tej sytuacji. Zaapelowało też do samorządów, aby weryfikowały z kim podpisuję umowy na zapewnienie opieki rannym dzikim zwierzętom. Podziękowało też osobom, które próbowały uratować ranne zwierzę i wytrwale czekały na przyjazd służb.

Tu ogromny apel do gmin, żeby weryfikowały podmioty, z którymi podpisują umowy, czy na pewno są do tego odpowiednio przygotowane. My wystosujemy do tejże gminy pismo w tej sprawie. Tak po prostu nie może być... Jednocześnie pragniemy gorąco podziękować Pani Dominice, Panu Kamilowi i Panu Wojtkowi, za to, że nie przejechali obojętnie, widząc ranne i cierpiące zwierzę i cierpliwie czekali na pomoc. Tu prośba również do Was, żeby bardzo uważać na drodze i nigdy nie zostawiać nikogo w potrzebie na pastwę losu!

Przypominamy, kierowca, który potrącił zwierzę (domowe lub dzikie) ma ustawowy obowiązek udzielenia mu pomocy – artykuł 25 ustawy o ochronie zwierząt z dnia 21 sierpnia 1997 roku mówi o tym tak: "„Prowadzący pojazd mechaniczny, który potrącił zwierzę, obowiązany jest, w miarę możliwości, do zapewnienia mu stosownej pomocy lub zawiadomienia jednej ze służb […].”. Nie zastosowanie się do tych przepisów to złamanie prawa i trzeba się liczyć z poniesieniem konsekwencji. Pozostawienie zwierzęcia bez pomocy w świetle przepisów, traktowane jest identycznie jak ucieczka z miejsca zdarzenia przy innych rodzajach kolizji i podlega karze aresztu lub grzywny (nawet do 5000 zł) [art. 37. Ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt].

Każda Gmina ma obowiązek zapewnienia opieki nad zwierzętami na jej terenie, tymi domowymi i tymi dziko żyjącymi. Realizacja tego obowiązku to powierzenie interwencji w sytuacjach awaryjny, profesjonalnym służbom, które są w stanie zapewnić odpowiednią pomoc. Gminy podpisują także umowy z podmiotami zobowiązującymi się do zapewnienia właściwego transportu rannych zwierząt.

Nie takie informacje chciałbym pisać w piątek wieczorem. Historia smutna, przytłaczająca, jednak wymagająca...

Opublikowany przez Głos 24 - Małopolski Portal Informacyjny Piątek, 8 listopada 2024

Kogo zawiadomić w przypadku, gdy widzimy ranne zwierzę?

Warto wiedzieć, że gdy wydarzył się wypadek drogowy lub zachodzi podejrzenie popełnienia przestępstwa wobec zwierzęcia powinniśmy zadzwonić na Policję - czyli pod 997.

Gdy znalezione zwierzę znajduje się poza obszarem ruchu drogowego np. w lesie czy na polu powinniśmy zadzwonić pod 112. Dyspozytor powinien poinformować nas, jak mamy się zachować i kogo powiadomić o sytuacji.

Kolejny numer, który warto zapisać w telefonie to 986 - Animal Patrol Straży Miejskiej. Straż Miejska skieruje zgłoszenie do odpowiedniej placówki z którą miasto ma podpisaną umowę np. schroniska, gabinetu weterynaryjnego, ośrodka rehabilitacji zwierząt.

Powiat krakowski

Powiat krakowski - najnowsze informacje

Rozrywka