Kraków: Czacza i Lipton czekają na Bociana tylko do 8 stycznia

Jeszcze tylko do 8 stycznia będzie można zobaczyć szopkę z żywymi zwierzętami. Kozy, owce i alpaki, stanowiące niezwykłą atrakcję dla najmłodszych, pochodzą z krakowskiego Gospodarstwa Jeziorkowo. Pieniądze wpłacane przy okazji wizyty w szopce przeznaczone są na cele charytatywne.

Żywą szopkę zlokalizowaną tuż obok lokalu gastronomicznego na ul. Bociana 8 będzie można oglądać jeszcze tylko do niedzieli. Odwiedzający mogą nie tylko podziwiać żywe zwierzęta, ale także wejść do ich zagrody. Opłata za tę atrakcję wynosi symboliczne 10 zł i jest zbierana na pomoc osoby walczącej z chorobą nowotworową (oczywiście można wpłacać większe kwoty). W zamian za złożenie datku otrzymamy kubek pełen krojonych marchewek do karmienia zwierząt. Lipton, Czacza, Lubczyk, Boguś, Mirabelka i Borówka, czyli pochodzące z Gospodarstwa Jeziorkowo alpaki, kozy i owce są przyjazne oraz przyzwyczajone do dzieci.

– Do niedzieli (8 grudnia) zbieramy na panią Asię, która zmaga się z nowotworem. Zbiórki nie organizuje jeden podmiot, a kilka, bo tak naprawdę to wspólna akcja. My ze zwierzątkami przejechaliśmy akurat z naszego Jeziorkowa, ale za wybudowanie szopki i udostępnienia miejsca trzeba podziękować właścicielom restauracji Sekret Smaku – mówi w rozmowie z Głosem24 opiekujący się zwierzętami z szopki Darek Herka i dodaje: – Naszą główną atrakcją tutaj są alpaki, ale mamy też ze sobą kozy i owce. Wszystkich zwierzątek jest szóstk

Jak zaznacza w rozmowie z Głosem24 z odwiedzinami do żywych atrakcji szopki najlepiej przyjechać wcześniej. – Jesteśmy tutaj od 10:00 do 20:00, z tym że zwierzęta wieczorem są już zmęczone i idą spać, więc do 20:00 raczej nie wytrzymują, bo robi się ciemno. Jednak dzięki sztucznemu oświetleniu i faktowi, że są karmione przez odwiedzających, wytrzymują całkiem długo. Najlepszy czas na odwiedziny i karmienie jest do godziny 16:00, kiedy światło jest naturalne. Uspokajam też, że zwierzątka nigdy nie są u nas przekarmione. Zapraszam do nas całe rodziny.

Fot.: Mirosław Haładyj/Głos24