23 kwietnia 1944 roku niemiecki bombowiec Junkers Ju-88 o numerze seryjnym 39550 odbywał lot testowy z ośrodka badawczego Luftwaffe w Rechlin. 800 kilometrów dalej, w okolicach Miechowa, maszyna zaczęła tracić wysokość, a w końcu rozbiła się na okolicznych polach. Jej elementy odnaleźli na skupie złomu członkowie Stowarzyszenia Miłośników Historii i Militariów "Salamandra". Jak się okazało, jeden z mieszkańców ze skrzydła wraku bombowca zrobił... kurnik.
- Przypominamy artykuł, który pojawił się na Głos24 we wrześniu 2023 r.
26 lutego 1936 roku na rozkaz feldmarszałka Wernera von Blomberga lotnisko Rechlin, 90 km na północ od Berlina, stało się oficjalnym poligonem doświadczalnym nowo sformowanej Luftwaffe. Teren o nawierzchni torfowej, został ograniczony sześciokątną obwodnicą. Ośrodek został wyznaczony jako centralny obiekt testowy Erprobungsstelle (E-Stelle) Luftwaffe i został rozbudowany poprzez budowę dwóch kolejnych lotnisk: drugiego, mniejszego na wschód od głównego miejsca w pobliskim Roggentin i na południe od głównego miejsca w Lärz.
W ośrodek badawczy Luftwaffe w Rechlinie zainwestowano olbrzymią sumę pieniędzy. W marcu 1933 roku Hermann Göring, ówczesny komisarz ds. lotnictwa Rzeszy, odwiedził placówkę, co zaowocowało dużym dofinansowaniem ośrodka i szybkimi postępami budowy. Bardzo szybko na terenie obiektu zaczęły powstawać cztery grupy budynków. Były one zbudowane blisko siebie, zagięte o 90° wokół prawie okrągłego lądowiska. Ten podział na grupy: Nord (Północ - administracja, laboratoria), Süd (Południe - testy silników), Ost (Wschód - amunicja, broń) i West (Zachód - kompania techniczna, koszary) miał charakteryzować wizerunek stacji E w Rechlinie do końca wojny.
Instalacje zbiorników do tankowania samolotów i prób silników zostały umieszczone pod ziemią i połączone pomiędzy poszczególnymi grupami obiektów. Ich pojemność była ogromna. Tylko w zbiornikach grupy Süd (południowej) znajdowało się ponad 150.000 litrów. Łącznie w zbiornikach głównych stacji E w 1943 r. znajdowało się ok. 800.000 litrów oraz dalsze 1,3 mln litrów w zbiornikach oddalonych od obiektu.
Sam ośrodek służył testowaniu oraz badaniu nowych prototypów oraz modeli przedprodukcyjnych samolotów myśliwskich, rozpoznawczych, jednomiejscowych myśliwców, bombowców nurkujących, samolotów szkoleniowych i bombowców dalekiego zasięgu. Szacuje się, że w Rechlinie mogło stacjonować jednocześnie nawet 300 różnych samolotów, napędzanych silnikami odrzutowymi i rakietowymi, takie jak He-176, He-178 i Me 262, a także zmodyfikowane samoloty takie jak Messerschmidt Bf 109 czy bombowce Junkers Ju-88.
Junkers Ju-88, dwusilnikowy bombowiec był jednym z najbardziej wszechstronnych samolotów używanych przez Niemców w czasie II wojny światowej. Zaprojektowany został jako szybki bombowiec do ataków z niewielkiej wysokości i płytkiego lotu nurkowego, ale mógł też pełnić rolę nocnego myśliwca, bombowca torpedowego i samolotu rozpoznawczego.
Właśnie na pokładzie takiej maszyny 23 kwietnia 1944 roku czteroosobowa załoga w składzie Herbert Bräunlich, Willi Venzlaff, August Eiermann, Kurt Reians, odbywała lot testowy z ośrodka badawczego Luftwaffe w Rechlin. Nie udało im się go jednak nigdy zrealizować. – Nie wiadomo jaki dokładny był cel lotu testowego, ale zastanawia fakt ze maszyna wystartowała z Rechlin, a spadła w Miechowie czyli przeleciała około 800 km i była w niedużej odległości od frontu. Mogły to być testy nowego wyposażenia, mocniejszych silników, innego uzbrojenia, ale też nowych bomb, czy nawet rakiet – mówi Aleksander Juzaszek ze Stowarzyszenia Miłośników Historii i Militariów "Salamandra".
Bombowiec uległ katastrofie i spadł w okolicy torów kolejowych w Miechowie. Kadłub samolotu rozpadł się na dwie części, a trzech członków załogi zginęło na miejscu. Wrak przeleżał w Miechowie przez kilka lat, nie wzbudzając większego zainteresowania, aż do końca lat 40-tych dwudziestego wieku, stopniowo rozbierany przez okolicznych mieszkańców, którzy zagospodarowała elementy maszyny w swoich gospodarstwach domowych.
Na jego ślad trafili członkowie Stowarzyszenia Miłośników Historii i Militariów " Salamandra". – Członkowie stowarzyszenia bardzo często odwiedzają skupy złomów w okolicy. W 2016 roku na jednym z nich odnaleźliśmy elementy samolotu, a wśród nich części kabiny (okienko strzelnicze Element z lawety LL-K VE). Po rekonesansie wykonanym przez chłopaków ze stowarzyszenia udało nam się znaleźć miejsce z którego przyjechał ten element oraz miejsce katastrofy. Początkowo sądziliśmy, że samolot spadł wcześniej, jednak przy pomocy naszych przyjaciół udało się odnaleźć w niemieckich archiwach dokumenty dotyczące samolotu o numerach 39550 , dzięki temu dało się ustalić dokładną datę rozbicia się tej maszyny – mówi w rozmowie z Głos24 Aleksander Juzaszek ze Stowarzyszenia Miłośników Historii i Militariów " Salamandra".
Zanim jednak samolot trafił na złom jego elementy posłużyły jako... kurnik. – Czasy powojenne charakteryzowały się dużą biedą. Panowało odgórne przyzwolenie na zabieranie pozostałości wojennych, ale ludzie mogli jakoś przeżyć. Ludzie z pobojowisk zabierali wszystko co mogło się przydać w gospodarstwie co skutkowało wozami drabiniastymi z kołami od czołgów, różnymi dziwnymi traktorkami z silnikami i skrzyniami biegów od wozów pancernych, podwórka często utwardzano gąsienicami od czołgów, a z luf od działek przeciwlotniczych robiono słupki ogrodzeniowe. Sposobów na wykorzystanie elementów wojskowych było bardzo wiele. Takim sposobem jeden z mieszkańców Miechowa do około roku 2010 posiadał na swoim podwórku kurnik zrobiony z elementów niemieckiego bombowca. Niestety spóźniliśmy się. Właściciel poinformował nas, że oddał kurnik na złom – mówi ze smutkiem Aleksander Juzaszek.
Przedstawiciele "Salamandry" podkreślają, że na terenie Miechowa takich znalezik może być zdecydowanie więcej. Czas pokaże, jakie tajemnice w nadchodzącym czasie odsłoni tamtejsza ziemia.
fot. Wikipedia/Jukka Kolppanen
inf. Stowarzyszenie Miłośników Historii i Militariów "Salamandra"/Strefa Bojowa Militarne Wyprawy po Europie - Millitary Expedition in Europe