Zofia Chmiel z Proszowic skończyła właśnie 100 lat. Z tej okazji, oprócz najbliższej rodziny, sąsiadów i znajomych, z gratulacjami pobieżyli do niej przedstawiciele władz:
"Piękny Jubileusz pani Zofii Chmiel z Proszowic!
Z okazji jubileuszu ? setnych urodzin złożyliśmy? gratulacje pani Zofii Chmiel.
Na uroczystszym spotkaniu obecna była liczna rodzina, dzieci, wnuki i prawnuki.
Jubilatka urodziła się 15 stycznia 1920 roku w Pałecznicy jako Zofia Zakrocka, po ślubie w 1941 roku zamieszkała w Proszowicach.
Zofia Chmiel wraz z mężem Bolesławem dochowali się:
- 5 dzieci,
- 12 wnuków, najstarsza to wnuczka Małgorzata, a najmłodsza Katarzyna,
- 17 prawnuków, (najstarszy 31-letni Michał, najmłodszy Tadeusz liczy zaledwie cztery miesiące),
- 1 praprawnuka Filipa (5 miesięcy).
W czasie uroczystości nestorce towarzyszył młodszy brat Feliks Zakrocki.
Podczas urodzinowej uroczystości odczytałem List Gratulacyjny od premiera Mateusza Morawieckiego, radny Mieczysław Krzynówek od wojewody Piotra Ćwika, kierownik USC Joanna Przeniosło odczytała list od kierownika MGOPS.
Oczywiści był także list od Burmistrza GiM Proszowice oraz wręczyliśmy? upominki.?
Pani Zofia wyrecytowała wiersz Mari Konopnickiej - "Co dzieci widziały w drodze" z 1922 roku. Wiersz, którego nauczyła się jeszcze w szkole w Pałecznicy.
- Do roku 2016 babcia była sprawna ruchowo i aktywnie uczestniczyła w każdym święcie. Obecnie z powodu dolegliwości zdrowotnych potrzebuje stałej opieki. Jest sprawna umysłowo, lecz kontakt z nią jest utrudniony ze względu na bardzo słaby słuch – mówią wnuki.
Jak to zwykle w przypadku tak wiekowych osób, najsilniejsze wspomnienia dotyczą czasów wojny. Podobnie jest w przypadku Zofii Chmiel, która była zmuszona uciekać z Proszowic do rodzinnej Pałecznicy.
- Pewnej nocy do domu wtargnęli Niemcy i zabrali dziadka do Krakowa, skąd miał zostać przewieziony na roboty przymusowe do Niemiec. Babcia chcąc zapobiec zesłaniu dziadka, wysłała swoją matkę na dworzec do Krakowa. Tam prababcia przekupiła Niemca pilnującego Polaków zesłanych na roboty i dziadek został uwolniony – słyszymy.
Po wojnie Zofia Chmiel z rodziną (w czasie wojny urodziła się najstarsza córka Helena) wróciła do domu w Proszowicach. Okazało się, że w czasie przejścia frontu pomieszkiwali w nim czerwonoarmiści, którzy zrabowali wszystko, oprócz… schowanego w piecu cukru. Państwo Chmielowie wiele lat pracowali w sklepie przy ulicy Królewskiej. Co ciekawe, starsi mieszkańcy Proszowic do dzisiaj ulicę Królewską nazywają z tego powodu Chmielną.
Bolesław Chmiel zmarł w roku 1991. Jubileuszu stulecia pani Zofii nie doczekali też dwaj synowie: w 1994 roku zmarł Tadeusz, a w 2016 Ryszard.
Jubilatka nadal mieszka w Proszowicach przy ulicy Wolności, gdzie wraz wraz z mężem kupiła działkę. Na co dzień opiekuje się nią synowa Teresa Chmiel. Każde imieniny i urodziny nestorki są okazją do rodzinnego spotkania. ?
Wielu lat życia dla Szanownej Jubilatki!" - napisał na swoim fb burmistrz Grzegorz Cichy.
Info/foto: fb GC