Pogorszył się stan dziewczynek, które w piątek wypadły z okna na Prądniki Czerwonym w Krakowie. Informacje o ich stanie przekazała PAP rzeczniczka prasowa Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego Katarzyna Pokorna-Hryniszyn.
Przypominamy, że do wypadku doszło w piątek 2 października około godz. 12.40 w bloku przy ul. Marchołta na Prądniki Czerwonym. Dwie dziewczynki w wieku około dwóch lat wypadły z okna najprawdopodobniej na piątym piętrze. Jedna z ciężko rannych została przetransportowana śmigłowcem do szpitala. Druga trafiła karetką do szpitala w Prokocimiu. Pisaliśmy o tym tu:
Jak informuje szpital w Prokocimiu jedna z dwuletnich bliżniaczek jest w stanie ciężkim, ale stabilnym, druga, z bardziej rozległymi potłuczeniami narządów wewnętrznych, zwłaszcza jamy brzusznej - jest w stanie bardzo ciężkim.
Obie dziewczynki, które miały połamane kończyny, są po operacji zespolenia kości. Tę, które obecnie jest w gorszym stanie, czeka jeszcze minimum jedna operacja w późniejszym czasie. "Czekamy, co przyniosą kolejne godziny" - przekazała rzeczniczka szpitala.
Policja ustaliła już wstępne okoliczności w jakich doszło do tragicznego wypadku. Ustalono, że dziewczynki były w mieszkaniu pod opieką matki, Ukrainki, która była zajęta gotowaniem obiadu. Dzieci bawiły się w pokoju. Nie wiadomo, jak znalazły się w oknie, które według wyjaśnień kobiety było zamknięte. Policja i prokuratura weryfikują te informacje i wyjaśniają okoliczności wypadku. W poniedziałek ma być przesłuchana matka dzieci. Kobieta w momencie wypadku była trzeźwa. Do zdarzenia doszło przy ul. Marchołta.
foto: Szpital Uniwersytecki w Krakowie