W Oświęcimiu kierowcy czasem lubią zaskoczyć, ale ten 32-latek zafundował przechodniom widowisko z pogranicza absurdu i motoryzacyjnej farsy. W sobotni wieczór (31 maja), gdy większość ludzi korzystała z uroków weekendu w sposób umiarkowany, on postanowił – dosłownie – wejść na wyższy poziom. Tyle że nie własnymi nogami, a za kierownicą Nissana. Na cel obrał sobie… podjazd dla osób z niepełnosprawnością ruchową przy ulicy Szpitalnej.
Nie byłoby może w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że podjazd ten został zaprojektowany raczej dla wózków inwalidzkich, a nie dla czterokołowych pojazdów z amfetaminowym napędem. Nissan dzielnie próbował pokonać przeszkodę, lecz niestety – lub na szczęście – utknął jak pestka w zębie. Kierowca najwyraźniej nie przewidział, że samochód to nie miejski czołg, a podjazd to nie autostrada do nieba.
Świadkowie zdarzenia, nieco skonfundowani tym nietypowym parkowaniem, zareagowali błyskawicznie – odebrali kierowcy kluczyki i wezwali Policję. To się nazywa obywatelska interwencja! Dzięki ich refleksowi nie doszło do większego nieszczęścia, choć zapewne wielu przechodniów musiało przetrzeć oczy z niedowierzaniem.

Policjanci z oświęcimskiej komendy, którzy przybyli na miejsce, szybko ustalili, że 32-letni mężczyzna nie posiada uprawnień do kierowania pojazdami. Ale to jeszcze nie koniec atrakcji. Choć badanie alkomatem nie wykazało alkoholu, to tester narkotykowy zdradził, że kierowca był pod wpływem amfetaminy. A więc nie pił – tylko trochę sobie… przyspieszył.
Mężczyzna został zatrzymany, a jego dalsze przygody kontynuowane były już nie na Szpitalnej, lecz w komendzie Policji. Tam pobrano mu krew do analizy, by dokładnie określić, jak bardzo nie powinien był siadać za kierownicą.

Jakie konsekwencje czekają amfetaminowego kierowcę? Za prowadzenie pojazdu pod wpływem środków odurzających grozi do trzech lat pozbawienia wolności, minimum trzyletni zakaz prowadzenia i spora grzywna. A jeśli potwierdzi się obecność substancji zakazanych – jego Nissan może trafić w ręce Skarbu Państwa. Innymi słowy: samochód też już raczej nigdzie nie pojedzie.
Wnioski? W mieście o bogatej historii nie ma miejsca na narkotykowe safari po chodnikach. A jeśli już ktoś koniecznie chce „wjechać na nowy poziom” – lepiej, żeby nie robił tego autem i nie mylił podjazdów z parkingami.
fot. KPP Oświęcim