Cała Europa zdaje sobie sprawę, że wojna na Ukrainie to problem wszystkich państw. Nie dziwi więc fakt, że kilka dni po wezwaniu prezydenta Ukrainy, że w zaatakowanym kraju powstanie "legion cudzoziemski", w Polsce pojawili się pierwsi ochotnicy gotowi walczyć z rosyjską inwazją.
Swój odział tworzy Jan Plewka z Opola, instruktor strzelectwa i właściciel firmy ochroniarskiej. Mężczyzna zebrał ponad 30 osób gotowych walczyć z putinowską armią.
Chęć wyjazdu z nim zadeklarowały już 32 osoby, a chętnych wciąż przybywa. Są to głównie Polacy, trzech Brytyjczyków oraz dwóch Niemców. Jak podkreśla, uczestnicy wyjazdu mają doświadczenie wojskowe, są zmotywowani i wiedzą, że ryzykują własnym życiem.
Jak przyznał w rozmowie z Wirtualną Polską decyzja o wyjeździe na Ukrainę to efekt brutalnych działań rosyjskich żołnierzy. - W decyzji o wyjeździe utwierdziła mnie informacja o zabiciu przez Rosjan młodej dziewczyny z Kijowa i liczne relacje o śmierci wielu osób cywilnych. Nie mogłem nie zareagować. - podkreśla.
Przypomnijmy, że w niedzielę ukraiński prezydent Wołomodyr Zeleński w nagraniu zamieszczonym na swojej stronie internetowej poinformował, że Ukraina tworzy legion cudzoziemski dla ochotników z zagranicy. Zaraz po tym wystąpieniu pojawiło się tysiące chętnych na całym świecie m.in. z Danii, Japonii oraz Francji.
Foto: Zdjęcie poglądowe/militaria