sobota, 21 grudnia 2024 08:39, aktualizacja 7 godzin temu

Przekonuje, że "nawet z teściową można dojść do porozumienia". Kobiety pokochały tę historię

Autor Mirosław Haładyj
Przekonuje,  że "nawet z teściową można dojść do porozumienia". Kobiety pokochały tę historię

– Wierzę, że relacji się nie dostaje, czy zastaje, a buduje w pocie czoła i nawet z teściową można dojść do porozumienia – mówi w rozmowie z portalem Głos24 Magdalena Drab, autorka książki "Między nami".

Natalia (jak każda mama) zmaga się z codziennym chaosem. Wszyscy dookoła dbają, by nie zaznała nudy: dwoje dzieci, przyjaciółki w kryzysie, teściowa, a nawet budząca postrach żona szefa. Na domiar złego, kiedy życie wydaje się już wystarczająco skomplikowane, Natalię niespodziewanie odwiedza jej siostra, odzywa się do niej dawny przyjaciel, a na horyzoncie pojawia się kobieta aspirująca do roli kochanki jej męża… Wykreowana przez Magdalenę Drab bohaterka książki "Między nami" nie zamierza się poddawać. Swoją charyzmą zyskała sympatię czytelniczek, które niejednokrotnie przyznawały, że jest w niej cząstka ich samych.

O relacjach między ludźmi i pasji do słowa w rozmowie z portalem Głos24 opowiada Magdalena Drab.

Magdalena Drab/ Fot. archiwum prywatne autorki
Magdalena Drab/ Fot. archiwum prywatne autorki

"Między nami" zbiera dużo pozytywnych recenzji. Pani debiut jest chwalony przede wszystkim za autentyczność przedstawianych sytuacji. Spodziewała się pani takiego odbioru?

– Miałam nadzieję, że autentyczność wyjdzie na pierwszy plan, ponieważ tak sobie założyłam od początku: pokazać kobietę, którą można spotkać, z którą można się chwilami utożsamiać i mieć ochotę przybić jej piątkę w tych zawirowaniach i codziennych perypetiach. Pozytywny odbiór bardzo mnie cieszy i motywuje. I jest też sygnałem, że zadanie, jakie sobie postawiłam, wykonałam.

Co panią skłoniło do tego, żeby sięgnąć po pióro?

– Lubię pisać, lubię słowa. Od dawna podejmowałam próby literackie, ale rzadko udawało się doprowadzić utwór do ostatniej kropki. Myślę, że nadszedł odpowiedni moment, kiedy zebrałam materiał, miałam w głowie gotową postać i udało się wygospodarować czas na pisanie. W trakcie tworzenia okazało się, że była to też świetna odskocznia od codzienności i przyjemność.

Otrzymuje pani wiadomości od swoich czytelniczek? Co piszą? Jaki jest pani odbiór takich wiadomości?

– Tak, dostaję wiadomości od czytelniczek. Zwykle pierwsza myśl to właśnie wspomniana już autentyczność, spostrzeżenie, że Natalia jest realna, zabawna, ale też daje czasem do myślenia. Pojawiały się takie teksty jak: "Chyba była pani u mnie w domu, skąd ja to znam?", "Mam wrażenie, że to o mnie" i tym podobne. Mnie jednak zaskakuje (na plus), że poza tym, iż Natalia jest taką „każdą z nas”, to każda z czytelniczek wyciąga z niej coś innego: ktoś zwraca uwagę na jej wrażliwość, ktoś na radzenie sobie z dziećmi, jeszcze ktoś na skomplikowaną przeszłość.

Każdy komentarz czy wiadomość to dla mnie wielka radość. Przyjmuję wszystko, cenię sobie  konstruktywną krytykę, no bo skoro mają powstawać kolejne powieści, warto słuchać, co jest dobre, a nad czym warto pomyśleć. Także chłonę te informacje i… mam nadzieję, zrobię z nich dobry użytek.

Magdalena Drab/ Fot. archiwum prywatne autorki

Jak wspomniałem, pani debiut nie jest lukrowany, główna bohaterka, Natalia, nie ma czasu się nudzić. Jest matką dwójki urwisów i panią domu, która gotowa jest pomóc także przyjaciółce w kryzysie, a nawet budzącej postrach żonie szefa. Trzeba przyznać, że sporo tych perypetii, a na horyzoncie pojawia się jeszcze dawny przyjaciel Natalii oraz kobieta, która ma zakusy na jej męża. Są wzloty i upadki, raz jest lepiej a raz gorzej, jak w życiu. Skąd czerpała pani pomysły na fabułę książki?

– Jak powiem: z życia, to wyjdzie pewnie banalnie, ale tak było. Sama jestem mamą, więc realia codzienności z dziećmi znam dobrze. Te relacje, które opisuję, też są powtarzalne i znane, ale szukałam dla nich takiej realizacji, żeby nie było nudy i dało się odejść od stereotypów. Wybrałam kilka, żeby każdą się zaopiekować w wystarczający sposób. Lubię obserwować otoczenie i wsłuchiwać się w historie. Czasem coś gdzieś usłyszę i potem zastanawiam się, co było motywacją do takiego a nie innego działania, a jaki może być skutek. Innym razem jestem przypadkowym świadkiem sceny na ulicy czy placu zabaw i znowu: szukam pomysłów rozwiązania, ale też myślę, co wydarzyło się przed. Te zdarzenia zasłyszane czy zobaczone rezonują potem w głowie i dopominają się opisania. Sceny z „Między nami” najczęściej mają jakiś fragment prosto z historii, które przydarzały się wokół mnie. Nawet ta, mogłoby się wydawać absurdalna scena u szefa, kiedy Natalii w niekontrolowany sposób rozsuwa się bluzka jest z życia wzięta.

Jak przebiegał proces twórczy? Miała pani wszystko dokładnie obmyślone i musiała tylko usiąść, żeby spisać historię, czy też, siedząc przed pustą kartką, czekała pani na przypływ weny twórczej?

– „Między nami”, którą dziś trzymam w rękach, to druga wersja. W pierwszej główną bohaterką była Kaśka, czyli miała to być udręczona mama, która nabierze pewności siebie przez spotkania z różnymi osobami i przyjaźń z… Natalią. Jednak po napisaniu kilku rozdziałów, zaczęłam się coraz bardziej męczyć i pojawiła się obawa, że znowu się nie uda skończyć. I zaczęło się kombinowanie, z którego nie wynikało nic dobrego. Aż pewnej nocy stwierdziłam, że zaczynam od nowa. No bo czemu nie? Wykorzystałam z tej pierwszej wersji kilka scen, a bohaterki zamieniłam rolami. I ta decyzja była kluczowa: Natalię miałam gotową w głowie: jej rozterki, problemy i to, jak do nich podchodzi. Nie miałam planu na całość, ale wiedziałam, jak chcę zakończyć.

Kiedy tylko się udało, czyli przeważnie w nocy, siadałam i pisałam, a wena niosła to swoim torem: czasem przypominały mi się jakieś rozmowy czy spotkania, z których czerpałam jakiś wycinek i dopasowywałam do fabuły. Czasem, chcąc uwypuklić jakąś cechę, szukałam odpowiedniej sceny. W pewnym momencie miałam już odpowiednią ilość postaci i problemów do opisania i wiedziałam, że teraz czas na domykanie wątków. Chociaż nie wszystkie zostały rozwiązane, ale to zabieg celowy.

Drugą powieść, tym razem dla młodzieży, która ukaże się w 2025 roku, napisałam zgodnie z planem, co też było ciekawym doświadczeniem. Najpierw pojawił się pomysł na całość, który szybko zapisałam jako plan, a potem była jego realizacja.

W opiniach na temat "Między nami" często przewija się wątek głównej, małżeńskiej relacji, która, jak zauważają czytelnicy, jest stabilna i dojrzała. Wcześniej wspomniałem o pozytywnych komentarzach zwracających uwagę na to, że pani powieść nie jest "przesłodzona". Ale może właśnie to, że Natalia posiada tak silną więź ze swoim mężem, dla kogoś może być właśnie czymś sztucznym…?

– Tak trochę żartem mówię, że to już jest takie małżeństwo po terapii. Myślę, że jedno to relacja sztucznie dosłodzona, a drugie relacja dojrzała, wypróbowana i świadoma, budowana codziennie w trudach i małych gestach. Mogąc wybrać dla Natalii partnera, dałam jej mężczyznę, który jest, a nie tylko bywa, uczestniczy, a nie pomaga. Oni w swojej historii mają sporo: straty, odejścia, dzieci. Pokazują, że zamiast poddawać się emocjom, można problem przegadać, że kiedy jedno traci kontrolę, to drugie ma pomóc wrócić na ziemię. Myślę, że odbiór bohatera w dużej mierze zależy od naszych doświadczeń. Jeśli ktoś ma na koncie relacje, które go zawiodły, to może powiedzieć, że Marek to jakiś sztuczny wytwór. Nie da się zadowolić wszystkich i nie zamierzam tego robić. Jednych bohaterów lubimy, strony o innych omijamy bez lektury.

Warto wspomnieć też o bardzo dobrych stosunkach, jakie łączą Natalię z jej… teściową. Trzeba przyznać, że to również nie jest oczywista relacja.

– Tak, celowo wykreowałam relację odbiegającą od stereotypów. I znowu: wierzę, że relacji się nie dostaje, czy zastaje, a buduje w pocie czoła i nawet z teściową można dojść do porozumienia. Natalia i Agata mają wiele punktów zapalnych, ale godzą się, że są inne. Nie wszystko im pasuje, ale z szacunkiem te różnice respektują. Agata oddała syna, a Natalia umie czasem „wypożyczyć” teściowej męża. Ta dobra relacja synowa-teściowa jest przeciwwagą dla braku relacji Natalii z matką. Główna bohaterka nie wie do końca, dlaczego nie dostała od matki miłości, nie wie, czemu nie udało im się zbudować więzi. Możliwe, że odpowiedź jest w pamiętniku, który znalazła Magda, jej siostra, ale to na razie tajemnica.

Magdalena Drab, "Między nami"/ Fot. archiwum prywatne autorki

Zdarza się, że pisarze czerpią z własnych doświadczeń. Ile Magdaleny Drab jest w Natalii?

Natalia dostała ode mnie awersję do prasowania - tu jest skórą zdjętą ze mnie. I jeszcze ma dwójkę dzieci. Chociaż przyznaję, że powołałam do życia Duszka i Misię, żeby było więcej możliwości scen humorystycznych i to była główna motywacja. Nie opisałam swojego życia, jedynie zainspirowałam się pewnymi historiami. Zresztą, jak widzę w komentarzach, to znalazłoby się więcej Natalii, czyli coś tam wspólnego my mamy mamy. Znajomi, którzy przeczytali, czasem wskazują jakąś scenę i mówią, że tu jest trochę ze mnie. I pewnie momentami tak jest: Natalia zaczyna jak ja, a kończy już po swojemu albo odwrotnie. Może gdzieś dostała mój punkt widzenia, a w innym miejscu zazdroszczę jej odwagi.

Za co lubi pani swoją bohaterkę? A może jest coś, co panią w niej denerwuje?

Stworzyłam sobie towarzyszkę, z którą chciałam spędzać czas pisania, dla której warto było zarywać noce. Lubię ją za jej spokój w tym całym chaosie codzienności. Albo może bardziej za jej powroty do równowagi. Nie denerwuje mnie, bo kiedy główna bohaterka mnie denerwowała, to pisanie było męką i podejrzewam, że wytwór takiej działalności byłby słaby.

Czy możemy spodziewać się kontynuacji przygód Natalii i jej rodziny? A może ma pani w planie opisać perypetie nowej bohaterki bądź bohatera?

Druga część jest gotowa i niebawem będę szukać wydawcy. Chcę rozwiązać kilka wątków i dać odpowiedzi, ale nie na wszystkie pytania. W 2025 roku ukaże się powieść dla młodzieży, gdzie bohaterami są nastolatkowie tuż przed egzaminem ośmioklasisty, a w tle pierwsza miłość, konflikty pokoleń, zawiedzione nadzieje i… i na razie zdradzę tyle. Pomysłów mam sporo, staram się zapisywać, a jak jakiś wyjątkowo domaga się swojej obecności, to go rozwijam. Kuszą mnie też inne gatunki i jeśli tylko czas pozwoli, zamierzam pisać. Życie dostarcza w końcu niezliczoną ilość inspiracji.

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka