czwartek, 27 listopada 2025 17:21, aktualizacja 2 godziny temu

Dramatyczny pożar przy Klasztornej. To on pomógł w ewakuacji

Dramatyczny pożar przy Klasztornej. To on pomógł w ewakuacji

W czwartkowe popołudnie, 27 listopada, spokojna na co dzień ulica Klasztorna w Nowej Hucie zamieniła się w scenę walki z ogniem. Na poddaszu jednego z budynków mieszkalnych wybuchł pożar. W górę poszybowały płomienie i gęsty dym, a na miejsce w ciągu minut ruszyły wozy straży pożarnej, policja i zespół ratownictwa medycznego.

Zanim jednak strażacy rozwinęli węże, przy płonącym domu zatrzymało się niepozorne, pomarańczowe auto Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania. Jego kierowca – pracownik MPO – zachował zimną krew i pomógł jednej z osób wydostać się z objętego ogniem poddasza. Tego dnia udowodnił, że bohaterowie naprawdę bywają wśród nas.

Sekundy grozy przy Klasztornej

Zgłoszenie o pożarze poddasza domu jednorodzinnego przy ulicy Klasztornej wpłynęło do straży pożarnej tuż po godzinie 13. Ogień pojawił się na najwyższej kondygnacji budynku – to właśnie tam, według relacji służb, znajdowały się osoby, które potrzebowały natychmiastowej pomocy.

  • Zobacz też:
Groźny pożar w Krakowie. Jedna osoba ranna
W czwartek w południe w jednym z budynków mieszkalnych przy ulicy Klasztornej w Nowej Hucie wybuchł pożar.

Na miejsce skierowano ponad 20 strażaków z Krakowa. Jak przekazał rzecznik Małopolskiego Komendanta Wojewódzkiego PSP, ratownicy szybko podali prąd wody, oddymili budynek i sprawdzili go kamerą termowizyjną, aby wykluczyć ukryte zarzewia ognia. Pożar udało się opanować tuż po godzinie 14.

W wyniku zdarzenia jedna osoba doznała poparzeń – według ustaleń, najpewniej podczas próby gaszenia ognia. Została przekazana pod opiekę ratowników medycznych i przewieziona do szpitala na obserwację. Drugą osobę strażacy ewakuowali z budynku z użyciem drabiny mechanicznej.

Akcja ratowniczo–gaśnicza trwała jeszcze kilkadziesiąt minut. Strażacy dogaszali poddasze i sprawdzali, czy płomienie nie przedostały się do niższych kondygnacji. W rejonie ulicy Klasztornej wprowadzono utrudnienia w ruchu – policja zabezpieczała miejsce działań i kierowała samochody wahadłowo.

Pomarańczowe auto zamiast czerwonego wozu

W całej tej historii jest jednak coś więcej niż tylko meldunek z akcji służb. To opowieść o człowieku, który w decydującym momencie po prostu zrobił to, co uważał za słuszne.

Jak opisuje profil Patrol998 – Małopolska oraz lokalne media, pracownik MPO, widząc płonący budynek, podjechał swoim służbowym samochodem pod dom i pomógł w ewakuacji jednej z osób z poddasza. Ustawił pojazd tuż przy budynku i asekurował poszkodowanego, tak aby jak najszybciej znalazł się w bezpiecznym miejscu – jeszcze zanim do akcji w pełni weszła straż pożarna.

To właśnie Patrol998 podsumował całe zdarzenie zdaniem, które błyskawicznie zaczęło krążyć po internetowych profilach: „Nie każdy Bohater nosi pelerynę i nie jeździ dużym czerwonym samochodem, a pomarańczowym”. Trudno o lepszy komentarz do sytuacji, w której zwykły pracownik miejskiej spółki w jednej chwili staje się dla kogoś ratunkiem i „żywą drabiną” z piekła ognia.

Nie każdy Bohater nosi pelerynę i nie jeździ dużym czerwonym samochodem a pomarańczowym. Jak pisaliśmy kilka godzin...

Opublikowany przez Patrol998-Małopolska Czwartek, 27 listopada 2025

Według relacji świadków, cała akcja rozegrała się w atmosferze dużych emocji, ale też niezwykłej mobilizacji. Mieszkańcy wezwali pomoc, strażacy błyskawicznie podjęli działania, a pracownik MPO – zamiast „tylko patrzeć” – podjechał bliżej i włączył się w ratowanie człowieka. To przykład współpracy służb z obywatelami, który pokazuje, jak ważne są szybkie decyzje i odwaga w krytycznym momencie.

Ciąg dalszy pod galerią zdjęć.

Pożar ugaszony, śledczy ustalają przyczyny

Ogień na poddaszu domu przy Klasztornej został opanowany w ciągu około godziny od zgłoszenia. Strażacy dogasili zarzewia, oddymili pomieszczenia i sprawdzili cały budynek kamerą termowizyjną. Dzięki temu pożar nie rozprzestrzenił się na niższe kondygnacje, a straty materialne udało się ograniczyć głównie do części poddasza.

Jedna osoba z oparzeniami nadal przebywa w szpitalu – jej dokładny stan nie został podany do publicznej wiadomości. Wiadomo natomiast, że była przytomna w chwili przekazania ratownikom i pozostaje pod opieką lekarzy. Druga ewakuowana osoba nie odniosła poważniejszych obrażeń i nie wymagała hospitalizacji.

Po zakończeniu działań ratowniczo–gaśniczych przywrócono normalny ruch na ulicy Klasztornej, a miejsce zdarzenia przekazano policji, która wraz z biegłymi będzie ustalać, co dokładnie doprowadziło do pojawienia się ognia na poddaszu.

Historia z Nowej Huty zostanie jednak w pamięci nie tylko jako kolejny pożar na mapie miasta. To również przypomnienie, że wśród codziennych obowiązków – także tych w pomarańczowym, a nie czerwonym samochodzie – kryje się czasem przestrzeń na gest, który dla kogoś oznacza wszystko. I że odwaga jednego człowieka może stać się najpiękniejszym finałem dramatycznej akcji ratunkowej.

fot. MPO, Patrol998-Małopolska

Obserwuj nas w Google News

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka