piątek, 8 listopada 2024 16:06, aktualizacja 3 godziny temu

Spadł policjantom z nieba. I to dosłownie

Autor Krystian Kwiecień
Spadł policjantom z nieba. I to dosłownie

Po tytule i dalszej części artykułu można odnieść wrażenie, że Michael Winslow ponownie wcielił się w rolę sierżanta Larvella Jonesa w sequelu Akademii Policyjnej (misja Kraków?). Jednak nie, to wydarzyło się naprawdę. Mężczyzna, który wiele razy okradał ludzi i działał w warunkach recydywy, został złapany, bo... spadł mundurowym pod nogi.

Cała sytuacja przebiegła wraz z końcem października. Funkcjonariusze z komisariatu na ulicy Królewskiej pojechali do jednego z podziemnych garaży w dzielnicy Bronowice. Poszukiwali mężczyzny w sprawie kradzieży motocykla, którego właściciel wycenił na 25 tysięcy złotych.

Spadł z nieba, a dokładniej - z sufitu

Przeszukując teren, zauważyli zaginiony pojazd, ale człowieka, który go zabrał właścicielowi, nie. W pewnym momencie zaczęli słyszeć podejrzane odgłosy pochodzące z szybu wentylacji, w których okazało się, że się ukrywał. Nagle, dosłownie przed mundurowymi... z sufitu spadł poszukiwany. Mundurowi będą opowiadali o tej interwencji jeszcze wnukom, tłumiąc słowa śmiechem, ale prawdopodobnie mężczyzna nie przyzna się współosadzonym jak trafił za kratki. Sądząc po zdjęciach policji, był w takim szoku, że o ponownym szukaniu skutecznej kryjówki nie było mowy. Policjanci natomiast zadziali profesjonalnie, natychmiastowo nagradzając wyczyn "obrączkami" (kajdankami). Dopiero po przeszukaniu i zakończeniu akcji przyszedł moment na okazywanie emocji (tego się tylko domyślamy).

Brzmi jak komedia, a jednak to groźny przestępca

Motocykl to dopiero początek. Podczas legitymowania znaleziono w jego kieszeniach nielegalne substancje. Został on zatrzymany, a następnie przewieziony do pobliskiego komisariatu. W toku dalszych czynności śledczy ustalili, że oprócz kradzieży z włamaniem do firmy, był on odpowiedzialny również za kradzieże z komórek lokatorskich, znajdujących się w blokach w różnych częściach miasta, oraz do myjni samoobsługowej w północnej części Krakowa, do której doszło kilka dni wcześniej.

Dalsza część artykułu pod galerią zdjęć

Uszkodzenia, które tam zrobił, właściciel obiektu wycenił na ponad trzy i pół tysiąca złotych. Ponadto ukradł on z tej myjni kasetę z pieniędzmi w kwocie prawie czterech tysięcy złotych. A to nadal nie koniec listy jego występków, gdyż funkcjonariusze z Wydziału do Walki z Przestępczością Samochodową krakowskiej komendy miejskiej ustalili, że 35-latek odpowiada też za kradzież pojazdu Mitsubishi, do której doszło w lipcu w okolicach Prądnika Czerwonego.

Dostał wiele zarzutów

Mężczyzna w przeszłości był już karany i w obliczu całej listy przewinień, usłyszał również sporo zarzutów. Uszkodzenie mienia, kradzieże, kradzież z włamaniem oraz posiadanie narkotyków. Za to grozi mu kara do 10 lat pozbawienia wolności, ale z uwagi na to, że działał on w warunkach recydywy, wyrok może być większy. Na ten moment sąd na wniosek prokuratury zastosował wobec niego trzymiesięczny areszt.

fot: KMP w Krakowie

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka