wtorek, 6 grudnia 2022 11:02

Fruwająca mąka i istny rozgardiasz. Jak cukiernicy szykują się na święta?

Autor Patryk Trzaska
Fruwająca mąka i istny rozgardiasz. Jak cukiernicy szykują się na święta?

Wielkimi krokami zbliżają się święta. Wielu kojarzą się z zapachem pierników czy makowca. Dla cukierników to jednak gorący okres. – Może się wydawać, że to okropna praca, ponieważ jest ogrom zamieszania. To nieprawda. Ta praca to wielka różnorodność i brak rutyny, ale także prawdziwy duch świąt, jaki wydobywa się z tych wszystkich wypieków – mówi Magdaleną Machejek z cukierni "Garus" znajdującej się w miejscowości Miechów-Charsznica.

Ciasta są nierozłącznym elementem świąt. Wielu z nas czeka z niecierpliwością na możliwość zrobienia sobie "wolnego" od diety i rozpłynięciu się w słodkościach. Jak jednak wygląda praca cukiernika w czasie świąt? Ogrom zamówień, a przecież nie da się tego zrobić wcześniej, bo nie będzie już świeże. O tym wszystkim rozmawiamy z Magdaleną Machejek, która wraz z tatą prowadzi w Miechowie-Charsznicy cukiernię "Garus".

Wielu wyobraża sobie pracę w cukierni przed świętami jako istny rozgardiasz. Fruwająca mąka, krzątanie się i pełno wypiekanych ciast. Jak to wygląda w rzeczywistości?

– Będąc szczerym, w tym opisie jest sporo racji. Chcąc, żeby ciasto było świeże, musimy wykonywać wszystko na ostatnią chwilę, czyli tak mniej więcej kilkanaście godzin przed świętami. Nie da się tego zrobić wcześniej. Pracujemy dzień i noc na produkcji, aby wszystko było gotowe do odbioru przez klientów. Oczywiście jest rozgardiasz i to czasem ogromny. Może obywa się bez latającej mąki, ale nie ukrywam też, że pracujemy ze sobą już tyle lat, że się dobrze rozumiemy. Nasza cukiernia, jest rodzinna. Tata (Stanisław Garus – przyp. red.) założył ją w 1976 roku. Od początku przez cały czas wspierała go mama, która robi to ciągle. Teraz ja mu tutaj dość dużo pomagam, to już stało się też moją pracą. Pomaga nam też moje rodzeństwo, bierze wolne i przyjeżdża pomagać w okresie świątecznym. Jesteśmy już dobrze zgrani ze sobą. Każdy wie, co ma robić. Nikt nie musi nad nikim stać i mówić co ma robić. Może się wydawać, że to okropna praca, ponieważ jest ogrom zamieszania. To nieprawda. Ta praca to wielka różnorodność i brak rutyny, ale także prawdziwy duch świąt, jaki wydobywa się z tych wszystkich wypieków.

Magdalena Machejek z cukierni "Garus"

Czyli zamówienia zbierane są przez większość grudnia, jednak taki "bum" pieczeniowy następuje zawsze na ostatnią chwilę?

– Tak dokładnie. Jedyne co wcześniej można zrobić to ozdoby z masy cukrowej. Nawet jest to wskazane, aby zdążyły wyschnąć. Podobnie jest z piernikiem staropolskim, który potrzebuje czasu w odpowiednich warunkach, aby mieć swój charakterystyczny smak. "Zwykłego" ciasta jednak nie da się upiec kilka dni wcześniej, a potem go sprzedać. W tym rozgardiaszu uzupełnimy się wzajemnie. Część pracuje nocą, potem jest zmiana i druga grupa przychodzi w dzień. Inaczej nie dalibyśmy rady. Oczywiście, ułatwia nam pracę, jak wiemy zawczasu ile mamy zamówień. Pozwala to na rozplanowanie pracy.

Słodkości świąteczne - fot. Cukiernia "Garus"

Wiadomo, że ciasto, ciastu nie równe, ale ile czasu potrzebujecie Państwo na wyprodukowanie tych wypieków? Co sprawia największą trudnością w przygotowywaniu?

– Ciężko jednoznacznie powiedzieć. W święta te zamówienia zawsze są mocno wymieszane, co wpływa na czas ich przygotowania. Staramy się zawsze wypiec, to czego chce klient. Zdarza się, że mamy zamówienia na  15 czy 20 różnych rodzajów ciast. Ciasta czy torty to jedno, ale wielokrotnie dochodzą do tego artystyczne figurki czy ozdoby, których zrobienie to dodatkowy czas, ponieważ wymagają one pracy, zaangażowania, skupienia i przede wszystkim dopracowania. To jest spore utrudnienie w święta. To wiele elementów, których zrobienia nie da się przyśpieszyć. Odpowiadając jednak na Pana pytanie, to jest kwestia kilku godzin.

Słodkości świąteczne - fot. Cukiernia "Garus"

Jak sama Pani wspominała, jest to cukiernia rodzinna. Ile osób  jest zaangażowanych w okresie świątecznym w produkcję ciast? To stała ilość, czy specjalnie na ten czas dodatkowo zatrudniacie personel?

– Można powiedzieć, że ekipa, która przez cały rok normalnie pracuje, to są te same osoby, które pomagają nam w okresie świątecznym. Mamy zatrudnione dwie osoby z zewnątrz. To już prawie jak rodzina, ponieważ pamiętam, że pracowali u nas w czasach, kiedy byłam jeszcze małą dziewczynką. Więc pod względem pracowniczym znamy się już tyle lat, że nie wyobrażam sobie pracować w innym towarzystwie. Oprócz tej dwójki, jestem jeszcze ja i tata oraz moje rodzeństwo. Także 5-osobowa rodzina i dodatkowe dwie osoby, to są ludzie, którzy co roku w okresie świątecznym są odpowiedzialni za wszystkie wypieki.

Słodkości świąteczne - fot. Cukiernia "Garus"

Podczas pieczenia ciast każdy ma oddelegowane zadanie np. jeden wyrabia masę, drugi nakłada, trzeci dekoruje, czy wygląda to inaczej?

– I tak i nie. Zdarza się, że ktoś robi tylko jedną rzecz, ale często wymieniamy się. Poza tym moja siostra i brat nie są stricte zaangażowanie w pieczenie, a bardziej czasem coś przyniosą, tu coś podadzą, zaniosą, albo pomogą przy ważeniu ciasta. Wydaje się to takie proste, jednak w rzeczywistości, to olbrzymia pomoc.

Słodkości świąteczne - fot. Cukiernia "Garus"

Gama ciast jest bardzo różnorodna. Co w okresie świątecznym cieszy się największą popularnością?

– Trzeba przyznać, że ludzie bardzo różnorodnie zamawiają. Zazwyczaj jednak tak od trzech rodzajów ciast wzwyż. Co zamawiają? Wiadomo wszystko zależy od rodziny, jednak popularnością cieszy się oczywiście piernik, miodownik, makowce drożdżowe lub na kruchym cieście, a także serniki. Często ludzie zamawiają również ciasta kremowe. Furorę robią w grudniu domki z piernika. Jednak grudzień to nie tylko święta, ale również Mikołaj. Dlatego w tym okresie szykujemy często tzw. boxy mikołajkowe. To już taka tradycja.

W tym okresie co roku chcemy też zrobić coś dobrego, dlatego organizujemy zbiórkę dla bezdomnych zwierząt, a dokładniej dla schroniska Psie Pole w Racławicach. Każdy, kto przychodzi zamówić czy odebrać ciasto, może w tym czasie świątecznym zrobić coś dobrego dla zwierzaków.

Słodkości świąteczne - fot. Cukiernia "Garus"

Ten rok był dla przedsiębiorców bardzo ciężki. Czy te święta będą dla Państwa inne niż zwykle?

– Na pewno wszystko podrożało. Prąd, ogrzewanie czy składniki do ciast są nieporównywalnie droższe niż w zeszłym roku. My ze swojej strony staraliśmy się, aby ludzie nie odczuli tych podwyżek, jednak ostateczna weryfikacja czeka nas za kilka tygodni. Mam nadzieje, że jak co roku będzie wielu klientów z Miechowa i nie tylko i że pomimo tej ciężkiej sytuacji klienci dopiszą. Jest dopiero początek grudnia, więc nie oszacujemy teraz jakie będą zyski.

Słodkości świąteczne - fot. Cukiernia "Garus"

Klientami są tylko miechowianie i miechowianki czy macie Państwo również klientów z dalszych miejscowości?

– Wiadomo, że klienci jak przychodzą do nas, to nie zawsze mówią skąd są. Mimo to widzę nie raz wiele znajomych twarzy głównie z Miechowa, ale także mamy klientów z Olkusza, Krakowa czy nawet ze Śląska.

Słodkości świąteczne - fot. Cukiernia "Garus"

Od kiedy w takim razie można u Państwa składać zamówienia świąteczne?

– W zasadzie już teraz. Można przyjść i spokojnie zamówić, a my, tak jak Panu wspominałam, będziemy je robić przed świętami, aby były świeże i pyszne.

Słodkości świąteczne - fot. Cukiernia "Garus"

To może na koniec jakaś ciekawostka zza kulis pracy cukiernika?

– Jest jedna, może nie do końca z samej pracy, ale związana z ciastami. Jak byłam mała, to mój tata, odbił na przesianej mące wzorek przypominający małe stopy. Powiedział mi wtedy, że to elf przyszedł zobaczyć, czy jestem grzeczna. Od tego czasu, co roku przed pieczeniem „pojawiają" się one na mące przed zmieszaniem składników

fot. Cukiernia "Garus"

Miechów - najnowsze informacje

Rozrywka