Mieszkańcy Bysiny koło Myślenic w niedzielę późnym wieczorem (16 marca) usłyszeli potężny huk. Gdy wybiegli z domów, zobaczyli zniszczone ogrodzenie i samochód wbity w stodołę. W aucie nikogo nie było. Gdy na miejscu pojawili się policjanci, podszedł do nich mężczyzna z zakrwawioną twarzą...
Jak się okazało, 45-latek wcale nie został potrącony przez pojazd, tylko sam go prowadził i to mając ponad dwa promile alkoholu w organizmie. Mało tego, auto było skradzione, dlatego teraz czekają go poważne konsekwencje.
Mieszkaniec gminy Sułkowice za swoją głupotę usłyszał już zarzuty, tym bardziej, że funkcjonariusze, podejrzewając jego stan, udzielili mu pierwszej pomocy oraz przebadali alkomatem, co potwierdziło ich w swoich przypuszczeniach.
Teraz grozi mu do pięciu lat pozbawienia wolności, wysoka grzywna oraz długotrwały zakaz prowadzenia pojazdów.
Foto: policja