Dokumenty z danymi wrażliwymi znaleźli mieszkańcy na nielegalnym wysypisku w Kokotowie. Policja prowadzi śledztwo w tej sprawie. Swoje podejrzenia mają też sami mieszkańcy.
Policja w Wieliczce prowadzi śledztwo w związku z zawiadomieniem grupy mieszkańców o śmieciach ujawnionych na nielagalnym wysypisku w Kokotowie. Z nieoficjalnych informacji wiadomo, że są tam akta sądowe, dane firmy, a nawet... wynik testu na koronawirusa i baner wyborczy kandydata na prezydenta Rafała Trzaskowskiego. Znalezione materiały mogą obciążać jednego z miejskich radnych.
Policja początkowo nie chciała ujawnić żadnych informacji argumentując, że w związku z prowadzonymi czynnościami dochodzeniowo śledczymi na tym etapie dla dobra prowadzonego postepowania nie może udzielić odpowiedzi na postawione przez nas pytania.
- Prowadzone jest postępowanie i przesłuchiwani są świadkowie - mówi mł.asp. Rafał Rydz, zastępujący rzecznika prasowego KPP w Wieliczce.
Jak potwierdził w rozmowie z nami 7 stycznia ok. godz. 20 policja dostała zgłoszenie o śmieciach wyrzuconych przy starej stacji w Kokotowie, wzdłuż torów kolejowych w Strefie Ekonomicznej. Tam od dłuższego czasu funkcjonuje dzikie wysypisko. Dyżurny otrzymał zgłoszenie, że są tam też rzeczy, które należałoby zabezpieczyć. Śmieci znaleziono przypadkowo.
Zgłosili śmieci - mogą mieć kłopoty
Policja wiedziała o dzikim wysypisku w tym miejscu. - Od pewnego czasu prowadzimy tam czynności, które mają ustalić, kto to w ogóle wysypuje - wyjaśnia Rafał Rydz. - Były tam banery powyborcze, odpady domowe, stare opony. Osoby, które to ujawniły zostały już przesłuchane. Policja będzie prowadzić postępowanie wyjaśniające dlaczego to tak z dnia na dzień zostało ujawnione i nagłośnione w mediach - dodaje.
Jakie sankcje za wyrzucenie dokumentów?
Policja nie chce potwierdzić, czy w śmieciach znaleziono dokumenty z danymi, które mogłyby pozwolić na ustalenie kto wyrzucił tam śmieci. - Zgłoszenie było wczoraj wieczorem. Policjanci przez całą noc dozorowali to miejsce. Część czynności została wykonana wczoraj, część dzisiaj. Wczoraj - jak informuje Rydz - nie ujawniono tam żadnych dokumentów. Nie wiem jeszcze co znaleziono w dniu dzisiejszym.
Policja zaprzecza, że ma jakichś podejrzanych. Za zaśmiecanie, które jest wykroczeniem grozi grzywna do 5 tys. zł. Sprawa o ukaranie może zostać skierowana do Sądu Rejonowego w Wieliczce. Może też być wystawiony mandat karny. - Jeżeli faktycznie zostałyby tam ujawnione jakieś dokumenty z danymi personalnymi konkretnych osób, to jest to przestępstwo ujawnienia danych osobowych i prowadzone jest dochodzenie.
Przypominamy, że art. 51. 1. Kodeksu Karnego mówi, że "Kto administrując zbiorem danych lub będąc obowiązany do ochrony danych osobowych udostępnia je lub umożliwia dostęp do nich osobom nieupoważnionym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".
Mieszkańcy komentują: głupota czy prowokacja?
Informacje o znalezionych śmieciach ujawniła już o godz. 16.25 na Facebooku strona Redakcja Życie Wieliczki. I z nieoficjalnych informacji wiemy, że od razu została powiadomiona Policja, która na miejsce przyjechała po kilkunastu minutach.
Opublikowany przez Redakcja Życie Wieliczki Czwartek, 7 stycznia 2021
Pod postem pojawiło się mnóstwo komentarzy. Wiele osób bulwersuje samo nielagalne wysypisko i to, że do tej pory nikomu nie przeszkadzało. "Strasznie te śmieci, przerażające, mieszkam niedaleko i codziennie tam jestem. I codziennie jest tego więcej. Szkoda, że leżą tam od przeszło 2 albo 3 lat, jak nie lepiej, a dopiero jak znalazły się tam jakieś dokumenty kogoś kogo można udupić to ktokolwiek się tym zainteresował. Wstyd" - napisała jedna z użytkowniczek.
Inni wietrzą spisek: "Ciekawe kto podrzucił te śmieci, bo 2 stycznia nie było śmieci z żadnymi danymi" albo "Oj ,chyba ten radny komuś zaszkodził i teraz jest nie wygodny..", "Totalna ustawka! Od kiedy radny ma dostęp do badań na covid? Musiałby pracować w sanepidzie, druga sprawa, że akurat pewien Pan akurat się tam się dziwnym trafem zjawił, a ulotka z tablicy Lekarka czekała na niego pięknie otwarta na samym wierzchu, no bo przecież radny napewno chodził po osiedlu i zbierał je...? Serio? Nie jestem za polityką, ale za uczciwymi zasadami, a tu widać, że jest to sytuacja, którą ktoś specjalnie stworzył", "Wg mnie prowokacja, ale nie mi to osądzać, lepiej może byłoby załatwić kogoś aby to posprzątał , bo te śmieci od roku przynajmniej tam leżą" - napisał ktoś inny.
Dostało się i policji: "Jestem ciekaw czy policja podejmie jakiekolwiek działania... Kilka lat temu w tamtych okolicach zgłosiłem wysypane śmieci w których były jakieś dokumenty z adresem, przyjechała straż miejska i ku mojemu zaskoczeniu nie podjęła tematu mimo, że były dane osobowe i adres... Tłumaczenie... nie wiadomo czy to wyrzuciły te osoby... Niby logiczne ale niesmak pozostał..."
Redakcja odniosła się do części komenarzy: "Odnośnie spekulacji, które pojawiają się w komentarzach informujemy, że zaistniałe zdarzenie zostało odkryte przez nas przypadkowo podczas spaceru. Na zewnątrz sterty śmieci leżały dokumenty z danymi osobowymi wrażliwymi imiona i nazwiska, adresy, nr dokumentów, wyniki badań. Dlatego zdecydowaliśmy się poinformować o tym policję, która prowadzi tam działania."
Odnośnie spekulacji, które pojawiają się w komentarzach informujemy, że zaistniałe zdarzenie zostało odkryte przez nas...
Opublikowany przez Redakcja Życie Wieliczki Czwartek, 7 stycznia 2021
O komentarz do całej sprawy poprosiliśmy też mailowo podejrzewanego o wyrzucenie śmieci radnego, ale nie mamy jeszcze od niego odpowiedzi. Jak zakończy się ta sprawa, nie wiadomo. Jeśli coś ustali policja na pewno o tym poinformujemy.