Jak podaje portal gazetalubuska.pl, osoba zakażona koronawirusem pojawiała się w pracy mimo objawów choroby.
Sytuacja dotyczy Domu Pomocy Społecznej w Jordanowie, który od minionego piątku (8 lipca) jest lubuskim ogniskiem pandemii koronawirusa. To wtedy potwierdzono zakażenie u 29 osób.
- To skandal, co tam się dzieje. Po pierwsze, przyczyną wszystkich zachorowań jest niedopatrzenie. Jeden z pracowników przez dwa dni, z objawami przeziębienia, kaszlem, gorączką chodził do pracy. Po drugie – ta osoba, wiadomo, że zakażona, z objawami, została odesłana na izolację domową. A tymczasem biedne osoby z potwierdzonym patogenem, ale bez objawów, skierowano do szpitala w Gorzowie. No gdzie tu logika? Wreszcie po trzecie – panie z sanepidu w ogóle nie odbierają telefonów. Cyrk...
– poinformował telefonicznie "Gazetę Lubuską" jeden z jej czytelników.
Wszystkiemu zaprzecza starosta świebodziński, Zbigniew Szumski, z którym gazeta postanowiła się skontaktować:
– To są bzdury wyssane z palca. Szkoda czasu na komentarze. Ten pan również i do mnie dzwonił, krzyczał do słuchawki. Lepiej niech nie przeszkadza ludziom, którzy w tym trudnym czasie pomagają innym (...)
Na pytanie, czy opisana przez czytelnika sytuacja jest prawdziwa, starosta odpowiedział:
– Nie znam tego człowieka, który wydzwania. Nie będę komentował tych bzdur.
Gazecie nie udało się ustalić, kto ma rację.
Inf.: Gazeta Lubuska