W niedzielę 27 października w ramach dziesiątej kolejki krakowskiej A klasy grupy trzeciej odbył się mecz w Koszycach. Lokalna Szreniawa zmierzyła się z Fajrantem Kraków i cała piłkarska Polska komentuje patologiczne wydarzenia z tego spotkania. Tylko, czy faktycznie doszło tam do niebezpiecznych sytuacji?
Skandalem zakończył się mecz w Koszycach. Zawody były dwukrotnie przerywane po tym jak nasz zawodnik był trafiany kamieniem z trybun przez kibiców gospodarzy. Za drugim razem sędzia zaprosił zawodników obu drużyn do szatni. Pod szatnią Fajranta zjawili się miejscowi kibice, którzy grozili, że "nie wyjedziemy stąd żywi". Na obiekcie pojawiła się policja, a wobec tego, że gospodarze spotkania nie byli w stanie zapewnić nam bezpieczeństwa, drużyna w obawie o własne zdrowie zdecydowała się nie kontynuować spotkania.
- napisał Fajrant Kraków na swoim fanpage'u na Facebooku.
⏱️95' MECZ PRZERWANY! ⛔ Skandalem zakończył się mecz w Koszycach. Zawody były dwukrotnie przerywane po tym jak nasz...
Opublikowany przez SF Fairant Niedziela, 27 października 2024
Co na to Szreniawa?
Trzeba jasno powiedzieć, mocno brzmią te zarzuty. Fajrant chciał rozegrać mecz, ale nagle na stadionie w Koszycach zaczęto rzucać kamieniami. Jak do sprawy odnosi się Szreniawa?
Rozdmuchano wielką sprawę, gdzie w gruncie rzeczy nic wielkiego nie stało. Mamy protokół sędziego, który opisał zdarzenie. Zawodnik gości w 70. czy 80. minucie zgłosił arbitrowi, że z trybun został rzucony kamień na boisku, oraz że został trafiony w łydkę. Sędzia przekazał nam to, prosząc o interwencję. Skierowaliśmy więc na trybuny Pana Prezesa i jeszcze dodatkowo dwóch porządkowych. - powiedział kierownik drużyny Sylwester Chadzak.
W 95. minucie sędzia znów przerwał mecz, bo goście stwierdzili, że znów został kamień rzucony na boisko i oni nie będą grać. Po meczu porządkowi zapewniali mnie, że nikt w 95. minucie nie rzucał żadnym kamieniem na boisko. Było na trybunach około 60-70 osób.
Mecz został przerwany w 95 minucie, dlatego, że zeszli goście. Nie dlatego, że sędzia zadecydował, że coś się dzieje na niebezpiecznego na boisku, tylko dlatego, że goście stwierdzili, że oni schodzą w 95 minucie, bo czują się zagrożeni. Sędzia stwierdził, że żeby dokończyć mecz, prosi, żeby kibice opuścili stadion. - dodał rozmówca.
Interwencja policji
– Jak poproszono, tak zrobiono. Zgromadzeni fani opuścili trybuny, choć byli wyraźnie zaskoczeni całą sytuacją. Na miejscu pojawiła się policja, ponieważ drużyna Fajrantu poczuła się zagrożona. Policja przyjechała, pouśmiechała się i stwierdziła, że oni tu też żadnego zagrożenia nie widzą. Podeszli do sędziów, ci im powiedzieli, że nie zostali wezwani przez nich. No i na tym się skończyło. Goście nie wyszli już na te dwie minuty, nie chcieli dokończyć tego meczu. Tak to się zakończyło.
Nasz rozmówca twierdzi przy tym, że stadion jest monitorowany, co może tylko pomóc sprawie.
My zgramy nagrania, przekażemy do związku, do Wydziału Dyscypliny. Odpowiednie służby przejrzą sobie, zobaczą całe zdarzenie. My się niczego jako klub nie boimy, ponieważ nic się tam wielkiego nie stało. Przeciwnicy, dlatego że przegrali mecz, próbują rozdmuchać sytuację, licząc, chyba że dostaną 3 punkty walkowerem. - twierdzi Sylwester Chadzak.
Rzucane groźby
W odniesieniu do zarzutu dotyczącego rzekomych gróźb, jest to przykra, ale niestety spotykana sytuacja dla osób uczęszczających na mecze piłkarskie. Nawet na największych stadionach ligowych często można usłyszeć przyśpiewki, które bez kontekstu brzmią jak groźby.
Drużyna gości zachowywała się skandalicznie, moim zdaniem. Nie chcę tego wywlekać i tak dalej, ale ich teksty i zachowanie w stosunku do kibiców i do dzieci, czy innych osób było bardzo złe. Sam byłem świadkiem, jak wyzywali i odzywali się bardzo brzydko do najmłodszych, którzy byli na meczu. Do nas to samo. Zwracaliśmy im uwagę, żeby grali, bo się nic nie dzieje. U nas stadion jest cały ogrodzony - zapewnia kierownik drużyny.
A o co właśnie chodziło z kamieniami rzucanymi w kierunku zawodników Fajrantu według klubu z Koszyc?
Dla mnie to jest śmieszne, szczerze mówiąc. Latem u nas była renowacja płyty boiskowej i było piaskowanie. Ja się sam zastanawiam, czy czasami po tym gdzieś tam drobne kamyczki nie zostały ominięte. Może po prostu zawodnik znalazł jakiś kamień na boisku i nie stwierdził, że "ja zgłoszę, o tu kamyk leży". - kończy Sylwester Sadzak.
Co na to policja?
Obie strony więc utrzymują wspólnie tyle, że pojawiła się na miejscu policja. Zadzwoniliśmy więc do oficer prasowej aspirant Katarzyny Olender, by dowiedzieć się, co ustalono i który z klubów jest bliżej prawdy. Stanowisko mundurowych jest jasne. Nikomu nic się nie stało, nikt nie zgłosił żadnych konkretnych spraw, a jeśli chodzi o kamienie i groźby, to z jakiegoś powodu po przyjeździe służb żadna z osób nie poinformowała o takowym zajściu.
fot: Stowarzyszenie Futbolowe Fajrant Kraków / Facebook