Aleksandra Antoszewska z Wadowic świętowała 100 urodziny. Dołączyła do grona najstarszych mieszkańców gminy.
W sobotę (15 stycznia) do zaszczytnego grona stuletnich mieszkańców gminy Wadowice dołączyła pani Aleksandra Antoszewska z Wadowic. Z tej okazji jubilatka otrzymała od władz miasta wielki kosz pełen prezentów oraz bukiet kwiatów.
– Niestety, nie mogłem spotkać się z naszą jubilatką osobiście, ponieważ od pewnego czasu przebywa w Zakładzie Opieki Leczniczej w Krakowie
– wyjaśnia za pośrednictwem Facebooka burmistrz Wadowic.
Burmistrz zdradził przepis pani Aleksandry na długowieczność. Są nim "długie spacery po Parku Miejskim w Wadowicach, który stoi na przeciwko jej domu na Alei Wolności, w którym mieszkała długie lata".
Aleksandra Antoszewska z domu Andruszkiewicz
Urodziła się jako córka Stanisławy i Stanisława w dworku na Łobzowie w Krakowie; dzisiaj w tym miejscu stoi klinika okulistyczna. Młodzieńcze lata spędziła właśnie tam, uczęszczając do szkoły sióstr Urszulanek (gdzie zaprzyjaźniła się z Niną Macharską, siostrą kardynała Franciszka), pobierała lekcje muzyki razem z Haliną Czerny - Stefańską, wybitną polską pianistką. Brała udział w pogrzebie marszałka Piłsudskiego, który szczegółowo opisała w swoim pamiętniku.
Po wyjściu za mąż, ze względu na powołanie męża na sędziego do Rejonowego Sądu w Wadowicach, opuściła ukochany Kraków w 1946 roku. Po ukończeniu Studium Nauczycielskiego w Tarnowie na wydziale bibliotekarstwa spełniała się w zawodzie w Szkole nr 2 oraz w Szkole nr 5. Do tej pory jest wspominana z sentymentem przez ówczesnych wychowanków szkół za dzielenie się wiedzą nie tylko o książkach, ale również o swoich podróżach m.in. do Brazylii, gdzie po wojnie zamieszkała jej siostra.
Doraźnie uczyła języka niemieckiego, którego znajomość ocaliła ją przed wywiezieniem na roboty w czasie wojny, ponieważ została zatrudniona w biurze, gdzie opanowała pisanie na maszynie i stenopisarstwo. Była nieocenionym źródłem wiedzy jako świadek wydarzeń II wojny światowej. W związku z faktem, iż szwagier p. Aleksandry, Jan Cholewiński (znany wówczas chemik i grafolog) zajmował się badaniem zbrodni katyńskiej, została jednym z ostatnich świadków powołanych do IPN w tej sprawie.
Na emeryturze spełniała swoją pasję literacką (w młodości pisała wiersze), w wieku 87 lat została nagrodzona przez “Dziennik Polski”, do którego przesłała swoje wspomnienia z czasów wojny. Brała udział w tworzeniu książki o swoim wuju, Julianie Orkiszu, odkrywcy pierwszej polskiej komety. Jednemu z ojców karmelitów Pomagała redagować książkę o królowej Jadwidze.
Zawsze na pierwszym miejscu stawiała rodzinę, w szczególności swoje prawnuki. Z jednym z nich pozuje do zdjęcia.
Inf. i foto: Facebook/ Bartosz Kaliński