– To jest skandal i tchórzostwo – ocenia sytuację w krakowskim Teatrze im. Juliusza Słowackiego w rozmowie z Głos24, Aleksander Miszalski – poseł Koalicji Obywatelskiej. Napięta atmosfera w teatrze jest pokłosiem decyzji Zarządu Województwa Małopolskiego, który planuje ogłosić konkurs na stanowisko dyrektora teatru, pomimo faktu, że kadencja urzędującego dyrektora kończy się dopiero 31 sierpnia 2024 roku.
Czarne chmury nad krakowskim Teatrem im. Juliusza Słowackiego zawisły w listopadzie 2021 roku, kiedy to wystawiono "Dziady" Adama Mickiewicza. Spektakl nie spodobał się Ministrowi Edukacji – Przemysławowi Czarnkowi oraz Małopolskiej Kurator Oświaty – Barbarze Nowak, która wprost nawoływała do bojkotu spektaklu.
17 lutego 2022 roku rozpoczęto procedurę odwołania wobec urzędującego dyrektora teatru. Trwa ona już od 500 dni (choć ustawa przewiduje na taką procedurę dni maksymalnie 60), jednak wciąż bez większych efektów. Sam Głuchowski mówi o mobbingu oraz zapowiada wystąpienie na drogę sądową.
– Dyrektor Głuchowski jest człowiekiem, który jest popierany przez wszystkich. Zaufanie mieszkańców zyskuje tym, że ma gigantyczną widownię. Poparcie całego zespołu, związkowców i wszystkich pracowników jest rzeczą niespotykaną. Często w zespołach rodzą się konflikty, a co za tym idzie, tworzy się opozycja. Tutaj taka sytuacja nie występuje. Dlatego rodzi się pytanie, dlaczego marszałek Witold Kozłowski i kurator Barbara Nowak tak upierają się, aby zmienić dyrektora, który odnosi takie sukcesy? Odpowiedź jest prosta. Jest to chęć wprowadzenia cenzury w kulturze. W praktyce jest to jednak tchórzostwo. Skandaliczny jest fakt, że politycy nie potrafią wznieść się ponad to, że artysta prezentuje swój punkt widzenia. Zamiast tego wolą wprowadzać cenzurę, ponieważ kultura ich ubodła bądź znaleźli jakąś analogię – komentuje Poseł Koalicji Obywatelskiej – Aleksander Miszalski.
Polityk zwraca uwagę na fakt, że działania rządzących wokół Teatru Słowackiego są spowodowane zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi. – To jest małostkowe, a w dodatku marszałek Kozłowski, ogłaszając teraz konkurs na nowego dyrektora rok przed czasem, pokazuje, że zdaje sobie sprawę z faktu, że najbliższe wybory zostaną przez PiS przegrane. W związku z tym chce konkurs rozstrzygnąć, tak aby nowa władza nie mogła tego wyboru podważyć – mówił poseł Koalicji Obywatelskiej. - Apelujemy do pana marszałka, by wycofał się z tej skandalicznej decyzji i dał panu dyrektorowi w spokoju dokończyć swoją kadencję – dodaje
Zarząd Województwa Małopolskiego poinformował w Biuletynie Informacji Publicznej UMWM o zamiarze ogłoszenia konkursu na stanowisko dyrektora teatru. Władzom województwa nie podobają się działania artystyczne teatru takie jak, spektakl "Dziady", czy koncert Marii Peszek, które mają wpływać na zmniejszającą się frekwencję zasiadającą na widowni teatru. Nowego dyrektora mamy poznać błyskawicznie. Termin składania wniosków ma rozpocząć się za dwa tygodnie, natomiast rozstrzygniecie, ma nastąpić 31 października 2023 roku. Równocześnie władze Małopolski twierdzą, że procedura jest transparentna, a dyrektor Głuchowski może startować.
– Procedura nie jest transparentna. W dziewięcioosobowej komisji zasiada siedmiu nominatów Prawa i Sprawiedliwości więc wiadomo, że będzie na nich ciążyć presja polityczna. Niestety boję się, że z piwowskich szeregów wątpliwej jakości kadr, znajdą się tacy, którzy zechcą kandydować. Mam nadzieję, że mimo wszystko nikt szanujący się na to się nie zdecyduje. Dla rządzących na pewno lepiej jest obsadzić tam byle kogo. Liczy się przecież tylko to, aby był swój i cenzurował kulturę tak, aby już nigdy więcej nie pojawiło się tam nic, co mogłoby potencjalnie uderzać w rządzących – oceniał poseł Miszalski.
fot. Teatr w Krakowie – im. Juliusza Słowackiego w Krakowie/Facebook