Za dwa tygodnie ulica Tyniecka w krakowskim zostanie całkowicie zamknięta dla ruchu aż na dwa miesiące. Dla mieszkańców Tyńca, Podgórek Tynieckich i Kostrza to komunikacyjny koszmar: już dziś przez prace na Tynieckiej stoją w korkach, a wkrótce część z nich w ogóle nie przejedzie do centrum bez dwukrotnego przekraczania Wisły – przez most Dębnicki lub Zwierzyniecki czy od strony A4, która w godzinach szczytu również potrafi stanąć.
Jak przekonuje Zarząd Dróg Miejskich w Krakowie, fakty są bezlitosne. Zamknięcie jest konieczne, bo drogowcy muszą przebudować przepust pod jezdnią – tego nie da się zrobić „połówkami” ani ruchu wahadłowego. Dlatego już od 18 października odcinek ulicy Tynieckiej między ul. Dąbrowa a ul. Nowa Kolna pozostanie nieprzejezdny przez około dwa miesiące, co zepchnie niemal cały ruch z tego rejonu na równoległą, ale położoną po drugiej stronie Wisły, ulicę Księcia Józefa i do węzłów autostradowych. Konsekwencja? Długie objazdy, ciasne gardła i korki.
Dalszy etap ważnej inwestycji
Przebudowa fragmentu Tynieckiej trwa od czerwca i – w długim horyzoncie – ma sens. Powstaje nowy chodnik (po prawej stronie w kierunku centrum), a po stronie przeciwnej budowane są jego fragmenty przy przystankach. To ważne, gdy chodzi o poprawę bezpieczeństwa pieszych. Wodociągi Miasta Krakowa równocześnie kładą kanalizację deszczową i przebudowują wodociąg, a cały odcinek zyska nowe oświetlenie i kanał technologiczny pod jezdnią i chodnikiem. Częściowo wymieniona zostanie też nawierzchnia. Problem w tym, że aby dokończyć kluczowy element – przepust nad potokiem – trzeba odciąć przejazd w stu procentach.

Dla kierowców z Tyńca i Podgórek Tynieckich oznacza to kolejne problem. Zamiast prostego dojazdu Tyniecką, czeka jazda do autostrady lub nadkładanie kilometrów przez mosty w centrum. Kto liczył, że uda się „przemknąć” bokiem – rozczaruje się. To pełna blokada ruchu kołowego na newralgicznym łączniku.
Jak pojadą kierowcy? Jak pojadą autobusy?
Wyznaczony objazd prowadzi autostradą A4 – przez węzły Tyniecki i Mirowski – oraz ul. Księcia Józefa i Mostem Zwierzynieckim. W teorii wszystko się spina. W praktyce: A4 na tym odcinku często stoi, a Księcia Józefa w godzinach szczytu bywa przepełniona nawet bez dodatkowego ruchu z Tynieckiej. W alternatywie jest jeszcze trasa przez most Dębnicki, co dorzuci kolejne auta na i tak zatkane mosty i Aleje, tym bardziej że i tak przejął on ruch z remontowanego mostu Grunwaldzkiego.
Dla części dojeżdżających do pracy czy szkół do centrum podstawowym scenariuszem stanie się dwukrotne przekraczanie Wisły – raz, by wbić się w kierunku śródmieścia, i drugi raz, by wracać lub ominąć zakorkowane odcinki. Czas przejazdu w porannym i popołudniowym szczycie może wydłużyć się wielokrotnie. Do tego dojdzie nieuniknione skumulowanie ruchu w stronę Tyńca właśnie na Księcia Józefa, gdzie każdy drobny incydent wywoła efekt domina. W dni z gorszą pogodą i przy większych wydarzeniach w mieście należy spodziewać się ponadstandardowych zatorów.
Co robić? Planować wyjazdy wcześniej, trzymać się oficjalnych objazdów. Łatwo nie będzie, bo zmienią się też trasy autobusów, dlatego trzeba śledzić bieżące informacje o tymczasowej organizacji ruchu. Tyniecką jeździ obecnie 112, 203 i nocna linia 612. Mieszkańcy okolic Tynieckiej od ul. Dąbrowa do Tyńca, mogą być pozbawieni w ogóle dostępu do komunikacji miejskiej, chyba że MPK wprowadzi linie tymczasowe. Odcinek ma aż 5 przystanków i jest jedynym dojazdem do Centrum sportowego i basenów przy ul. Kolnej.
Kiedy koniec utrudnień?
Zamknięcie na Tynieckiej potrwa około dwa miesiące. Jeśli pogoda pozwoli, kierowcy powinni wrócić na Tyniecką na przełomie grudnia. Za cenę utrudnień, mieszkańcy dostaną bezpieczniejszy chodnik, nowe oświetlenie i zmodernizowaną infrastruktura podziemna. To plusy, które jednak ujrzymy dopiero po przetrwaniu najtrudniejszego etapu.
fot. ZDMK