Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Kielcach rozpoczęła konsultacje społeczne dotyczące budowy nowej drogi startowej na lotnisku w Balicach. W tle pojawia się scenariusz awaryjny: trzymiesięczne wstrzymanie wszystkich operacji na czas generalnego remontu obecnego pasa. Port zastrzega, że to ostateczność, ale – wobec przeciągających się procedur – musi mieć plan B.
Co jest na stole: nowy pas i decyzja środowiskowa
Po kilku latach prawnych zawirowań i cofnięciu wcześniejszej decyzji, sprawa środowiskowa dla nowej drogi startowej wróciła do punktu wyjścia. RDOŚ w Kielcach ogłosiła 30-dniowe konsultacje, w trakcie których mieszkańcy i zainteresowane strony mogą składać uwagi – pisemnie, ustnie do protokołu lub elektronicznie. To ważny moment, bo zgłoszone argumenty muszą zostać rozpatrzone, a wnioski znajdą odzwierciedlenie w finalnej decyzji. Procedura obejmuje ocenę wpływu całego przedsięwzięcia na otoczenie: od hałasu i jakości powietrza, po hydrologię, tereny cenne przyrodniczo i bezpieczeństwo ruchu lotniczego.
Lotnisko podkreśla, że wniosek środowiskowy jest dziś szerzej uargumentowany niż kilka lat temu: uwzględnia aktualne prognozy ruchu i doświadczenia z ostatnich sezonów, a także katalog działań łagodzących, w tym program wyciszania budynków, procedury operacyjne ograniczające hałas oraz inwestycje towarzyszące w infrastrukturę naziemną. Z punktu widzenia portu nowy pas to nie „fanaberia”, lecz konieczność techniczna i warunek utrzymania ciągłości funkcjonowania w kolejnych dekadach.
Protesty i emocje: co mówią mieszkańcy i ekolodzy
Funkcjonowanie lotniska od lat budzi duże protesty mieszkańców, którym przeszkadzają zarówno nocne i wczesnoporanne loty, jak i stale rosnący ruch samolotów nad zabudową. Najwięcej emocji wzbudza właśnie budowa nowej drogi startowej. Już w 2017 roku dochodziło do protestów i blokad dojazdów do Balic. Mieszkańcy Balic, Rząski, Szczyglic i Zabierzowa podkreślali, że inwestycja zwiększy hałas i pogorszy komfort życia tysięcy osób. Od tego czasu temat regularnie wraca – składano petycje o całkowity zakaz nocnych operacji (z wyjątkami dla lotów sanitarnych i wojskowych), a pełnomocnicy społeczni kierowali skargi do organów ochrony środowiska, podnosząc m.in. zarzut „dzielenia inwestycji” i brak pełnej, skumulowanej oceny oddziaływań.
Do dyskusji dołączają ekolodzy, zwracając uwagę na bliskość terenów chronionych i kumulację emisji w rejonie już obciążonym ruchem drogowym oraz rozwojem centrów logistycznych. W ich ocenie większy wolumen operacji to nie tylko hałas, ale też zwiększona presja na przyrodę i zdrowie mieszkańców. Strona społeczna domaga się więc twardszych gwarancji „ciszy nocnej”, bardziej precyzyjnego planowania tras podejść i odejść, a także realnych, mierzalnych efektów programu wyciszania.
Lotnisko odpowiada, że rozumie obawy, ale musi godzić interes publiczny, wymagania bezpieczeństwa i realia ruchu lotniczego. Przypomina również, że port jest współużytkowany przez wojsko, co w obecnej sytuacji geopolitycznej nadaje sprawie wymiar strategiczny. – Staramy się łagodzić skutki działalności: prowadzimy programy wyciszeń, stosujemy procedury ograniczające hałas, inwestujemy w infrastrukturę towarzyszącą. Jednocześnie absolutny zakaz lotów nocnych nie może dotyczyć operacji wojskowych czy ratunkowych – słyszymy ze strony zarządcy.
Dlaczego Balice muszą się rozbudować
Kraków Airport to dziś drugi co do wielkości port lotniczy w Polsce. Ubiegły rok zakończył wynikiem ponad 11 milionów odprawionych pasażerów, a prognozy na bieżący sezon wskazują na możliwość przekroczenia 13 milionów. Ta dynamika to powód do dumy dla regionu, ale i ogromne wyzwanie dla infrastruktury projektowanej w innej epoce ruchu lotniczego. Terminale w szczytach bywają na granicy przepustowości, pola postojowe wymagają lepszego ułożenia operacji, a kluczowy element – droga startowa – jest eksploatowana od dekad i zbliża się do granic rozsądnej obsługi coraz gęstszego rozkładu.
– „Używanie infrastruktury ponad jej zaplanowany poziom obniża komfort” – przyznaje prezes Kraków Airport Łukasz Strutyński w rozmowie z „Rynkiem Lotniczym”. – „Dlatego modyfikujemy inwestycje terminalowe i pracujemy nad nowym planem generalnym, który uporządkuje rozwój na kolejne lata” – dodaje.
Znaczenie portu dla Małopolski trudno przecenić. To okno na świat dla turystyki i biznesu, istotny pracodawca i magnes dla inwestycji. Rozwijana siatka połączeń – zarówno regularnych, jak i czarterowych – wzmacnia konkurencyjność Krakowa i całego regionu, ale bez inwestycji grozi „zadyszką”, której koszt odczują nie tylko pasażerowie, lecz także lokalna gospodarka.
Plan B: trzy miesiące ciszy na niebie
W cieniu konsultacji zarząd lotniska mówi wprost o scenariuszu awaryjnym. Jeśli decyzja środowiskowa znów ugrzęźnie w odwołaniach, a nowy pas nie ruszy, jedynym sposobem na utrzymanie bezpieczeństwa i sprawności infrastruktury będzie generalny remont istniejącej drogi startowej. Taki zakres prac – mówią inżynierowie – nie jest możliwy do wykonania „po kawałku”, przy otwartym lotnisku.
– Bardzo często w debacie publicznej padały takie głosy, że da się taki duży remont wykonać bez zamknięcia lotniska. My teraz wiemy, że jest to niemożliwe. Obecnie szacujemy, że takie zamknięcie objęłoby okres trzech miesięcy – mówi prezes Strutyński. I od razu studzi emocje: – Chcę jednak uspokoić pasażerów i partnerów – nie widzimy na razie tego rodzaju potrzeby. Gdyby do tego doszło, prace zaplanowalibyśmy na sezon zimowy i nie wcześniej niż w 2027 roku.
To jasny komunikat: port preferuje ścieżkę budowy nowej drogi startowej i równoległych modernizacji, ale jeśli proces środowiskowy znów się wydłuży, musi najpierw zabezpieczyć to, co już jest. W przeciwnym razie ryzykuje przestój wymuszony nie planem, lecz awaryjnością infrastruktury.
Na czym skupi się decyzja i co dalej
Kluczowym testem będzie teraz jakość dokumentacji i przekonująco opisane działania kompensacyjne. Organ środowiskowy oceni m.in. prognozowany hałas w porach dnia i nocy, wpływ na tereny wrażliwe, korytarze dolotowe i ich powiązanie z zabudową, a także realność deklarowanych programów wyciszeń i monitoringu. Równie istotne będzie wykazanie, że wariant inwestycyjny minimalizuje uciążliwości w porównaniu z alternatywami, a etapowanie robót nie będzie prowadziło do „rozsmarowania” skutków na lata.
Równolegle lotnisko prowadzi prace nad nowym planem generalnym: ten dokument ma zgrać inwestycje w terminalach i na płycie z rytmem sezonów, tak by wzrost przepustowości odbywał się płynnie, bez „szoków” operacyjnych. Tu najważniejszym parametrem jest czas – im dłużej potrwa procedura środowiskowa, tym większe ryzyko, że konieczność remontu obecnego pasa wyprzedzi decyzję o budowie nowego.
Co to oznacza dla pasażerów i regionu
W krótkim terminie – nic się nie zmienia. Samoloty latają, siatka połączeń pracuje, a port przygotowuje się do kolejnych sezonów. W średnim horyzoncie wszystko zależy od decyzji środowiskowej. Jeśli zapadnie szybko i utrzyma się w sądach, prace nad nową drogą startową ruszą bez groźby przerwy w operacjach. Jeśli procedury znów się przeciągną, rośnie prawdopodobieństwo, że najpierw trzeba będzie zamknąć lotnisko na około trzy miesiące i wykonać remont obecnego pasa. To z kolei oznaczałoby czasowe przeniesienie części ruchu do innych portów i logistyczne wyzwania dla linii oraz touroperatorów.
Jedno jest pewne: Balice doszły do ściany, za którą jest już tylko decyzja – albo modernizacja przez rozbudowę, albo modernizacja wymuszona zatrzymaniem ruchu. Dla Małopolski stawka jest wysoka: utrzymanie pozycji jednego z głównych lotnisk w kraju, zachowanie sprawności transportowej regionu i utrzymanie impulsu rozwojowego, który od lat napędza lokalną gospodarkę.
Punkt kulminacyjny
Najbliższe tygodnie pokażą, czy konsultacje przyniosą konstruktywne wnioski i czy uda się zbudować minimalny konsensus między portem, mieszkańcami i obrońcami środowiska. Ostatecznie wszyscy grają do jednej bramki: bezpieczne, przewidywalne i możliwie ciche lotnisko, które nie dławi się własnym sukcesem. Pytanie brzmi tylko, czy droga do tego celu poprowadzi przez nowy pas i uporządkowany plan rozwoju, czy przez kilkumiesięczną ciszę na niebie nad Krakowem.
fot. Kraków Airport