środa, 17 września 2025 09:06, aktualizacja 2 godziny temu

Domowy koszmar trwał latami. Polityczne konsekwencje aresztowania radnej z klubu PiS

Domowy koszmar trwał latami.
Polityczne konsekwencje aresztowania radnej z klubu PiS

20 sierpnia w Glewcu w gminie Koniusza rozegrał się dramat, który poruszył mieszkańców powiatu proszowickiego. Podczas domowej awantury radna powiatowa Lidia B. miała ugodzić nożem swojego męża. Kobieta nie przyznaje się do winy, choć potwierdziła, że doszło do kłótni. Prokuratura ujawniła, że koszmar w tym domu trwał od co najmniej pięciu lat. Co ciekawe, aresztowanie radnej z klubu PiS zachwiało kruchą przewagą tej partii w Radzie Powiatu Proszowickiego.

Nocna awantura i pięcioletni koszmar

Według ustaleń śledczych, 20 sierpnia w domu małżeństwa B. doszło do ostrej awantury. W jej trakcie radna miała grozić mężowi, a następnie zranić go nożem w udo. Mężczyzna sam zgłosił się do szpitala z raną kłutą.

– „Przedstawiono jej zarzuty znęcania się psychicznego i fizycznego nad mężem, które trwało od pięciu lat, oraz spowodowania lekkiego uszkodzenia ciała” – poinformował prokurator Mariusz Boroń z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Prokuratura mówi o wieloletnich awanturach, wyzwiskach, szarpaninach i groźbach. – „Z ustaleń śledczych wynika, że radna regularnie wszczynała kłótnie, wyzywała, popychała i szarpała męża” – dodał prokurator.

Policja przyznaje, że przez lata nie docierały żadne sygnały o przemocy. Dopiero rana kłuta zmusiła ofiarę do wezwania pomocy. – „W momencie, gdy do szpitala trafił mężczyzna z obrażeniami, uruchomiono procedurę Niebieskiej Karty” – podkreślają funkcjonariusze.

Zeznania męża i decyzja sądu

Na początku Jerzy B. zeznał, że żona od dawna się nad nim znęcała. Kilka dni później skorzystał z prawa do odmowy składania dalszych zeznań.

– „To nieco utrudni prowadzenie sprawy, ale nie wstrzymuje naszych działań. Nadal postępowanie trwa i zbieramy materiał dowodowy” – wyjaśnił prokurator Boroń.

Prawo w takich przypadkach jest jasne: przestępstwo znęcania się jest ścigane z urzędu. – „Nawet jeśli ofiara wycofa swoje zeznania, prokuratura ma obowiązek prowadzić śledztwo i doprowadzić do ukarania sprawcy” – zaznaczają śledczy.

Sąd, decydując o areszcie, wziął pod uwagę ryzyko matactwa i możliwość wywierania wpływu na świadków. Kobieta spędzi w areszcie co najmniej trzy miesiące.

Od energicznej gospodyni do przewodniczącej komisji

Wydarzenia z Glewca były szokiem dla mieszkańców. Lidia B. miała opinię osoby pracowitej i zaangażowanej społecznie. Razem z mężem prowadziła gospodarstwo, imponujące sąsiadom swoim rozmachem.

– „Tak pięknie im wszystko rosło, takie wielkie marchewki. Zawsze razem w polu, nigdy nie widziałam, żeby się kłócili. Jurek spokojny, a Basia energiczna, wiedzie prym. To prawdziwi Polacy” – opowiadała sąsiadka małżeństwa.

Radna była również aktywna w Kole Gospodyń Wiejskich i radzie sołeckiej. W powiecie pełniła kluczowe funkcje – przewodniczyła Komisji Rewizyjnej kontrolującej pracę instytucji i zarządu, a także zasiadała w trzyosobowej Komisji Skarg, Wniosków i Petycji.

Polityczne kłopoty w powiecie

Aresztowanie radnej uderzyło także w układ sił politycznych. PiS miało w Radzie Powiatu dziewięciu radnych, przy ośmiu mandatach opozycji. Teraz przewaga zniknęła.

– „Nie ma takiej możliwości, by osoba aresztowana mogła brać udział w posiedzeniach sesji czy komisji rady powiatu, czy to osobiście, czy w formie zdalnej” – podkreślił prokurator Boroń.

Opozycja deklaruje, że nie zamierza wykorzystywać tej sytuacji do paraliżowania pracy rady. – „Fakt, iż Zarząd Powiatu stracił większość, nie jest powodem do tego, żeby blokować niezbędne zmiany budżetowe, a co za tym idzie inwestycje. Dobro powiatu i jego mieszkańców jest dla nas kwestią najważniejszą” – zaznacza Mateusz Gajda, przewodniczący klubu KPR Razem.

PiS nabiera wody w usta

Politycy Prawa i Sprawiedliwości starają się dystansować od sprawy. – „To jest sprawa małżeńska, rodzinna. My się w takie rzeczy nie wtrącamy. Na razie nie przewidujemy żadnych konsekwencji, zobaczymy, jak sprawa się skończy. Nie ma żadnego wyroku” – mówi Stanisław Mierzwa, szef struktur PiS w Proszowicach.

Wicemarszałek województwa Ryszard Pagacz dodał: – „Mogę jedynie wyrazić współczucie rodzinie, bo nie pochwalam, by uciekać się do rękoczynów. Ale nie ma formalnych podstaw do jej zawieszenia”.

Jeden z radnych powiatowych, prosząc o anonimowość, stwierdził: – „Zawsze cicha i spokojna. Nie przypominam sobie, żeby uczestniczyła w dyskusji podczas sesji. Jest przewodniczącą Komisji Rewizyjnej, w której jak mi mówiono też nie zabierała zbyt dużo głosu. Dostała tę funkcję, ponieważ głosuje zawsze z PiS-em i nie mieli już komu ze swoich dać tej funkcji”.

Trudna historia Glewca i apel Policji

To nie pierwsza tragedia, która wstrząsnęła tą niewielką miejscowością. W 2012 roku mieszkaniec Glewca, Szczepan K., zamordował siekierą teściów, ciężko ranił żonę, a potem zginął w wypadku samochodowym, uderzając w wiadukt kolejowy.

Dzisiejsza sprawa przypomina, że dramaty mogą kryć się nawet w domach uchodzących za wzorowe. Policja apeluje: – „Na przemoc domową nie można pozostawać obojętnym. Brak reakcji to ciche przyzwolenie. Każdy, kto jest świadkiem takiego zachowania, powinien działać. Również osoby krzywdzone powinny znaleźć w sobie siłę, by zgłosić się po pomoc”.

Nowe przepisy dodatkowo wzmacniają ochronę ofiar. Funkcjonariusze mogą dziś nie tylko nakazać sprawcy natychmiastowe opuszczenie mieszkania, ale też zakazać zbliżania się czy kontaktu z ofiarą. To ma pomóc w przerwaniu spirali przemocy zanim dojdzie do tragedii.

Historia z Glewca pokazuje, że nawet za drzwiami zadbanych domów i w rodzinach szanowanych społecznie mogą kryć się dramaty. Wystarczy chwila, by wieloletnie napięcia przerodziły się w tragedię. Dlatego tak ważne jest reagowanie – zarówno ze strony ofiar, jak i świadków.

fot. Depositphotos

Obserwuj nas w Google News

Proszowice - najnowsze informacje

Rozrywka