We wtorek 7 stycznia doszło do absurdalnej historii przy udziale 41-letniej tarnowianki. W dość nietypowy sposób chciała okraść sklep.
Policjanci otrzymali wezwanie od jednego z pracowników ochrony. Poinformował on, że jedna z klientek sklepu odzieżowego próbowała wykraść kilka rzeczy bez zapłaty za nie.
Duża rozbieżność cen
Kobieta została wylegitymowana i przeszukana. Sprawdzono torbę zakupową, w której miała mieć zabrane ubrania. Okazało się, że wewnątrz były męskie koszulki warte 200 zł, oraz bokserki za 150 zł. Mundurowi poprosili o paragon, z którego wynikało, że dokonała zakupu, ale... kocy. W dodatku wartych 25 złotych więc zdecydowanie mniej od przechowanych przez nią ubrań.
Ciężko zatem mówić o pomyłce kasy fiskalnej. Tłumaczenie kobiety było doprawdy oryginalne. Wyjaśniła ona mundurowym, że co prawda zerwała metki z tych ciuchów, ale chciała je zeskanować w kasie samoobsługowej. No, a że zapomniała? Przecież każdemu mogło się zdarzyć, a akurat padło na nią.
Jak pech, to pech...
Policjanci po wysłuchaniu oskarżonej, zatrzymali 41-latkę. Może, gdyby wymyśliła lepszą wymówkę, to chociaż lepiej by wyglądała w oczach funkcjonariuszy, bo wydaje się, że tyle mogła jedynie zyskać. Skradzione ubrania wróciły do obiegu, a koce, za które mieszkanka Tarnowa zapłaciła, pozostały w jej posiadaniu. Za całość przewinień grozi jej do 8 lat pozbawienia wolności.
fot: Unsplash / Zdjęcie ilustracyjne