piątek, 16 października 2020 10:25

Małopolscy Bohaterowie Września 1939.Wacław Król (1915-1991)

Autor Głos 24
Małopolscy Bohaterowie Września 1939.Wacław Król (1915-1991)

Dziś przypominamy sylwetkę płk. Wacława Króla – lotnika, który strącał niemieckie samoloty we wrześniu 1939 r. nad Polską, a później we Francji, Anglii i Afryce Północnej.

Pierwszy przydział

Urodził się 25 grudnia 1915 r. w Krakówce koło Sandomierza, gdzie jego rodzice mieli niewielkie gospodarstwo. W 1926 r. rozpoczął naukę w Państwowym Gimnazjum Męskim im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Sandomierzu. W 1934 r. zdał tam maturę.

Ukończył kurs szybowcowy w Ustianowej i zgłosił się do wojska. Po przejściu szkolenia unitarnego w Szkole Podchorążych Piechoty w Różanie skierowano go do Szkoły Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie. 15 października 1937 r. prezydent RP mianował go na stopień podporucznika. Pierwszy przydział otrzymał do 123., a później do 121. eskadry myśliwskiej w 2. pułku lotniczym w Krakowie. W czerwcu 1939 r., w wieku zaledwie 24 lat, został mianowany na stanowisko zastępcy dowódcy eskadry.

Gorycz przegranej

W lipcu 1939 r. oddelegowano go na stanowisko dowódcy klucza myśliwskiego w zasadzce pod Wieluniem, a w sierpniu do zasadzki w Aleksandrowicach. Jego dwa myśliwce PZL P-11c miały po telefonicznym alarmie startować i odpędzać samoloty rozpoznawcze Luftwaffe, fotografujące polskie pogranicze. Jednak zanim Polacy wystartowali i wdrapali się na pułap, na którym latali Niemcy – tych już nie było. Czasami wykorzystując swoją przewagę prędkości uciekali w ostatniej chwili, gdy myśliwce zbliżały się do nich na kilkuset metrów.

Rankiem 1 września Wacław Król atakował w rejonie Mikołowa rozpoznawczego Henschla Hs-126. Niemiec dymiąc odleciał na zachód i rozbił się po drodze na macierzyste lotnisko. W czasie dalszego patrolu nad Śląskiem Cieszyńskim bezskutecznie atakował formację bombowców nurkujących Junkers Ju-87. Stukasy były jednak szybsze od jego „jedenastki” i uciekły. Na kolejnym patrolu ponownie miał okazję zaatakować rozpoznawczego Henschla nad Oświęcimiem, który także zdołał uciec. Wieczorem otrzymał rozkaz dołączenia do macierzystego III dywizjonu myśliwskiego na polowym lotnisku w Igołomii.

września poprowadził klucz myśliwców przeciwko formacji bombowych Heinkli He-111, atakujących transporty na linii kolejowej w rejonie Bochni. Tym razem Niemcy nie uciekali. Zacieśnili szyk i przywitali atakujące myśliwce gradem kul tylnych strzelców. Samolot Króla został zestrzelony. Pilot wylądował na spadochronie w rejonie Kłaja. Miejscowa ludność uznała go początkowo za Niemca i omal nie zlinczowała. Życie uratował mu przechodzący patrol wojska.

Eskadra cofała się na wschód. Gdy zginął jej dowódca, Król przejął jego obowiązki. Prowadził swoich pilotów dalej, dołączyli do Brygady Pościgowej. Aż 17 września przyszedł rozkaz opuszczenia Polski i lotu do rumuńskich Czerniowiec. Tam Polakom odebrano samoloty i internowano lotników. Odesłano ich do obozu w Fokszanach. Król uciekł przy pierwszej okazji i w cywilnym ubraniu przedostał się do portu w Bałcziku. Na pokładzie s/s „Aghios Nikolaos” popłynął do Bejrutu. 29 października wylądował na francuskiej ziemi, w Marsylii.

Przegrana po raz drugi

Lotników kierowano na lotnisko Lyon-Bron. Stamtąd w styczniu 1940 r. wysłano Króla do szkoły myśliwców w Montpellier. 29 marca 1940 r. został przydzielony do Groupe de Chasse II/7 na lotnisku w Luxeuil. Jego eskadra działała tak jak w Polsce, startując na telefoniczny sygnał. Co prawda myśliwce były nowocześniejsze, ale i tak przyjęta taktyka odbierała im wszelkie szanse na sukces. Dopiero w maju 1940 r., gdy Luftwaffe nasiliła naloty, pojawiły się zwycięstwa. 24 maja Król zestrzelił Heinkla He-111, tydzień później Dorniera Do-17. 1 czerwca przyznano mu prawdopodobne zestrzelenie innego Do-17.

Gdy 10 czerwca Francja skapitulowała, Król poprosił swego mechanika o dyskretne zatankowanie zbiorników jego Dewoitina do pełna. Bez map afrykańskiego wybrzeża i odpowiednich urządzeń nawigacyjnych ruszył na drugą stronę Morza Śródziemnego. Zamiast wylądować pod Casablanką trafił 500 km dalej na wschód. Pociągiem dojechał do Casablanki. 17 lipca 1940 r. schodził już na ląd Liverpoolu.

Nad Anglią i Tunezją

Skierowano go do 302. Dywizjonu Myśliwskiego „Poznańskiego”. W czasie naziemnego szkolenia na „Hurricanie” spadł ze skrzydła maszyny i doznał kontuzji ręki, co wyeliminowało go z udziału w Bitwie o Anglię. Dopiero 15 października 1940 r. nad Londynem strącił Messerschmitta Bf-109, a 13 marca 1941 r., lecąc na czele klucza, uszkodził nad morzem samotnego Junkersa Ju-88.

Po roku latania odszedł na tzw. odpoczynek operacyjny. Został instruktorem w jednostce treningowej. Szkolił nowych pilotów na Spitfire’ach. 30 maja 1942 r. został dowódcą eskadry 316. Dywizjonu Myśliwskiego „Warszawskiego” i już 5 czerwca nad francuskim Hawrem zestrzelił Focke-Wulfa Fw-190.

Na kolejny odpoczynek odszedł 1 grudnia 1942 r. Tym razem skierowano go na miejsce kontrolera naziemnego stanowiska naprowadzania 315. Dywizjonu Myśliwskiego „Dęblińskiego”.

W początkach 1943 r. Król zgłosił się do walczącego w Afryce Polish Fighting Team, mniej oficjalnie nazywanego Cyrkiem Skalskiego. Od lutego 1943 r. latał nad Tunezją. Zestrzelił trzy myśliwce przeciwnika: dwa Messerschmitty Bf-109 i włoskiego Macchi MC-202.

W lipcu 1943 r. wrócił do Anglii. Dowodził różnymi jednostkami. Wojnę zakończył jako dowódca III Polskiego Skrzydła Myśliwskiego. 16 lipca 1945 r. przeniesiono go na stanowisko dowódcy 131. Skrzydła Myśliwskiego w Ahlhorn, w okupowanych Niemczech. Półtorej roku później musiał wydać następujący rozkaz: „3 stycznia 1947 r. przypadł mi smutny obowiązek pożegnania żołnierzy i wypowiedzenia smutnej formuły – 131. Polskie Skrzydło Myśliwskie uważa się za rozwiązane”. Po rozwiązaniu jednostki Król wypłynął 25 październiku 1947 r. w drogę powrotną do Polski.

Niepotrzebny

W komunistycznej Polsce został zweryfikowany negatywnie i nie przyjęto go do służby wojskowej. Podjął pracę w dziale zbytu w Zakładach Detali Papierniczych w Jędrzejowie. Przeniósł się później na stanowisko dyżurnego ruchu w Polskich Liniach Lotniczych „LOT”, ale po kilku miesiącach zwolniono go z pracy, jako niepewnego politycznie. W czasach stalinowskich kilkakrotnie zmieniał lub był zmuszany zmienić miejsce pracy. Ostatecznie został magazynierem w należącym do Stowarzyszenia PAX przedsiębiorstwie „Inco”.

Po odwilży i częściowej liberalizacji z października 1956 r. ukazały się publikacje prasowe o losach wojennych bohaterów z Zachodu, mieszkających w Polsce. Opisano także Wacława Króla. W tym czasie usuwano z „ludowego” Wojska Polskiego oficerów sowieckich, a przyjęto niemałą grupę byłych oficerów Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Król, 19 stycznia 1957 r., został powołany do lotnictwa wojskowego PRL. Był inspektorem służby nawigacyjnej, później inspektorem techniki pilotażu w Dowództwie Wojsk Lotniczych i Obrony Przeciwlotniczej Obszaru Kraju. Przeszkolono go w lotach na samolotach odrzutowych.

W 1965 r. otrzymał awans na stopień pułkownika. Nigdy nie pełnił jednak eksponowanych funkcji. Nagabywany, zawsze odmawiał zapisania się do PZPR. 13 października 1971 r. odszedł na emeryturę.

Za wojenne zasługi Wacław Król był odznaczony m.in. Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari i czterokrotnie Krzyżem Walecznych. Opublikował drukiem kilkadziesiąt wspomnień i popularnohistorycznych prac o polskim lotnictwie. Zmarł 15 czerwca 1991 r. w Warszawie. Pochowano go na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.

Tekst Teodor Gąsiorowski

Historia

Historia - najnowsze informacje

Rozrywka