Kiepsko zaczęła się niedziela dla kobiety, która podróżowała przez Naszacowice w powiecie nowosądeckim. Ona sama nie ucierpiała w groźnie wyglądającym wypadku, ale do wydobycia rozbitego pojazdu z którego ciągle lała się benzyna strażacy musieli użyć ciężkiego sprzętu.
Zapewne była to tylko chwila nieuwagi, ale konsekwencje mogły być bardzo poważne. W niedzielę 26 września około godziny 10-tej kobieta jadąca Oplem Astrą przez Naszacowice (gmina Podegrodzie) na łuku drogi wypadła z jezdni, ścięła latarnię, znaki drogowe i zatrzymała się na drzewach na skarpie. Wypadek wyglądał bardzo groźnie. Auto zostało poważnie uszkodzone, do tego leżało na boku i wyciekała z niego benzyna. Na szczęście kierującej Oplem kobiecie nic poważnego się nie stało. Zaopiekowali się nią świadkowie, którzy znaleźli się na miejscu zdarzenia.
Po godzinie 10 na miejscu zjawiły się zastępy z JRG nr 2 w Nowym Sączu, OSP Naszacowice oraz OSP Podegrodzie. Zabezpieczyli miejsce zdarzenia, udzielili pomocy poszkodowanej oraz wezwali na miejsce zdarzenia karetkę Pogotowia ratunkowego. Problemy zaczęły się, gdy strażacy sprawdzili pojazd pod kątem wycieków płynów eksploatacyjnych. – Stwierdzono duży wyciek benzyny oraz wycieki innych płynów eksploatacyjnych. Rozwinięto linię gaśniczą i podano prąd piany ciężkiej na podwozie samochodu oraz na obszar wokół pojazdu – relacjonują nowosądeccy strażacy.
Nie zahamowało to jednak wyciekającej ciągle z baku benzyny. Z uwagi na brak możliwości ograniczenia wycieku podjęto decyzję o zadysponowaniu na miejsce ciężkiego samochodu ratownictwa technicznego z JRG nr 1 w Nowym Sączu. Pracownicy Pogotowia Energetycznego odłączyli zasilanie do uszkodzonej latarni. Na czas wydobycia pojazdu, wstrzymano ruch pojazdów w obu kierunkach. Samochód został wydobyty na pobocze drogi, a następnie zabrany przez pomoc drogową.






Fot: PSP Nowy Sącz