wtorek, 25 października 2022 13:17

Nieoczekiwany wicelider PKO BP Ekstraklasy

Autor Głos 24
Nieoczekiwany wicelider PKO BP Ekstraklasy

Piątkowy mecz pomiędzy drużynami Widzewa Łódź i Miedzi Legnica zapowiadał się emocjonująco. Gospodarze mogli przynajmniej do soboty wskoczyć na drugie miejsce tabeli, a Miedź pod wodzą nowego trenera wyprzedzić przedostatnią Lechię i tym samym pokrzepić swoje nadzieje na utrzymanie.

Początek meczu był wyrównany, do momentu niespodziewanego gola zdobytego po strzale z dystansu przez Bartłomieja Pawłowskiego. Odważna próba, oddana w niegroźnej z pozoru akcji była na tyle dobra, że pomimo odległości blisko 25 metrów, bramkarzowi nie wystarczyło czasu na skuteczną interwencję. Kolejne akcje sunęły na bramkę Abramowicza i do 40 minuty można było doliczyć się już trzech kolejnych stuprocentowych okazji Widzewiaków. Nie był to jednak dzień młodzieżowca drużyny z Łodzi, Ernesta Terpiłowskiego. Zmarnował bowiem dwie wyborne okazje, będąc praktycznie sam na sam z golkiperem Miedziowych. Młodzian powinien po meczu postawić piwo kolegom z obrony – w szczególności Sewerynowi Szocie, który w międzyczasie wybijał piłkę z linii bramkowej rozpaczliwym wślizgiem.

Po przerwie gra wyrównała się i przyjezdni mieli jeszcze swoje okazje szukając wyrównania. Łodzianie mogliby dograć tę część spotkania spokojnie do końca, gdyby nie wspomniana nieskuteczność sprzed przerwy. Tymczasem nerwy licznie przybyłych na stadion przy Piłsudskiego kibiców, wystawione były na próbę do samego końca. Około 17 tysięcy widzów jak zwykle stworzyło niesamowitą atmosferę na trybunach poprzez głośny doping. Kilkakrotnie kibice jeszcze zamierali tego piątkowego wieczoru. Na szczęście mogli liczyć na Henricha Ravasa, który jak nikt w Ekstraklasie zna się na swoim fachu. Słowak miał przed tym spotkaniem już siedem czystych kont i liczył na ósme. Od 70 minuty Łodzianie dosyć głęboko cofnęli się. W 81 minucie Ravas uratował zespół po strzale głową Iturry z dziesiątego metra. To była jedna z najlepszych interwencji tego sezonu, dająca trzy punkty Widzewowiakom.

Punkty, które w ostatecznym rozrachunku nie tylko chwilowo, ale i (dzięki korzystnym wynikom rywali) na koniec 14. kolejki wprowadziły Widzew na fotel wicelidera tabeli. To aktualnie jeden z najlepszych beniaminków w całej Europie. Widzew na tym etapie rozgrywek „kręci się” wokół tych lokat, do których historycznie nas przyzwyczaił, kiedy sięgał po najwyższe laury i sławił nasz kraj na arenie międzynarodowej. Czy ten Widzew, który w ostatnich meczach, pisząc słowami kibicowskiej przyśpiewki „zagrał jak za dawnych lat”, wrócił na dobre? Warto śledzić poczynania tej utytułowanej drużyny, albowiem wydaje się, że nie zamierza zdjąć nogi z gazu.

Piotr Franaszek, fot: Marcin Bryja/widzew.com

Sport

Sport - najnowsze informacje

Rozrywka