wtorek, 30 stycznia 2018 13:35, aktualizacja 7 lat temu

Pamięć o Janie Maniaku

Autor Bernard Szwabowski
Pamięć o Janie Maniaku

Miesiące lipiec, sierpień, wrzesień i październik chociaż nie wszystkie tego samego roku, były miesiącami nasilonych działań tak wojennych jak i partyzanckich w rejonie Kazimierzy Wielkiej.

Postaram się wymienić kilka z nich: lipiec 1944 rok rozbrojenie ukraińskiego posterunku kwaterującego w Szkole Podstawowej, obecnie nr 1 w Kazimierzy Wielkiej. W sierpniu 1944 roku ciężkie walki partyzantów w rejonie Sielca i Skalbmierza. 7 września 1939 roku potyczka żołnierzy Wojska Polskiego z wojskami niemieckimi pod Gabułtowem , w październiku l942 roku masowa zagłada Żydów w słonowickim lesie. Działania te skłaniają do refleksji czy to wszystko musiało się zdarzyć? Dlaczego ludzie musieli ochotniczo bronić się i ginąć we własnym kraju przed obcym najeźdźcą? Otóż znaleźli się tacy, którzy chcieli się przeciwstawić dyktatowi narzuconemu przez obce wojska i wstępowali w szeregi partyzanckie, broniąc siebie i innych.

Jednym z nich, którego chcę wspomnieć był Kpt. Jan Maniak ( Mar, Dołowicz)- ostatni komendant Obwodu Pińczowskiego Armii Krajowej.

Jan Maniak urodził się 23 października 1903 roku w Przemykowie n/Wisłą woj. kieleckie, pow. Pińczów, w rodzinie chłopskiej. W latach 1920 – 1925 uczy się w Seminarium Nauczycielskim w Jędrzejowie. Po ukończeniu SN, od 1926 – 1970 ( z przerwą na studia) pracował jako kierownik Szkoły Powszechnej w Wielgusie k/Kazimierzy Wielkiej.

W latach 1936 – 1938 Jan Maniak studiował w warszawskim Instytucie Pedagogiki Specjalnej, gdzie między innymi wykładowcą był dr JANUSZ KORCZAK (HENRYK GOLDSZMIT; 1878 – 1942), a tą placówką oświatową kierowała jej założycielka, słynny pedagog- MARIA GRZEGORZEWSKA ( 1888 – 1967).

W trybie szkolenia wakacyjnego, Jan Maniak ukończył Szkołę Oficerów Rezerwy w Jarocinie i po odbyciu odpowiedniej praktyki uzyskał stopień ppor. rezerwy WP.

Jan Maniak szczególną opieką otaczał dzieci wiejskie, umożliwiając im dostęp do miejskich liceów i techników, głównie w Krakowie,Czernichowie (Technikum Rolnicze) czy w Świątnikach (Technikum Mechaniczne), a także do wyższych uczelni. Później jego uczniowie wracali do swojego środowiska, a na początku wojny stanowili zaczątek ruchu partyzanckiego.

W Kazimierskim Jan Maniak był cenionym działaczem ruchu ludowego (Wici, PSL) oraz inicjatorem wybudowania trzech szkół m.in. w Wielgusie (gm. Nagorzany), remiz strażackich, dróg. Zachęcał do tworzenia bibliotek wiejskich oraz rozwijania wszelkich form wychowania pozaszkolnego. Był założycielem OSP w Chruszczynie Wielkiej i jej prezesem.

W czasie okupacji, niemalże od początku, zaangażował się w trudną i ryzykowną pracę w zakresie tajnego nauczania. Podjął też działalność w konspiracyjnym ruchu oporu, będąc organizatorem BCH na swoim terenie. Początkowo była to tzw. „ Kadrówka” - ZWZ, a potem straż chłopska (Chłostra) i POZ „ Racławice”. Jan Maniak miał szczególny sentyment do tego ruchu jako działacz ludowy spod znaku Wici. Później nastąpiło scalenie BCH i AK.

Kapitan Mar był zastępcą komendanta Obwodu BCH „Pelagia”, a później na szczeblu dywizji pełnił odpowiedzialną funkcję szefa Biura informacji i propagandy (B I P); zastępcą był JERZY GRZYMEK ( Jur). Jan Maniak zajmował się między innymi organizowaniem konspiracyjnych wydawnictw – Chłopi walczą i Powstaniec.

Po przyłączeniu formacji BCH do Armii Krajowej działał w strukturach AK, w ramach Inspektoratu Miechowskiego (Maria ), w którego skład wchodził Obwód „Pelagia” ( Pińczów)

5 sierpnia 1944 roku Jan Maniak uczestniczył w bitwie skalbmierskiej. Jedną z siedzib sztabu komendanta Obwodu, kpt. ROMANA ZAWARCZYŃSKIEGO (Sewer) był dom pp. Maniaków w Wielgusie.

Po aresztowaniu i zamordowaniu przez Niemców komendanta Obwodu – JANA PSZCZOŁY (Wojnar), JAN MANIAK ( Mar) od sierpnia 1944 roku pełnił funkcję ostatniego komendanta Obwodu Pińczowskiego Armii Krajowej.

Po II wojnie światowej Jan Maniak był długoletnim kierownikiem Szkoły Podstawowej w Wielgusie (obecny pow. Kazimierza Wielka). Za szczególną działalność zawodową, społeczną i bojową, został uhonorowany m.in. Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Partyzanckim, Krzyżem BCH, Krzyżem AK.

Jan Maniak zmarł 16 października 1996 roku w Krakowie i został pochowany na Cmentarzu Rakowickim.

***

„Ze swoistym sentymentem wspominam pracę pedagogiczną w Wielgusie (1954 r.), kiedy to moim pierwszym szefem był kierownik szkoły – JAN MANIAK. W latach tzw. stalinizmu nie było możliwe, abym wówczas mógł poznać chlubną, partyzancką przeszłość p. JANA MANIAKA”

Tak oto opisuje działalność partyzancką Pana JANA MANIAKA kierownika Szkoły Podstawowej w Wielgusie jego młody wówczas pracownik ADAM SZNAJDERSKI z Działoszyc w jednym z opracowań broszurowych.

I właśnie wtedy w 1954 roku poznałem tego wymienionego wyżej młodego nauczyciela Pana Adama Sznajderskiego. W tymże 1954 roku kończyłem siódmą klasę Szkoły Podstawowej w Wielgusie kiedy do pracy przyszedł młody nauczyciel z Działoszyc. Pracował jako instruktor ZHP i prowadził z nami dość sporo zajęć. Często chodziliśmy na wycieczki do lasów w Paśmiechach lub w Dalechowicach, graliśmy w piłkę, uczyliśmy się tworzyć czwórki i takie tam jeszcze różne zabawy harcerskie. W tym samym czasie był też zatrudniony młody nauczyciel z Sancygniowa Pan Mieczysław Banasik, który uczył fizyki. Był moim wychowawcą w siódmej klasie. Były to bardzo wesołe młode lata. Bardzo często graliśmy w piłkę podzieleni na drużyny. W jednej z nich był Pan Sznajderski, a w drugiej Pan Banasik. Pamiętam te śmieszne sytuacje, kiedy to obaj panowie zwarli się na kości przy piłce „ nie było przeproś”. Gdzie te czasy?

W tym samym czasie, gdzieś tam w czwartej klasie wkuwała rachunki Józia Pajączek córka Józefa Pajączka, który zginął w bitwie o Skalbmierz. Późniejsza długoletnia Pani dyrektor jednej ze Szkół Podstawowych w Krakowie, gdzie zamieszkuje do dziś będąc na emeryturze.

Wyobrażacie sobie państwo jaka w tym czasie była komunikacja? Jedynym dogodnym połączeniem dla Pana Sznajderskiego z Działoszyc do Kazimierzy Wielkiej była kolejka wąskotorowa. Więc wstawał Pan Adam codziennie o godzinie czwartej i szedł na pociąg, którym jak dobrze poszło przyjechał na godzinę szóstą na stację do Kazimierzy Wielkiej, a potem lato i zima piechotą ponad siedem kilometrów do Wielgusa po błocie w pas latem, a zimą po śniegu w pas. W połowie tej drogi dołączałem ja, ponieważ mieszkałem na końcu Chruszczyny Wielkiej (pod Odonowem) i maszerowaliśmy we dwóch do samej szkoły. Oj wesoło mi się chodziło z Panem Sznajderskim. Te trzy i pół kilometra ode mnie zleciało jak z bicza trzasł. A czego ja się przy okazji od pana nie nauczyłem? Przecież nie fizyki albo matematyki. Samych życiowych rzeczy, potrzebnych człowiekowi. Tak to poznałem mojego młodego nauczyciela Pana Adama Sznajderskiego. Muszę przyznać, że w tym czasie też bardzo mało wiedziałem o partyzanckiej działalności naszego kierownika Pana Jana Maniaka.

Zdzisław Kuliś

Donosy k/Kazimierzy Wielkiej

SZLI NA KARABINY I DZIAŁA

Szli na śmierć wymęczeni

W cywilnych łachmanach.

Słabo uzbrojeni,

Czołgając się na kolanach.

Ich domem był las,

Który pokochali.

W ten wojenny czas

Takie życie wybrali.

Wróg coraz śmielej atakował,

Grabiąc i paląc wokół.

Nawet matek i dzieci nie pożałował.

Trzeba było stawić mu opór.

Szli na karabiny, a nawet działa,

Przerywając wroga akcje zbrojne.

Po to by Polska istniała,

A czasy były spokojne.

Ginęli przy tym masowo,

Ale i Niemcom straty zadawali.

Tracili życie honorowo

I za bliskich je oddawali.

Ale byli i tacy,

Którzy wolnej Polski doczekali.

Prawdziwi patrioci- Polacy,

Swój kraj bardzo kochali.

Teraz ich zostało niewielu.

Weszli do historii dziejowej.

Przez walkę doszli do celu

Żołnierze Armii Krajowej.

Zdzisław Kuliś

Donosy, listopad 2012 r.

Obserwuj nas w Google News

Proszowice - najnowsze informacje

Rozrywka