Kara pięciu lat pozbawienia wolności grozi 57-letniemu mieszkańcowi Krakowa, który dopuścił się szokujących i haniebnych czynów wobec swojego kota.
Sytuacja miała rozegrać się 10 listopada na krakowskiej dzielnicy Kurdwanów. Jeden z mieszkańców tego osiedla wezwał policję, ponieważ z mieszkania obok dobiegały dramatyczne odgłosy wydobywane przez kota.
Już po chwili na miejscu pojawił się patrol, którem drzwi otworzył mężczyzna. Niestety zgłoszenie okazało się nie być fikcją, a na podłodze znajdowało się zakrwawione zwierzę.
Kot miał rany cięte brzucha i grzbietu, przeciętą powiekę i uszkodzoną gałkę oczną. Co chyba najbardziej przerażające w tej sprawie, sprawca uciął mu również kawałek języka. Jak tłumaczył, miał dopuścić się takiego okrucieństwa wobec swojego zwierzęcia, ponieważ to... ukradło mu plaster boczku.
Opiekę nad znajdującym się w fatalnym stanie kotem przejęli przedstawiciele Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami (KTOZ), natomiast 57-latkowi wystawiono wezwanie do stawiennictwa w Komisariacie Policji VI w Krakowie, w charakterze podejrzanego. Jeśli śledczy uznają, że mężczyzna znęcał się nad kotem ze szczególnym okrucieństwem, wtedy może zapaść wyrok nawet 5 lat więzienia.
Pytacie o kotka zabezpieczonego przez kierowcę schroniska po tym, jak został pocięty i pobity przez właściciela....
Opublikowany przez KTOZ Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami Wtorek, 12 listopada 2024
Na tę chwilę stan zwierzęcia jest bardzo poważny. Kot przeszedł w poniedziałek trzygodzinną operację, nad którą czuwali lecznicy z Luxvet24. Jego życie wciąż jest zagrożone, a dodatkowo nie chce jeść. Na razie jest karmiony sondą.
Mieszkańcy Krakowa nie kryją oburzenia całą sprawą i domagają się najsurowszego wyroku w tej sprawie.
Foto: KTOZ Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami/Facebook