poniedziałek, 22 czerwca 2020 16:01

Turyści się nie poślizgnęli? Nowe ustalenia ws. wypadku pod Zawratem. Sprawę bada prokurator

Autor Mirosław Haładyj
Turyści się nie poślizgnęli? Nowe ustalenia ws. wypadku pod Zawratem. Sprawę bada prokurator

Pojawiły się nowe ustalenia w sprawie tragicznego wypadku dwojga 42-latków z Bydgoszczy, do którego doszło 12 lub 13 czerwca pod Zawratem w Tatrach.

Na ciało 42-latka natknął się u wylotu Zawratowego Żlebu turysta idący z Hali Gąsienicowej na Zawrat. Wkrótce potem, przybyli na miejsce ratownicy znaleźli w okolicy zwłoki kobiety. Ciała na pokładzie śmigłowca zostały przetransportowane do Zakopanego. RMF FM podało, że turyści zginęli najprawdopodobniej piątkowej nocy (12 czerwca) bądź w sobotę rano (13 czerwca), na skutek upadku z dużej wysokości. Okazało się, że ofiary pochodziły z Bydgoszczy. O śmierci mężczyzny (Bartka Apanasiewicza) poinformowali jego koledzy z facebookowej grupy "Bydgoscy Biegacze":

W nocy z piątku na sobotę pod Zawratem zginął nasz kolega Bartek Apanasiewicz. Wraz ze swoją partnerką Anią wyszli w góry w piątek po południu. Bartek był doświadczonym górołazem. Prawdopodobnie zastały ich ciężkie burzowe warunki na szczycie.

W nocy z piątku na sobotę pod Zawratem zginął nasz kolega Bartek Apanasiewicz. Wraz ze swoją partnerką Anią wyszli w...

Gepostet von Bydgoscy Biegacze am Sonntag, 14. Juni 2020

Mężczyzna był współorganizatorem Biegów Puszczy Bydgoskiej. Zorganizował również w puszczy towarzyski Triathlon Łosia. Pasjonowała go ta dyscyplina sportu (trzykrotnie startował w wydarzeniu "HardaSuka" po Tatrach) i ultramaratony górskie, stawał na linii startu w wielu sportowych imprezach. 12 czerwca 42-latek zamieścił na swoim facebookowym ostatnie zdjęcie z wyprawy, które podpisał słowami: "Tak po burzy przychodzi spokój". Kolejnej burzy mężczyzna i jego towarzyszka nie przeżyli.

Tak po burzy przychodzi spokój.

Gepostet von Bartosz Apanasiewicz am Freitag, 12. Juni 2020

Piorun? Wiatr? Sprawę bada prokuratura

Według informacji ratowników, turyści posiadali dobre wyposażenie i, jako uczestnicy biegów i maratonów, cechowali się bardzo dobrą kondycją. Toprowcy na Zawracie odnaleźli ich zniszczony namiot, przy którym porzucone były raki, czekany i rzeczy osobiste.

Miejsce wypadku wyglądało dość zaskakująco. Mieliśmy niejasne zgłoszenie czy jest jedno ciało czy dwa. Dopiero po dotarciu na miejsce okazało się, że są jednak dwa ciała. Było one w dużej odległości od siebie. Około 300400 metrów. Od razu było wiadomo, że przyczyną śmierci obojga było uderzenie w kamienie z dużą prędkością w wyniku ześlizgnięcia się po śniegu

powiedział cytowany przez portal niezalezna.pl Jan Gąsienica-Rój, ratownik TOPR, który tego dnia kierował akcją i dotarł na miejscu po zgłoszeniu.

W nocy z piątku na sobotę (12/13 czerwca) przez Tatry przeszła bardzo silna burza. Początkowo ratownicy zakładali, że turyści poślizgnęli się, chcąc szybko zbiec z grani, a przyczyną śmierci były obrażenia odniesione w wyniku spadania i uderzeń o wystające skały. Teraz prawdopodobny wydaje się scenariusz, jakoby wiejący tej nocy silny wiatr zdmuchnął ich razem z namiotem z góry.

– Pozostawione ślady, rzeczy, które znajdowaliśmy w górnej części żlebu, wskazywały na to, że biwakowali w namiocie na przełęczy. Później prześledziliśmy historię wiatrów wiejących tej nocy. Około drugiej, trzeciej w nocy ten wiatr na Kasprowym Wierchu osiągał około stu kilometrów na godzinę. Można domniemywać, że na przełęczy, gdzie jest wąskie siodło, ten wiatr mógł osiągnąć większą prędkość rzędu 120 km na godzinę. Tam tworzy się dysza, zawirowania powietrza. Mogło być to przyczyną tego, że namiot rozłożony na śniegu został porwany przez podmuch wiatru. Oni zostali porwani z tym namiotem, uderzyli w kamienie, wypadli z niego i ześlizgnęli się po śniegu. To są tylko przypuszczenia

–  informował cytowany przez portal niezalezna.pl Jan Gąsienica-Rój.

TOPR opisał zdarzenie w następujący sposób:

Po godz. 7.47 do TOPR zadzwonił turysta idący z Hali Gąsienicowej na Zawrat informując, że u wylotu Zawratowego Żlebu natknął się na zwłoki mężczyzny. Tę informację potwierdza kolejny turysta. O godz. 9:00 po uzyskaniu stosownej zgody w tamten rejon startuje śmigłowiec. Z pokładu śmigłowca w pobliżu mężczyzny desantują się ratownicy, a śmigłowiec powraca do bazy.
Idący na Zawrat turyści informują o kolejnych zwłokach leżących w Zawratowym Żlebie. Znów startuje śmigłowiec. Na jego pokład w przygodnym lądowisku przy Centrali wsiadają 2 ratownicy i śmigłowiec leci do Zawratowego Żlebu. Z jego pokładu ratownicy dostrzegają leżące zwłoki i desantują się w pobliżu.
Okazuje się, że są to zwłoki kobiety. Śmigłowiec transportuje na przyszpitalne lądowisko zwłoki mężczyzny. Kolejny lot po zwłoki kobiety, które również przetransportowano na przyszpitalne lądowisko. Okazało się, że dwoje turystów dobrze wyposażonych, uczestników trudnych biegów i maratonów posiadających bardzo dobrą kondycję nocowało w namiocie na Zawracie, przy którym znaleziono porzucone raki, czekany i rzeczy osobiste.
W nocy z piątku na sobotę przez Tatry przechodziła silna burza połączona z intensywnym deszczem i wiatrem wiejącym z kierunku SE, który na Kasprowym W. osiągał prędkość przekraczającą 100 km na godzinę. Czy piorun uderzył w pobliżu turystów, a silny wiatr zrzuciły turystów do Żlebu, którym zsunęli się po stromych śniegach uderzając po drodze w wystające głazy, czy przebieg zdarzenia wyglądał inaczej? Rozwikłaniem tej zagadki zajmuje się prokuratura.

Sprawę bada prokuratura. Barbara Bogdanowicz (prokurator rejonowa) poinformowała, że, zgodnie z ustaleniami, para planowała nocleg w górach. Nie był to więc przypadkowy biwak.

Inf.: Facebook, niezależna.pl, TOPR, RMF FM
Foto: Facebook\Bydgoscy Biegacze, Facebook\Bartosz Apanasiewicz

Podhale

Podhale - najnowsze informacje

Rozrywka