niedziela, 24 kwietnia 2022 08:01, aktualizacja 3 lata temu

Kryzys w Tauron Arenie! Wolontariusze rezygnują z pracy, sponsor krytykuje działania spółki. Mamy komentarz rzeczniczki obiektu

Autor Joanna Jamróz-Haładyj
Kryzys w Tauron Arenie! Wolontariusze rezygnują z pracy, sponsor krytykuje działania spółki. Mamy komentarz rzeczniczki obiektu

Prowadzony przez wolontariuszy punkt pomocowy, który mieści się przed Tauron Areną, zostanie zamknięty. Wolontariusze są zmęczeni, ale nie chodzi tu o brak sił do niesienia pomocy potrzebującym uchodźcom. Przyczyny rezygnacji z pomocy przed Tauron Areną wyjaśnia w przesłanym nam oświadczeniu Dominika Jon.

Wolontariusze nieśli pomoc stojącym przed Tauron Areną uchodźcom od momentu otwarcia w budynku punktu nadawania numeru PESEL. W kolejce codziennie ustawiały się osoby starsze i dorośli, m.in. matki, którym towarzyszyły maleńkie dzieci.

– W tej kolejce stoją od godziny 3, 4 rano. Gdy docieramy z pomocą o 6 Ci ludzie są już wyziębieni i głodni. Moce przerobowe miasta są wciąż zbyt małe, by obsłużyć wszystkich czekających. Mimo to, ludzie czekają a często nocują pod Areną

mówiła nam na początku kwietnia jedna z wolontariuszek, Dominika Jon.

Jak udało się dowiedzieć naszej redakcji, wolontariusze zrezygnowali ze swojej pracy pod Tauron Areną. Z przekazanych nam informacji wynika, że decyzja jest pokłosiem sytuacji, do jakich dochodziło zarówno przed budynkiem, jak i w internecie.

W oświadczeniu przesłanym do naszej redakcji pani Dominika Jon informuje:

– Jest mi cholernie przykro, że doszło do takiej sytuacji – do publicznego atakowania pomagających ludzi. Sama do tej pory ze strony Miasta i Areny doświadczyłam wyłącznie kolejnych problemów, nerwów i ataków,jednak wychodziłam z założenia, że powinniśmy to ułożyć między sobą, a „na zewnątrz” mówić wyłącznie o potrzebie niesienia pomocy. Tę granicę pracownik ds. wizerunku Tauron Areny wczoraj przekroczył. Nie jestem w stanie pojąć decyzji, żeby publicznie atakować wolontariat. Arena i Miasto powinny z nami współpracować. Z nami wszystkimi – wolontariuszami i Wami, pomagającymi. Zamiast tego jesteśmy ich wyrzutem sumienia i drzazgą pod paznokciem.

Wolontariuszka podkreśla, że problemy były od samego początku:

– Dla miasta i dla kierownictwa Tauron Areny nasz wolontariat od początku był problemem, który starali się usunąć. Celowo piszę i o mieście, i o Tauron Arenie, gdyż obiekt ten należy do miasta (czyli de facto do wszystkich mieszkańców Krakowa), a zarządzająca nim spółka jest spółką miejską.

Jak informuje nas pani Dominika, szef ochrony poprosił ją o zobowiązanie się do podpisania porozumienia z Areną. Wolontariuszka nie została jednak zapoznana z treścią pisma, więc odmówiła. Po pewnym czasie została zapoznana z treścią dokumentu.

–  Gdy w końcu otrzymałam treść porozumienia, okazało się, że w zamian za udostępnienie piętnastu metrów kwadratowych oraz dostępu do prądu i toalety, grożą mi liczne kary - najwyższa z nich opiewała na kwotę 2 mln zł. Czy ktoś chciałby podjąć takie ryzyko? Porozumienie zobowiązywało mnie między innymi do płacenia z własnej kieszeni wywozu śmieci, prądu i wody. Poza tym kary umowne – 500 zł za każde naruszenie porozumienia, tysiąc gdyby wypowiedzieli mi porozumienie. Ale nie to było najgorsze – porozumienie przewidywało, że w każdym materiale informacyjnym (np. poście), w którym użyję nazwy „Tauron Arena” mam dbać o dobre imię Areny – w ich rozumieniu: w ogóle nie pisać, że czegoś potrzebujemy. Takiego porozumienia nie podpisałam i nie zamierzam podpisać.

–  pisze pani Dominika.

Wolontariuszka przekazała w przesłanym nam oświadczeniu, że, mimo wielkiej chęci i potrzeby niesienia pomocy Ukraińcom, punkt zostaje zamknięty:

– W związku z tym wolontariat pod Tauron Areną zostaje ZAMKNIĘTY. Piszę te słowa z ciężkim sercem i ze łzami w oczach, ale i z poczuciem, że nie mam innego wyjścia.

Pani Dominika podkreśliła, że jest tylko jeden powód zakończenia przez nią pracy przed Tauron Areną na rzecz uchodźców.

–  Tym postem chcę Wam przekazać jedno: ten wolontariat zostaje zamknięty tylko i wyłącznie z powodu działań Miasta i Tauron Areny.

Poniżej pełna treść oświadczenia pani Dominiki, które zostało przesłane zarówno do naszej redakcji, jak i grupy wolontariuszy.

Moi Drodzy,
Zwracam się do Was jako dotychczasowa koordynatorka wolontariatu pod Tauron Areną.
Wszyscy widzieliśmy posty pracownika zespołu ds. wizerunku Tauron Areny. Skoro obie strony mają móc się wypowiedzieć, to pozwolicie, że i ja zwrócę się do Was w formie nieco dłuższej i ogólniejszej, niż tylko komentarze.
Sytuacja pod Areną jest dynamiczna, jak w każdym wolontariacie. Kolejki były, są i będą. Staramy się Wam wrzucać zdjęcia i pokazywać wszystko na bieżąco. Do punktu żywnościowego zawsze stoją ludzie – World Central Kitchen wydaje tam około 2000 posiłków dziennie – i to tylko ciepłych posiłków. Do tego bułki, drożdżówki, naleśniki – w niezliczonej ilości. My zużywamy około 1000 kubków na napoje dziennie. Natomiast w tej chwili rzeczywiście kolejki kończą się o godzinie 16:00 – wtedy, kiedy my się składamy. Dużo osób przychodzi pod Arenę, ponieważ wie, że tam dostanie coś do jedzenia. Nie chcemy różnicować uchodźców na tych mniej i bardziej potrzebujących – wydajemy jedzenie wszystkim. Wielu z Was odwiedzało nas przez te tygodnie – donosząc potrzebne jedzenie i biorąc udział w wolontariacie. Widzieliście na własne oczy, jak to wygląda.
Posty pracownika zespołu ds. wizerunku Tauron Areny nie są dla mnie niczym zaskakującym w tym sensie, że są częścią szerszego problemu. Dla miasta i dla kierownictwa Tauron Areny nasz wolontariat od początku był problemem, który starali się usunąć. Celowo piszę i o mieście, i o Tauron Arenie, gdyż obiekt ten należy do miasta (czyli de facto do wszystkich mieszkańców Krakowa), a zarządzająca nim spółka jest spółką miejską.
Sprzęt, który początkowo mogliśmy trzymać w Arenie został z niej wyrzucony. Potem był szereg prób przesunięcia namiotu w różne inne miejsca – część powodowała, że przebywanie w namiocie było po prostu niebezpieczne dla wolontariuszy (miejsca były wystawione na silny wiatr). Wreszcie, zaczęły się zarzuty o „niszczenie wizerunku Areny”. Dwa tygodnie temu  pracownik zespołu ds. wizerunku Tauron Areny zaczepił mnie pod Areną w czasie wolontariatu i zażądał, żebym przestała pisać o tym, czego potrzebujemy. Odmówiłam, ponieważ moje posty zawsze przedstawiały sytuację taką, jaka faktycznie była i informowały Was o naszych aktualnych potrzebach. To był skuteczny środek komunikacji – Wy wiedzieliście czego potrzebujemy, my wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać. Nic, co nam kiedykolwiek dostarczyliście NIGDY się nie zmarnowało – również dzisiaj, pomimo „wolniejszego” dnia.
Następnie szef ochrony Areny poprosił mnie o zobowiązanie się do podpisania porozumienia z Areną – przy czym nikt nie chciał mi pokazać jego treści. Odmówiłam. Następnego dnia dostałam telefon z prośbą o podanie moich danych osobowych „żeby tylko wpisać je do porozumienia i będzie gotowe”. Również odmówiłam przed zobaczeniem treści porozumienia. Gdy w końcu otrzymałam treść porozumienia, okazało się, że w zamian za udostępnienie piętnastu metrów kwadratowych oraz dostępu do prądu i toalety, grożą mi liczne kary - najwyższa z nich opiewała na kwotę 2 mln zł. Czy ktoś chciałby podjąć takie ryzyko? Porozumienie zobowiązywało mnie między innymi do płacenia z własnej kieszeni wywozu śmieci, prądu i wody. Poza tym kary umowne – 500 zł za każde naruszenie porozumienia, tysiąc gdyby wypowiedzieli mi porozumienie. Ale nie to było najgorsze – porozumienie przewidywało, że w każdym materiale informacyjnym (np. poście), w którym użyję nazwy „Tauron Arena” mam dbać o dobre imię Areny – w ich rozumieniu: w ogóle nie pisać, że czegoś potrzebujemy. Takiego porozumienia nie podpisałam i nie zamierzam podpisać.
Ostatnie posty są kolejną próbą wyrzucenia nas spod Areny. Pomimo, że pisze jako „pracownik Areny”, nie jest zwykłym pracownikiem – jest przedstawicielem zespołu ds. wizerunku Areny. Nie udało się nas wykończyć prywatnie – zaatakowali publicznie. Postanowili zdyskredytować nas i całą pracę, jaką wykonaliśmy przez ostatnie tygodnie w Waszych oczach.
W związku z tym wolontariat pod Tauron Areną zostaje ZAMKNIĘTY. Piszę te słowa z ciężkim sercem i ze łzami w oczach, ale i z poczuciem, że nie mam innego wyjścia. Za dużo mam szacunku do Waszej ciężkiej pracy (zwłaszcza Waszej, Wolontariusze <3 ), do wszystkiego co zrobiliście przez tych kilka tygodni, żeby dalej Was narażać na ataki. Za dużo mam szacunku do Uchodźców, którzy przychodzą tam po coś ciepłego do picia, po kanapkę i soczek dla dziecka. Przez zaledwie kilka tygodni naszej pracy wydaliśmy kilkadziesiąt tysięcy kanapek i grubo ponad tysiąc litrów ciepłych napojów.
Jest mi cholernie przykro, że doszło do takiej sytuacji – do publicznego atakowania pomagających ludzi. Sama do tej pory ze strony Miasta i Areny doświadczyłam wyłącznie kolejnych problemów, nerwów i ataków,jednak wychodziłam z założenia, że powinniśmy to ułożyć między sobą, a „na zewnątrz” mówić wyłącznie o potrzebie niesienia pomocy. Tę granicę pracownik ds. wizerunku Tauron Areny wczoraj przekroczył. Nie jestem w stanie pojąć decyzji, żeby publicznie atakować wolontariat. Arena i Miasto powinny z nami współpracować. Z nami wszystkimi – wolontariuszami i Wami, pomagającymi. Zamiast tego jesteśmy ich wyrzutem sumienia i drzazgą pod paznokciem. Dzisiaj uciszyli sumienie. Tym postem chcę Wam przekazać jedno: ten wolontariat zostaje zamknięty tylko i wyłącznie z powodu działań Miasta i Tauron Areny.
Dziękuję Wam za każdą kanapkę, soczek, wodę. Za każde dobre słowo, wiadomość i kopniaka w tyłek. A przede wszystkim dziękuję WAM, WOLONARIUSZE. To jest niewiarygodne, że ludzie poświęcali swój wolny czas na marznięcie i stanie pod Areną po kilka godzin. Studenci, matki, starsze osoby, obcokrajowcy (serio, przewinęło się nam pół Europy i świat od USA po Koreę Południową), Polonia, która odwiedzała Kraków. To całe dobro kiedyś do Was wróci, zobaczycie <3
Dziękuję też za współpracę World Central Kitchen. Wspieraliście nas i materialnie, i dobrym słowem. Nie da się przecenić ani Was, ani tego co robicie.
Dziękuję także i tym nielicznym pracownikom Areny, którzy okazali nam życzliwość.
Kubki, które zamówiliście do paczkomatów pod Areną zostaną przekazane pod Konsulat Ukraiński, gdzie potrzeby są równie wielkie.
Z mojej strony jest to ostatni komentarz w tej sprawie. Dziękuję Wam wszystkim <3
Dominika.
Bei Facebook anmelden
Melde dich bei Facebook an, um dich mit deinen Freunden, deiner Familie und Personen, die du kennst, zu verbinden und Inhalte zu teilen.

Tauron, sponsor tytularny, krytycznie wobec działań spółki miejskiej zarządzającej obiektem

Do kryzysu w krakowskiej Tauron Arenie odniosła się spółka się Tauron Polska Energia, sponsor tytularny obiektu.

– Tauron jako sponsor tytularny krakowskiej Areny zdecydowanie sprzeciwia się postępowaniu Spółki miejskiej zarządzającej obiektem w stosunku do wolontariuszy pomagającym obywatelom Ukrainy. Tauron od początku wojny na Ukrainie wspiera finansowo organizacje pomagające obywatelom Ukrainy, którzy z powodu wojennej przemocy musieli uciekać ze swoich domów. Jesteśmy pod wielkim wrażeniem solidarności polskiego społeczeństwa wobec mieszkańców Ukrainy, którzy przybyli do naszego kraju. Postępowanie spółki zarządzającej obiektem jest dla nas zaskakujące i będziemy oczekiwać wyjaśnień w tej sprawie

– mówi Łukasz Zimnoch, rzecznik prasowy Tauron Polska Energia.

Tauron Arena komentuje sprawę wolontariuszy

Pomimo prób, w sobotę nie udało nam się uzyskać komentarza od Tauron Areny. Rzeczniczka obiektu pani Katarzyna Fiedorowicz-Razmus, zadzwoniła do nas w niedzielę (24 kwietnia). W rozmowie z naszą redakcją zapewniła, że rezygnacja wolontariuszy skupionych w grupie facebookowej (TAURON ARENA - pomoc dla Ukrainy), których koordynatorką jest pani Dominika Jon (grupa zrzesza ponad tysiąc osób), nie spowoduje, że uchodźcy nie będą mogli już liczyć na pomoc.

– Główna informacja, którą chcemy przekazać, jest taka, że wolontariat i wolontariusze spod Tauron Areny nie znikają, są i będą cały czas. Są oni od początku funkcjonowania punktu rejestracji uchodźców, czyli od połowy marca i nic się pod tym względem nie zmienia, to nadal jest bardzo dużo osób. To są osoby, które działają i wewnątrz i na zewnątrz Areny. Codziennie na zmiany pracuje około 30 wolontariuszy, którzy pomagają w tłumaczeniach, pomagają w obsłudze punktów, wyjaśnianiu, na czym polegają wnioski, jakie wypełnić oraz pomagają cały czas w roznoszeniu posiłków wody, ciepłych napoi i również innych rzeczy, które się pojawiają pod areną, jak zabawki. Od początku i cały czas działa przy arenie organizacja międzynarodowa, która zajmuje się wydawaniem ciepłych posiłków, czyli World Central Kitchen (wydają między dwa a trzy tysiące posiłków dziennie). Niezmiennie są i potwierdzają, że jak najbardziej będą cały czas. Więc jeśli chodzi o wolontariuszy, oni są, cały czas będą i pod tym względem nic się nie zmienia i zawsze podkreślaliśmy, że punkt i wszystko, co dzieje się pod Areną (bo proszę pamiętać także, że jest punkt ONZ, że działa Dziecięca Przystani w Arenie), działa dzięki bardzo wielu osobom. Zarówno wolontariuszom, jak i urzędnikom i służbom, które cały czas pomagają. To są żołnierze, to jest straż graniczna, to są policjanci, którzy pilnują porządku i to jest bardzo dużo osób zaangażowanych w pomoc cały czas

– powiedziała nam Katarzyna Fiedorowicz-Razmus.

Zapytana o dotychczasową współpracę z wolontariuszami skupionymi w grupie TAURON ARENA - pomoc dla Ukrainy, rzeczniczka stwierdziła, że krakowska Tauron Arena wspierała ich działania:

– Udostępniliśmy im miejsce, bezpłatny dostęp do wody, do prądu i to się nie zmienia i nie miało się zmienić. Cały czas udostępniliśmy przestrzeń i to zarówno organizacjom, jak i osobom prywatnym, które się zgłaszają. W różnych dniach, różne organizacje przygotowywały np. zabawy dla dzieci czy kościół protestancki, który wydawał posiłki. Wszystkich przyjmujemy i jak najbardziej wszystkim zawsze dziękujemy. I tak samo było w tym przypadku. Można było postawić namiot, korzystać z naszej przestrzeni, przechowywać rzeczy i myślę, że, jeśli chodzi o bardziej szczegółowe odniesienie się do tych kwestii, to będziemy ją przedstawiać w przygotowywanym oświadczeniu.

Rzeczniczka skomentowała także konwersację jednego z pracowników Tauron Areny, która była prowadzona w weekend na grupie wolontariuszy z panią Dominiką Jon. To właśnie ta rozmowa stała się bezpośrednią przyczyną rezygnacji z dalszego niesienia pomocy przez koordynatorkę punktu pomocowego dla uchodźców.

– Nasz pracownik odniósł się do wpisów, które również skomentujemy w oświadczeniu. I, jeśli chodzi o pojawiające się głosy, a propos zniknięcia tych postów, to informuję, że to administratorzy grupy je usunęli. Więc, jeśli były głosy, że pracownik wrzucił, a później je usunął, to jest to nieprawda. Te posty zostały usunięte przez administratorów grup, więc nie można de facto teraz całej tej rozmowy odtworzyć

– powiedziała Katarzyna Fiedorowicz-Razmus i dodała, że obecnie nie chce komentować kwestii wpisu skierowanego do Dominiki Jon, w którym pracownik Tauron Areny miał napisać, że zostaną wobec niej wyciągnięte konsekwencje.

Czytaj również:

Wolontariusze są zmęczeni i wypaleni. “Działają kosztem życia prywatnego, a moce przerobowe miasta są zbyt małe”
Wiadomości Kraków: Przed Tauron Areną tworzą się kolejki Ukraińców, którzy chcą otrzymać PESEL. – Sytuacja pod Areną jest bardzo trudna. W jednej kolejce stoją wszyscy dorośli, matki z dziećmi powyżej 12 miesiąca życia (dla tych młodszych jest osobne wejście), osoby starsze – mówi Dominika Jon.

Fot.: Głos24/Mateusz Łysik

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka