sobota, 2 kwietnia 2022 20:00

Wolontariusze są zmęczeni i wypaleni. "Działają kosztem życia prywatnego, a moce przerobowe miasta są zbyt małe"

Autor Joanna Jamróz-Haładyj
Wolontariusze są zmęczeni i wypaleni. "Działają kosztem życia prywatnego, a moce przerobowe miasta są zbyt małe"

Każdego dnia pod Tauron Areną tworzą się kolejki Ukraińców, którzy chcą otrzymać numer PESEL. – Sytuacja pod Areną jest bardzo trudna. W jednej kolejce stoją wszyscy dorośli, matki z dziećmi powyżej 12 miesiąca życia (dla tych młodszych jest osobne wejście), osoby starsze. W tej kolejce stoją od godziny 3, 4 rano. Gdy docieramy z pomocą o 6 Ci ludzie są już wyziębieni i głodni. Moce przerobowe miasta są wciąż zbyt małe, by obsłużyć wszystkich czekających. Mimo to, ludzie czekają a często nocują pod Areną – mówi nam jedna z wolontariuszek, Dominika Jon.

Krakowscy wolontariusze pomagają wszędzie tam, dokąd trafiają uchodźcy z Ukrainy. W momencie utworzenia punktu wyrabiania numeru PESEL w Tauron Arenie, jasne stało się dla nich, że właśnie tam będzie potrzebna ich pomoc. Działają 14 godzin dziennie, pomimo zmęczenia i wypalenia. O sytuacji pod Tauron Areną rozmawiamy z Dominiką Jon.

Jak to się stało, że zaangażowała się pani w pomoc Ukraińcom czekającym w kolejce do wyrobienia numeru PESEL?

– Potrzeba udzielenia pomocy uchodźcom pod Tauron Areną pojawiła się w chwili utworzenia tego punktu. Na miejscu znajdowało się początkowo tylko 10 stanowisk, które obsługiwało 250 wniosków dziennie. Kolejka codziennie liczyła kilka razy więcej osób. Ludzie zaczęli nocować pod Areną, nawet przy bardzo niskich temperaturach - po to, by znaleźć się wśród 250 osób następnego dnia. Pomoc powstała zupełnie oddolnie - zajęła się tym restauracja Kuflem i Widelcem, która do tej pory wydaje tam ciepłe posiłki, przy wsparciu World Central Kitchen. Poza tym zaczęły dojeżdżać osoby prywatne, które własnymi siłami rozdawały kanapki i ciepłe napoje. Razem z Natalią Nazim i Konradem Szafrańskim podjęliśmy się koordynacji działań osób prywatnych - tak, aby było wiadomo, jaka jest aktualnie sytuacja pod Areną i czego najbardziej w danej chwili potrzeba. Konrad i Natalia mieli już duże doświadczenie w organizacji takiej pomocy - dzięki ich wysiłkom podobny punkt działa np. pod Konsulatem Ukrainy.

Ile osób liczy grupa wolontariuszy, z którymi Pani współpracuje? Jak można do Państwa dołączyć?

– Nie mamy stałej bazy wolontariuszy. Proszę pamiętać, że to wszystko są osoby prywatne, które mają swoje prace, rodziny, inne zajęcia. Pomagają według swoich sił i możliwości. Organizujemy i kontaktujemy się przez media społecznościowe - facebookowe grupy Kraków dla Ukrainy - pomoc na miejscu i Tauron Arena - pomoc dla Ukrainy. Dołączyć może każdy, kto ma możliwość - wystarczy skontaktować się z nami na grupach i skorzystać z udostępnionego na nich grafiku dla wolontariuszy. Nie potrzeba żadnego doświadczenia i przygotowania - to nie jest skomplikowana praca, wymaga tylko chęci i siły.

Kolejka przed Tauron Areną/ Fot. Dominika Jon
Kolejka przed Tauron Areną/ Fot. Dominika Jon

Na czym polega praca wolontariuszy?

– Pomagamy codziennie od 6 rano do 8 wieczór. Wydajemy ciepłe posiłki, kawę, herbatę, kakao. Rozdajemy wodę butelkowaną, kanapki, słodycze, soczki i musy dla dzieci. To wszystko jest nam dowożone przez osoby prywatne, które na przygotowanie żywności poświęcają własny czas i środki.

Jak wygląda sytuacja pod Tauron Areną?

– Sytuacja pod Areną jest bardzo trudna. W jednej kolejce stoją wszyscy dorośli, matki z dziećmi powyżej 12 miesiąca życia (dla tych młodszych jest osobne wejście), osoby starsze. W tej kolejce stoją od godziny 3:00, 4:00 rano. Gdy docieramy z pomocą o 6:00, ci ludzie są już wyziębieni i głodni. Moce przerobowe miasta są wciąż zbyt małe, by obsłużyć wszystkich czekających. Mimo to, ludzie czekają, a często nocują, pod Areną. Staramy się informować ich, że mogą udać się do gmin ościennych i tam wyrobić PESEL, jednak w tych gminach obecnie są terminy na przełom kwietnia i maja.

Kolejka przed Tauron Areną/ Fot. Dominika Jon
Kolejka przed Tauron Areną/ Fot. Dominika Jon

Przez 10 godzin kolejka do ciepłych posiłków, które rozdajecie, nie słabła. Czego najbardziej w tym momencie potrzeba?

– Najbardziej potrzebujemy wolontariuszy. Pracujemy przez 14 godzin dziennie, od poniedziałku do piątku. Nie da się tyle pomagać w kilka - kilkanaście osób, nie poświęcając przy tym reszty swojego życia. Musimy się zmieniać, mieć możliwość odpocząć, przespać się, wyjść z psem, spędzić trochę czasu z własnymi rodzinami. Ludzi do pomocy brakuje wszędzie - pod konsulatem, pod Tauron Areną, w noclegowniach i magazynach. Poza tym cały czas są potrzebne dostawy wody butelkowanej, żywności i jednorazowych naczyń. Tutaj odzew jest ogromny i jesteśmy nim bardzo poruszeni, jednak każda ilość jedzenia znika w ciągu kilku minut.

Na jakie wsparcie Ukraińcy i państwo możecie liczyć ze strony Tauron Areny?

– Tauron Arena i miasto dały nam dostęp do prądu i bieżącej wody, i to było dla nas najważniejsze. Pozwolili nam rozstawić stałe stanowisko, z którego udzielamy pomocy. Obecnie pilnowana jest także kolejka tak, aby nie dochodziło w niej do przepychanek. Pilnowane jest także wydawanie biletów osobom oczekującym.

Kolejka przed Tauron Areną/ Fot. Dominika Jon
Kolejka przed Tauron Areną/ Fot. Dominika Jon

W mediach społecznościowych napisała pani, że jesteście zmęczeni i wypaleni, że martwicie się, co będzie dalej.

– Wolontariusze, którzy od początku angażują się w pomoc uchodźcom, są zmęczeni i wypaleni. Te osoby od ponad miesiąca działają w kilkunastu miejscach - od dworca, poprzez Konsulat Ukrainy, Tauron Arenę, magazyny, noclegownie. Pracują po kilkanaście godzin dziennie, kosztem własnego życia zawodowego i rodzinnego. Wsparcie ze strony państwa jest małe - bieżąca pomoc opiera się w znacznej większości pracy wolontariuszy. Kończą się też środki osób prywatnych - większość wsparcia (żywność, leki, ubrania, środki czystości) pochodzi od osób prywatnych i jest przez nie finansowana. Poza tym dochodzi zmęczenie psychiczne - brak odgórnej organizacji, ciągłe szukanie rozwiązań i środków. Uchodźcom udzielamy nie tylko pomocy materialnej, ale i wsparcia psychicznego. Kiedy tylko możemy, rozmawiamy z nimi, słuchamy ich historii i - proszę mi wierzyć - te historie z nami zostają.



Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka