środa, 18 maja 2022 08:10

[WYWIAD] "Nigdy nie zapomnimy tej podróży." Przyjechali do Krakowa, by pomóc Ukraińcom

Autor Joanna Jamróz-Haładyj
[WYWIAD] "Nigdy nie zapomnimy tej podróży." Przyjechali do Krakowa, by pomóc Ukraińcom

Na początku maja Kraków odwiedziła pięcioosobowa grupa z Holandii. Członkowie Fundacji Mara we współpracy z mieszkańcami stolicy Małopolski nieśli pomoc uchodźcom.

5 członków holenderskiej Fundacji Mara postanowiło przyjechać na tydzień do Krakowa, by wspólnie z mieszkańcami stolicy Małopolski nieść pomoc uchodźcom z Ukrainy. O pracy na rzecz Ukraińców, gorących sercach Polaków i pięknym Krakowie opowiada nam  członek organizacji Noortje Severeijn.

Pamiętasz pierwszy dzień wojny na Ukrainie?

– Wszyscy pamiętamy pierwszy dzień wojny, jakby to było wczoraj. W wiadomościach zaczęły pojawiać się wieści o wojnie, a na naszym czacie grupowym wysyłaliśmy do siebie SMS-y i to właśnie wtedy zabrakło nam słów. Wszyscy mieliśmy takie dziwne uczucie, uświadamiając sobie, że teraz jesteśmy bezpieczni we własnym kraju, z którego nie musimy z niego uciekać lub chwycić za broń i wstąpić do wojska. Wszyscy od razu wiedzieliśmy, że musimy pomóc.

Członkowie Fundacji Mara podczas odwiedzin Zupy dla Ukrainy Kraków/ Fot. Fundacja Mara
Członkowie Fundacji Mara podczas odwiedzin Zupy dla Ukrainy Kraków/ Fot. Fundacja Mara 

Dlaczego jako Fundacja Mara zdecydowaliście się pomóc Ukraińcom, którzy trafili do Krakowa?

– Najpierw przedstawię nas i grupę. Nazywamy się Lars Bosma, Eva van de Pol, Diederik Siderius, Sebastiaan Vos i Noortje Severeijns. Razem jesteśmy częścią krajowego zarządu Fundacji Mara, która jest zlokalizowana w siedmiu innych miastach i kieruje się własnym zarządem. Wszystkie te zarządy miast co roku podróżują do krajów bałkańskich, które padły ofiarą rozpadu Związku Radzieckiego i wojen domowych, jakie miały miejsce po nim. Kraje te są nadal bardzo słabo rozwinięte i w większości nie są w stanie zapewnić nawet podstawowych usług, takich jak edukacja dla dzieci czy zapewnienie zaopatrzenia medycznego. Fundacja Mara powstała w 1993 roku z misją pomocy tym krajom zaraz po rozpadzie Związku Radzieckiego. Gdy tylko wybuchła wojna na Ukrainie, zdaliśmy sobie sprawę, że obecna sytuacja jest prawie taka sama, jak ta, dla której powstała Fundacja Mara. W związku z tym rozszerzyliśmy naszą misję i zdecydowaliśmy, że od teraz Ukraina będzie naszym głównym celem pomocy. Następnie zarezerwowaliśmy bilety do Krakowa, jednego z największych miast w pobliżu granicy z Ukrainą.

Kiedy przyjechaliście do Polski?

– W poniedziałek (2 maja) przyjechaliśmy do Krakowa i zatrzymaliśmy się tu do piątku (6 maja). W Holandii 4 i 5 maja to dni narodowe, które zostały ogłoszone po II wojnie światowej. Czwartego maja wspominamy i honorujemy wszystkich holenderskich żołnierzy oraz ofiary, które zginęły podczas II wojny światowej, a także wojen, które nastąpiły po nich. Piątego maja świętujemy wolność z myślą, że nie można jej brać za pewnik. Decydując, kiedy pojedziemy na Ukrainę, uznaliśmy, że w tym tygodniu i tamtych dniach najlepiej jest być w Polsce oraz na Ukrainie i pomagać ludziom, którzy teraz żyją i przeżywają straszną sytuację, w której nie mają własnej wolności i muszą uciekać ze swojego własnego kraju, ponieważ nie jest tam bezpiecznie.

Jak zaczęła się wasza praca w Krakowie?

– Kilka tygodni przed naszym przyjazdem do Krakowa skontaktowaliśmy się z kilkoma fundacjami, które mogliśmy znaleźć w internecie. Jedną z nich była Fundacja Współpracy Polsko Ukraińskiej „U-Work”. Kontakt z U-Work był na początku bardzo dobry, a tydzień wcześniej przeprowadziliśmy z nimi wideorozmowę. Właściciel U-work nazywał się Rafael i po wylądowaniu w Krakowie postanowiliśmy spotkać się z nim i innym mężczyzną o imieniu Mykola. Ponieważ w pewnym sensie wiedzieliśmy teraz, że U-Work jest godną zaufania fundacją, zapytaliśmy Rafaela, czy są inne organizacje, które naprawdę potrzebują naszej pomocy w tygodniu, w którym tam byliśmy. Od razu dał nam kontakt do Kasi. Jest jedną z założycielek Zupy dla Ukrainy Kraków. Dostarczają uchodźcom nie tylko zupę, ale także inne towary, takie jak żywność i produkty higieniczne. Kiedy do nich zadzwoniliśmy, powiedzieli nam, że nie przyniesiono im nawet produktów na następny dzień, aby nakarmić wszystkich uchodźców i że będą bardzo wdzięczni, jeśli możemy im pomóc. Chcieliśmy też w ostatnich dniach pojechać na granicę, więc Rafael skontaktował nas z kobietą o imieniu Magda, która pracuje w fundacji Centrum Pomocy Humanitarnej w Szegini Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy i ma siedzibę na pograniczu Ukrainy i Polski w Medyce. Wszystkie fundacje, które odwiedziliśmy były bardzo życzliwe. Doskonale nas pokierowano podczas naszego pobytu w Polsce.

Członkowie Fundacji Mara podczas zakupów / Fot. Fundacja Mara
Członkowie Fundacji Mara podczas zakupów / Fot. Fundacja Mara 

Co dokładnie robiliście w Krakowie?

– Naszą misją podczas pobytu w Krakowie była pomoc jak największej liczbie osób pokrzywdzonych przez wojnę ukraińską. W tych dniach chcieliśmy pracować jak najefektywniej. Najczęściej spotykaliśmy się z fundacją, słuchaliśmy historii i spotykaliśmy się z pracującymi tam wolontariuszami. Większość z nich była Ukraińcami i rozmawialiśmy z nimi o ich życiu. Następnie udaliśmy się do lokalnych sklepów, aby kupić jak najwięcej produktów, takich jak żywność czy produkty higieniczne, które były najbardziej potrzebne w fundacji. Wszystkie fundacje, które odwiedziliśmy, były tak wdzięczne za naszą pomoc, że naprawdę zdaliśmy sobie sprawę, jak bardzo potrzebna jest pomoc w Krakowie i że fundacje te są niemal całkowicie zależne od darów od darczyńców, a więc także całkowicie zależne, jeśli są w stanie zapewnić uchodźcom żywność. Skontaktowaliśmy się z Zupą dla Ukrainy. Pierwotnie planowaliśmy spotkać się z nimi w środę, ale powiedzieli zestresowani, że chcieliby, żebyśmy, o ile istnieje taka możliwość, aby przywieźć kilka produktów już we wtorek, ponieważ nie mieli nic do zaoferowania uchodźcom tego dnia. Tak oto pojechaliśmy do sklepu w poniedziałek wieczorem, kupiliśmy rzeczy, które były potrzebne na jeden dzień, i przywieźliśmy je we wtorek. Daje to obraz, jak bardzo pomoc jest i będzie potrzebna i w przyszłości. Aby pomóc jak największej liczbie uchodźców, którzy chcieli odwiedzić różne fundacje, w sumie odwiedziliśmy trzy organizacje i byliśmy w stanie dać każdej z nich bardzo dużą ilość żywności, środków higienicznych i podstawowych potrzebnych produktów do rozdania uchodźcom.

Co najbardziej pamiętacie z dni spędzonych w Polsce?

– Jednym z miejsc, których nigdy nie zapomnimy, jest Centrum Handlowe Plaza. To centrum handlowe nie jest już używane, a obecnie jest miejscem zakwaterowania dla około 400 uchodźców. Po przyjeździe udaliśmy się do magazynu U-Work i jednocześnie zobaczyliśmy podstawowe warunki, w jakich muszą żyć ci uchodźcy, widzieliśmy dzieci bawiące się na parkingu i ponownie zdaliśmy sobie sprawę, że ci ludzie są całkowicie zależni od Twojej pomocy.

Kolejną sytuacją, której nigdy nie zapomnimy, jest pomoc organizacji Zupa dla Ukrainy. Tutaj wielu wolontariuszy było Ukraińcami i uciekło z własnego kraju w ostatnich miesiącach. Rozmawialiśmy tutaj z kilkoma dziewczynami w tym samym wieku, co my. Pokazały nam, jak teraz wyglądają ich domy, że są całkowicie zniszczone. Nie mogły przestać mówić, jak bardzo były wdzięczne za naszą pomoc. To niewyobrażalne, że te dziewczyny miały podobne życie jak my, studiowały na uczelni i cieszyły się życiem z przyjaciółmi. Teraz nie mają nic, a także nie są w stanie dalej się kształcić.

Członkowie Fundacji Mara podczas zakupów/ Fot. Fundacja Mara
Członkowie Fundacji Mara podczas zakupów/ Fot. Fundacja Mara

Podczas waszego pobytu w Krakowie kilkakrotnie podróżowaliście na Ukrainę.

– W ostatnie dni naszego tygodniowego pobytu w Krakowie wynajęliśmy vana i pojechaliśmy do Medyki, miasta położonego na granicy polsko-ukraińskiej. Gdy już prawie dotarliśmy do granicy z Ukrainą, zaczęła się pojawiać kolejka samochodów. Niemal niekończący się rząd samochodów - ludzi czekających na przekroczenie granicy. Nie mogliśmy sobie nawet wyobrazić, jak długo ci ludzie będą musieli tego dnia czekać na przekroczenie granicy. Jako wolontariusze mogliśmy przejechać linię i po 3 godzinach jazdy z Krakowa dotarliśmy do granicy z Ukrainą. Skontaktowaliśmy się z panią Magdą z fundacji Centrum Pomocy Humanitarnej w Szegini Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Zaparkowaliśmy naszego vana na granicy z Polską, ponieważ nie byliśmy w stanie przekroczyć granicy z Ukrainą autem. Pracownik fundacji miał przejechać przez granicę ukraińską po towar. Przywiezione pudła wypełniane były standardowymi towarami, takimi jak żywność i produkty higieniczne. Rozdawali te skrzynki po ukraińskiej stronie granicy mieszkańcom małych wsi i uchodźcom oczekującym na przekroczenie. Rozdawanie tych pudełek jest bardzo ważne, ponieważ obecne centra dystrybucyjne na Ukrainie nie są w stanie dotrzeć do sklepów, które znajdują się w tych małych wioskach. Po zaparkowaniu ciężarówki przekroczyliśmy granicę na piechotę, aby spotkać Magdę i pomóc jej na miejscu. Jako wolontariusze bez problemu przekroczyliśmy granicę i udaliśmy się do budynku, w którym mieściła się fundacja. Po obu stronach granicy ustawione są namioty i wszyscy rozdają takie rzeczy jak żywność, pomoc medyczna, odzież i usługi rejestracyjne. W końcu resztę dnia spędziliśmy, stojąc przy stoisku i rozdając wodę oraz kanapki ludziom czekającym w kolejce do przekroczenia granicy z Ukrainy do Polski. Linia była coraz dłuższa i w końcu Magda powiedziała nam, że przekroczenie granicy zajmie tym ludziom około 6 godzin. To było niesamowite widzieć, że ci ludzie mieli ze sobą tylko podręczną walizkę. To niewyobrażalne, że ci ludzie zostawili prawie wszystko, swój dom, pracę i inne ważne sprawy. Została im tylko możliwość wniesienia podręcznej walizki, a następnie wylądowania w nowym kraju, w którym nic nie masz i jesteś całkowicie zależny od wolontariuszy i fundacji.

Członkowie Fundacji Mara pomagają fundacji U-Work / Fot. Fundacja Mara
Członkowie Fundacji Mara pomagają fundacji U-Work / Fot. Fundacja Mara 

Pomoc Ukraińcom to dla was ważne doświadczenie.

– Z całą pewnością mogę powiedzieć, że dla każdego z nas było to jedno z naszych najbardziej wyjątkowych doświadczeń. To bardzo ważne, aby pomagać ludziom, zwłaszcza gdy jest to tak blisko twojego ojczystego kraju. Nawet jeśli jesteś w stanie pomóc tylko jednej osobie, która była ofiarą wojny na Ukrainie, to i tak pomogłeś jednemu życiu. Bardzo ważne jest, aby fizycznie powiedzieć ludziom, że chce się pomóc, jest to nadzieja, której potrzebują także Ukraińcy, aby kontynuować walkę. Jako studenci w Holandii czasami nie zdajemy sobie sprawy z życia i wolności, które posiadamy. To bardzo ważne, aby być tego świadomym.

Teraz jesteście już w domu. Czy myślicie o powrocie do Krakowa?

– Zdecydowanie, jak wyjaśniono wcześniej, Fundacja Mara składa się z siedmiu zarządów miast, które są grupami, które wiele razy w roku podróżują do krajów bałkańskich. Od wybuchu wojny na Ukrainie w najbliższych latach przejdziemy również do pomocy ukraińskim uchodźcom. Po tej wyprawie mamy odpowiednie kontakty, które możemy przekazać innym naszym wolontariuszom. I tak Fundacja Mara z całą pewnością wróci do Polski czy innych krajów, by pomagać Ukraińcom. Chcemy również wrócić do Krakowa i Polski, aby ponownie nieść pomoc. Kiedy to nastąpi, nie jest jeszcze przesądzone.

Jakie wrażenie zrobili na was Polacy?

– Tak ciepło zostaliśmy przyjęci, będąc w Krakowie. Wszyscy byli dla nas bardzo mili i wszyscy zakochaliśmy się w Krakowie. Miasto jest takie piękne, uwielbialiśmy spacerować po zabytkowych ulicach i podziwiać piękne, zabytkowe budynki. Oczywiście spacerowaliśmy też po Rynku Głównym, podziwiając piękną wieżę Kościoła Mariackiego. Z powodu naszego krótkiego pobytu w Polsce tak naprawdę nie mieliśmy szansy na porządne zwiedzanie, ale bardzo chcielibyśmy wrócić do Krakowa jako turyści i móc cieszyć się miastem takim, jakie jest. Także, gdy tłumaczyliśmy Polakom, jaki jest cel naszej podróży, wszyscy byli bardzo wdzięczni za to, że tam się pojawiliśmy. Z naszej obserwacji wynika, że Polacy czują się bardzo związani z Ukraińcami i chcą im pomóc w każdy możliwy sposób. Niektórzy Polacy powiedzieli nam, że czują się winni, że nie wstąpili do armii ukraińskiej, ale oczywiście możesz pomóc inaczej, wspierając uchodźców we własnym kraju.

Członkowie Fundacji Mara pomagają fundacji U-Work / Fot. Fundacja Mara
Członkowie Fundacji Mara pomagają fundacji U-Work / Fot. Fundacja Mara 

Co najbardziej zapamiętacie z pracy jako wolontariusze na rzecz Ukrainy?

– Myślę, że mogę mówić w imieniu nas wszystkich, że na pewno nigdy nie zapomnimy naszej podróży. To było takie wyjątkowe doświadczenie, móc zobaczyć, jak twarze wszystkich ludzi zmieniają się, gdy dajesz im jedzenie i towary, których potrzebują. Dla nas to taki mały gest, by móc zrobić coś dla kogoś, a dla nich to jest tak ważne. Będziemy pamiętać o wszystkich, których spotkaliśmy, kiedy tam byliśmy, o rozmowach, które odbyliśmy, a także po prostu o byciu tam i pokazywaniu ukraińskim uchodźcom, że byliśmy dla nich, aby pomóc. Wróciliśmy z bardzo dziwnym uczuciem z powrotem do Holandii. Wszyscy wracamy do normalnego życia, nadal będąc częścią Fundacji Mara, ale także ponownie jako studenci. Spotkane przez nas osoby pozostają tam i wciąż czekają na nocleg i na pozwolenie na wyjazd do innego kraju. Wszyscy, z którymi rozmawialiśmy, chcą wrócić na Ukrainę i odbudować ten kraj. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o naszej fundacji i naszym pobycie tam, możesz odwiedzić naszą stronę internetową www.stichtingmara.nl.

Fot.: Fundacji Mara

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka