10 mln zł. I to przy wywłaszczeniu. Bo 10 mln zł za park Jalu Kurka to dla zakonu Salwatorianów za mało. Żądają ponad 11 mln zł. W imię Chrystusa i chrześcijańskiej miłości bliźnich. Ale czy kogoś to dziwi, że polscy klerycy bardziej od ludzi kochają pieniądze?
Park Jalu Kurka to obecnie obskurny kawałek ziemi, znajdujący się w prawie samym centrum Krakowa. Salwatorianie, do których należy, o niego nie dbają. Nie jest on im potrzebny, nie interesuje ich. Kiedyś prezentował się, nawet jeśli nie ładnie, to przynajmniej godnie, wielu okolicznych mieszkańców spacerowało w nim. Ale Salwatorianie, odkąd pokapowali się, że będą mogli wydębić od miasta zań sporą kasę woleli go zamknąć. Niech lepiej zarasta niżby miał służyć – o zgrozo, za darmo! – ludziom. W imię Ojca i Syna i Mamona świętego.
Miasto od lat negocjuje odkupienie od nich parku. Niestety władze miejskie wiąże prawo i Salwatorianom mogą dać za park tylko tyle, na ile wyceni go rzeczoznawca. Według ostatniej wyceny jest to 10,4 mln zł. Dla zakonników to jednak stanowczo za mało. Na początku chcieli 14 mln zł, potem w swym miłosierdziu zeszli do nieco ponad 11 mln zł. Jak śmie urząd proponować im mniej…
Smaczku sprawie dodaje to, że Kościół Katolicki w Polsce zostało zwróconych w ostatnich latach wiele terenów, podobno nielegalnie „zagrabionych” przez niecnych komunistów. Do tego wiele ziem z różnych względów, jest mu sprzedawane z 98% bonifikatą. Bo przecież to nasz kochany Kościół, z którym żadna poPRLowska władza nie odważy się zadzierać.
Ale dajmy już spokój emocjom i piętnowaniu niezbyt chrześcijańskiego umiłowania pieniądza przez polski kler. Aby przekonać się czy miasto rzeczywiście Salwatorian wywłaszczy, postanowiliśmy – już bardziej na spokojnie – porozmawiać z jednym z radnych od lat najbardziej zaangażowanych w sprawy zieleni miejskiej i parków – Łukaszem Maśloną (Kraków dla Mieszkańców, stowarzyszenie Funkcja Miasto):