Zakopane zyskało połączenie lotnicze z Gdańskiem. Nie, nie zbudowano nowego lotniska

Węgierskie tanie linie lotnicze ogłosiły nową siatkę połączeń. Jedno z najciekawszych dotyczy połączenia Gdańska i… Zakopanego. Jednak czy w tajemnicy przed mieszkańcami Podhala zbudowano lotnisko pasażerskie w „zimowej stolicy Polski”? Niestety nie. Ale może przed pierwszym rejsem powstanie? Również nie.

Od niedawna do Zakopanego zawitały najszybsze pociągi w naszym kraju – Pendolino. Mogą one rozwijać prędkość do 200 km/h, choć na górskich szlakach nie pokażą pełni swoich możliwości. Takie połączenie można stworzyć łatwo – tory już są, perony również i to zaledwie 1 km od Krupówek. Jednak czy ktoś się spodziewał połączenia lotniczego? Do wczoraj zapewne nie, a sam przeglądając newsy przy porannej kawie, przetarłem oczy ze zdziwienia. Wszak lotnisko to nie jest tania inwestycja i raczej burmistrz z dnia na dzień nie zrobiłby niespodzianki dla swoich mieszkańców. Co prawda, w Nowym Targu jest pas startowy, ale trawiasty, wąski i krótki. Próba lądowania ciężkiego samolotu pasażerskiego mogłaby skończyć się jedynie katastofą.

Wizz Air jednak zaplanował już pierwszy kurs i na narty możemy wyskoczyć po wigilii, w pierwszy dzień świąt. Cena biletu na 25 grudnia to tylko 159 zł, a w marcu możemy znaleźć połączenie za 79 zł. Gdzie jest haczyk?

Niestety, wylądujemy spory kawałek od Zakopanego – po drugiej stronie Tatr, w słowackim Popradzie, a dokładna nazwa połączenia to „Gdańsk – Poprad-Zakopane-Tatry”. W linii prostej to zaledwie 33 km do Krupówek, ale przejazd autem wiąże się już z półtorej godzinną podróżą. Jeśli wybierzemy autobus, czas wydłuży się o dodatkowe pół godziny, a w portfelu ubędzie 30 zł.

Zależy nam na czasie? Wybierzmy taksówkę, jednak wtedy do ceny biletu lotniczego doliczmy minimum 80 euro (około 340 zł).

Zabieg marketingowy bardzo dobry, napisały o tym już wszystkie portale. Jednak czy to nam się opłaci finansowo i czasowo? Ja wybiorę pociąg, 9 godzin podróży za około 100 zł i piętnastominutowy spacer z dworca na Krupówki z nartami pod pachą. A mieszkańcy zimowej stolicy Polski mogą spać spokojnie, buldożery nie wjadą, huku silników odrzutowych nie będzie. Samoloty do Zakopanego lądują na Słowacji.