środa, 22 listopada 2017 10:06, aktualizacja 7 lat temu

Zdążyć przed wyburzeniem...

Autor Anna Piątkowska-Borek
Zdążyć przed wyburzeniem...

Ceglane domy znikają jeden po drugim z krajobrazu wsi pszczyńskiej. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego tak piękne okazałe budownictwo nie jest przez nas doceniane? Na ten temat rozmawiamy z Dorotą Brauntsch, inicjatorką projektu „Ceglane Domy”.

Wychowała się pani w ceglanym domu? Skąd sentyment do tego typu budownictwa?

Dorota Brauntsch:

– Wychowałam się w domu z lat osiemdziesiątych, w Pszczynie, ale dom mojej babci w Gilowicach jest takim właśnie ceglanym domem, wybudowanym w 1903 roku. Niedziele, święta, wakacje spędzaliśmy w domu babci, który zawsze mnie fascynował. To był typowy dla regionu dom, wybudowany przez mojego prapradziadka, który sam wyrobił i wypalił cegłę. Na przełomie XIX i XX wieku ludzi na wsi nie było stać na zakup cegły fabrycznej z cegielni, dlatego większość osób po prostu wybierała glinę z ziemi, sama formowała cegłę i ustawiała piec polowy, w którym budulec był wypalany. Dach robiono ze słomy – początkiem XX wieku nasz dom rodzinny był jeszcze kryty strzechą, dopiero pradziadek położył na nim dachówkę.

W domu mojej babci, jak w każdym takim domu, był kuchenny piec kaflowy, w którym zawsze palił się ogień, była „piekno izba” z figurami świętych i wielką szafą pełną starych ubrań, w które przebieraliśmy się z kuzynostwem podczas imprez rodzinnych i urządzaliśmy teatrzyki. Była stodoła pełna siana, po którym skakaliśmy do upadłego i studnia z zimną wodą, którą piło się podczas gorących letnich dni...

Tak, z tym domem mam wiele wspomnień i pewnie stąd mój sentyment do starego budownictwa, aczkolwiek pomysł na projekt zrodził się raczej nie z sentymentu, ale ze świadomej obserwacji przestrzeni wokół nas. Zauważyłam, że ceglane domy znikają jeden po drugim z krajobrazu wsi pszczyńskiej i zaczęło mnie zastanawiać, dlaczego tak się dzieje. Dlaczego tak piękne okazałe budownictwo nie jest przez nas doceniane?

Czy rzeczywiście ceglane ściany w tak szybkim tempie znikają z lokalnego krajobrazu?

– Tak. Prowadzę ten projekt od ponad roku i sama byłam świadkiem wyburzenia kilku domów. Nie prowadzę statystyk, ale myślę, że rocznie znika około kilkunastu takich domów na ziemi pszczyńskiej. To, co dzisiaj widzimy na wsi, to naprawdę ostatnie przykłady tego budownictwa. Są wsie, gdzie takich domów nie ma już prawie wcale – pojedyncze przykłady w bardzo złym stanie technicznym.

Czyli nie wszystkie domy, które zostały już sfotografowane, nadal można zobaczyć w takim samym stanie na żywo?

– Większość można jeszcze zobaczyć, choć są także domy, które już zniknęły. Pewna pani napisała do mnie z prośbą, bym przyjechała i sfotografowała ich dom rodzinny z 1893 roku. Dom był w złym stanie technicznym i rodzina musiała go wyburzyć. Byłam świadkiem rozbiórki domu i chyba przeżywałam to podobnie jak właściciele. To był dla mnie także ważny sygnał, że to, co robię, ma sens. I czułam się bardzo zaszczycona tym, że rodzina zechciała się ze mną podzielić historią tego domu i rodziny.

Częste są podobne historie, prośby o dokumentację przed wyburzeniem?

– Jest wiele historii. Każda jest inna i każda jest wyjątkowa. Oczywiście znajdą się w książce, którą piszę.

Rozumiem, że zjawisko znikania ceglanych domów z krajobrazu dotyczy nie tylko Śląska.

– Oczywiście jest to zjawisko ogólnopolskie. Architektoniczna odrębność wsi polskiej znika. Kiedyś każdy region miał swój unikalny styl w budownictwie – Żywiecczyzna, Suwalszczyzna, Mazury, Pomorze, Dolny Śląsk... Co region to inny rodzaj chałupy wiejskiej. Dziś, tak jak na Śląsku, te domy znikają z przestrzeni wiejskiej, w ich miejsca pojawiają się domy z katalogów, które po prostu wszędzie wyglądają tak samo. Tracąc tę architekturę, tracimy regionalną tożsamość, chociażby w aspekcie krajobrazu.

Jak pani sądzi, dlaczego ludzie wyburzają te domy? Łatwiej zburzyć i postawić nowy niż remontować stary?

– Oczywiście najważniejszym aspektem jest tutaj kwestia finansów. Remont takiego domu to ogromne pieniądze i wielu ludzi po prostu na to nie stać. Oczywiście łatwiej i taniej jest wyburzyć stary dom i postawić nowy. Ludzie chcą iść z duchem postępu, chcą mieszkać nowocześnie, chcą wybudować sobie domek marzeń, a nie remontować starą chałupę. Jest to dla mnie w pełni zrozumiałe. Myślę, że gdyby od początku dbano o te domy, mieszkano w nich, doceniano je, to dziś nie byłby w takim fatalnym stanie. Dopóki w takim domu ktoś mieszka, to ten dom ma szansę na przetrwanie. Musimy zastanowić się, co się stało na przestrzeni tych kilkudziesięciu lat w naszej kulturze, w naszej historii, w naszej mentalności, że porzuciliśmy stare domy naszych ojców i dziadków. Będę się starała opowiedzieć na to pytanie w książce.

Pewnie część ceglanych ścian znika też z krajobrazu przez termomodernizację budynków.

– Tak i nie. Musimy pamiętać, że wiele z najstarszych domów na ziemi pszczyńskiej, tych z drugiej połowy XIX wieku, była tynkowana albo bielona. Początkowo cegła – wyrabiana ręcznie – uważana była przez ludzi na wsi za niewystarczająco ładną, ponieważ była krzywa, chropowata, miała różne kolory, więc właściciele chcieli ją zakryć. Ale w tych najstarszych tynkach jest także mnóstwo historii – piękne zdobienia, które dziś możemy podziwiać już tylko na fotografiach, bo większość z nich dawno odpadła i nikt nie zadbał o to, by je ocalić. O tym też będę mówiła w książce.

Oczywiście na wsi pszczyńskiej były także domy z ceglaną elewacją z drugiej połowy XIX wieku. Bielono jedynie opaskę wokół okien i wejście frontowe. Od początku XX wieku aż do lat 50. XX wieku elewacje domów były zazwyczaj ceglane. Musimy sobie zadać pytanie, co jest najważniejsze w ochronie zabytków. Otóż, najważniejsze jest zachowanie oryginału. Jeśli dom był tynkowany, powinien taki pozostać, jeśli był ceglany, powinniśmy dążyć do zachowania takiej elewacji.

Co jest celem projektu „Ceglane Domy”?

– Zależy mi na tym, żeby pokazać ludziom piękno tych domów oraz pewne wartości, które z sobą niosły. Dziś w architekturze wraca się do klasycznej bryły domu z dwuspadowym dachem – „nowoczesna stodoła” to nic innego jak przełożenie starych kanonów piękna na współczesny język. Wraca się także do naturalnych, ekologicznych materiałów – gliny, słomy, kamienia, drewna, bo ludzie zaczynają rozumieć, że są one dla nas najzdrowsze i najbezpieczniejsze dla środowiska. Wraca się także do idei domu pasywnego, a więc takiego, który w jak najlepszy sposób wykorzystuje zasoby energetyczne. Wszystkie te warunki – estetyka, ekologiczność, funkcjonalność, pasywność, były spełnione przez wiejskie budownictwo. Szkoda, że odeszliśmy od dobrych wzorców. Mam nadzieję, że poprzez ten projekt więcej osób spojrzy na stare domy bardziej przychylnym okiem, że ludzie przestaną mijać je bezrefleksyjnie, że zauważą ich piękno i niepodważalną wartość.

Co do tej pory udało się wykonać? Dokumentację fotograficzną ilu gospodarstw?

– Nie jestem w stanie sfotografować wszystkich ceglanych domów na ziemi pszczyńskiej. Zresztą, nie taki jest mój cel – zależy mi, żeby uświadamiać ludziom ich wartość. Dlatego też nigdy nie policzyłam, ile domów udało mi się do tej pory sfotografować.

Jak właściwie dociera pani do takich domów? Szuka ich pani sama, czy może ktoś „daje cynk”?

– Zazwyczaj szukam sama. Zawsze staram się sfotografować dom, pytając o zgodę właściciela, chyba, że dom jest opuszczony. Zatem przy okazji robienia zdjęć poznaję mieszkańców i wielu z nich godzi się na rozmowę. Oczywiście wiele osób, z którymi rozmawiałam, to wujek, ciocia czy dziadek kogoś znajomego, czy znajomego znajomego... Podpytuję przyjaciół, rodzinę i szukam nowych historii. Mieszkańcy ziemi pszczyńskiej są bardzo otwarci i pomocni.

W większości to domy jeszcze zamieszkałe czy już opuszczone, niszczejące?

– Chyba w większości opuszczone i niszczejące. Niestety. Ale są też domy zamieszkane, a nawet pięknie wyremontowane. Zdarzają się takie perełki.

Czyli spotyka się pani z sytuacjami, że takie stare ceglane domy „kwitną”, przeżywają „drugą młodość”.

– Tak, w różnych aspektach. Poznałam pana, który pięknie wyremontował swój dom rodzinny – włożył w to mnóstwo pracy i serca. Poznałam osobę, która kupiła stare gospodarstwo i także pięknie go odnowiła. Są również takie przykłady jak dom w Gilowicach, zaprojektowany przez „studio styczna” (www.styczna.com), który raptem kilka dni temu zdobył nagrodę Stowarzyszenia Architektów Polskich w kategorii dom jednorodzinny. To dom wybudowany z cegły rozbiórkowej, inspirowany architekturą ziemi pszczyńskiej. To dla mnie fantastyczny dowód na to, że z tego budownictwa można czerpać całymi garściami – można wykorzystać starą cegłę, można zaprojektować dom inspirowany starą chałupą, można do budowy domu zatrudnić starych murarzy i cieśli – dom w Gilowicach jest tego doskonałym przykładem.

Co planuje pani na zakończenie projektu? Wspomniała pani o książce.

– Piszę książkę o ceglanej architekturze ziemi pszczyńskiej. W lipcu tego roku otrzymałam stypendium w dziedzinie kultury Marszałka Województwa Śląskiego na realizację publikacji. Prace nad książką powoli dobiegają końca i mam nadzieję, że będzie to na tyle ciekawa pozycja, że uda mi się znaleźć wydawcę. Chciałabym, żeby wydaniu książki towarzyszyła wystawa fotograficzna, ale powiem szczerze, że nie miałam czasu zająć się jeszcze tematem jej realizacji. Pracy nad książką jest naprawdę dużo – oprócz części historyczno-faktograficznej, w książce znajdzie się także część reportażowa, czyli rozmowy z mieszkańcami, architektami, historykami – jednym słowem: ludźmi, którzy są zainteresowani i przejęci tematem znikającej architektury na wsi. Na pewno będę kontynuować stronę „Ceglane Domy” na FB, jest jeszcze sporo miejsc, do których nie dotarłam i które chciałabym sfotografować.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała
Anna Piątkowska-Borek

fot. Ceglane Domy

Więcej informacji na temat projektu Ceglane Domy na FB: www.facebook.com/ceglanedomy/

Pszczyna - najnowsze informacje

Rozrywka