Siostry albertynki po pierwszym apelu o pomoc w związku z przyjęciem 60 osób z Ukrainy zamieściły w sieci podziękowania dla krakowian, którzy okazali im morze pomocy. Dziś siostry kolejny raz potrzebują wsparcia, goszczą następnych uchodźców z Ukrainy.
Do domu generalnego sióstr albertynek, który mieści się w zabytkowym dworku "Pocieszka" przy ul. Woronicza 10 w Krakowie, przyjechali kolejni goście z Ukrainy. Są to kobiety (w tym seniorki) i dzieci uciekające przed wojną.
O aktualnych potrzebach zakonnic rozmawiamy z siostrą Scholastyką.
Siostro, otworzyłyście swój dom i serca na uchodźców. Ile osób przyjęłyście pod swój dach?
– Przez ostatni tydzień myślę, że pojawiła się ponad setka osób. W tej chwili jest ponad 60, dlatego że niektóre panie z dziećmi przyjeżdżają, inne wyjeżdżają, bo jadą dalej. Generalnie jest rotacja.
Kogo siostry gościły/goszczą?
Jest u nas wiele matek z dziećmi, ale też pojawiają się osoby starsze, jednak mniejszości. Teraz nie jestem w stanie powiedzieć, ile osób wyjechało dzisiaj w nocy, ile przyjechało, bo mamy też przyjęcia w nocy, ale w większości to na pewno matki z dziećmi. Na pewno największą grupę stanowią dzieci.
Siostry prosiły jakiś czas temu o pomoc i krakowianie odpowiedzieli natychmiast. Były siostry zaskoczone tą odpowiedzią?
Rzeczywiście ilość odpowiedzi i rzeczy, które się pojawiły po naszym apelu, ilość telefonów, słów wsparcia i różnych zgłaszanych nam pomysłów, naprawdę nas zaskoczyła. Korzystamy teraz z tych z kontaktów, które się pojawiły. A zaczęło się od materacyków, jednak z czasem potrzeby się zmieniły.
No właśnie. Gości przybywa, czego najbardziej potrzeba na tę chwilę?
Na tę chwilę jest nam potrzebna współpraca z jakąś pralnią, która nas wspomoże w przygotowywaniu pościeli dla dla osób, które u nas nocują. Pojawia się też kwestia wyżywienia. Przez jakiś czas jedna z restauracji nam pomagała, ale teraz tego kontaktu już nie mamy, więc szukamy innej restauracji lub cateringu, który mógłby nas wspomóc.
Czy to wszystkie potrzeby, z jakimi się mierzyć na chwilę obecną, czy czy jeszcze czegoś potrzeba?
Tak naprawdę to każdego dnia orientujemy się, czego zaczyna nam brakować. Na przykład wczoraj to była kwestia pościeli, prześcieradeł i kołder, dlatego że staramy się wyposażyć niektóre wyjeżdżające od nas mamy. One odjeżdżają, bo wynajmują jakieś mieszkanie dla siebie i dzieci, albo jadą do rodziny. Najczęściej przyjeżdżają z jedną torbą, więc staramy się je trochę wyposażyć na najbliższy czas. Panie często pakują się w pośpiechu i nie wiedzą, co dokładnie ze sobą mają. Później orientują się, czego brakuje. Na przykład wczoraj była z naszej strony wielka prośba o torby podróżne, żeby panie te ubrania i kosmetyki, które do nas przychodzą, miały do czego zapakować.
Kim są siostry albertynki?
Zgromadzenie Sióstr Trzeciego Zakonu Regularnego św. Franciszka z Asyżu Posługujących Ubogim (CSAPI, pol. ZSAPU), zostało założone 15 stycznia 1891 r. przez św. Adama Chmielowskiego w Krakowie.
W każdym człowieku, a szczególnie potrzebującym, siostry starają się dostrzegać obecnego Chrystusa, w myśl słów: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci Moich najmniejszych, Mnieście uczynili”. Ze swej miłości nie wykluczają żadnego człowieka, środowiska, ani narodu. Obejmują nią zarówno ubogich i bogatych, dobrych i złych, chrześcijan i niechrześcijan. Zgodnie jednak z celem wyznaczonym Zgromadzeniu przez Założyciela, siostry wychodzą z czynną miłością naprzeciw najbardziej potrzebującym i opuszczonym, ponieważ „im bardziej kto opuszczony, z tym większą miłością służyć mu trzeba, bo samego Pana Jezusa zbolałego w osobie tego ubogiego ratujemy”.
Terenem posługi sióstr są:
- przytuliska otwarte dla bezdomnych,
- domy opieki dla osób starszych i samotnych,
- domy pomocy społecznej dla dorosłych i dzieci,
- domy samotnej matki,
- kuchnie dla głodnych,
- hospicja dla terminalnie chorych,
- świetlice dla dzieci z rodzin w trudnej sytuacji,
- domy dla księży chorych i emerytów,
- praca charytatywna i pomoc w pracy parafialnej.
Inf. i foto: Facebook, siostry albertynki