13 razy właścicielka Seata była wzywana przez straż miejską do składania wyjaśnień w związku ze złym parkowaniem. W końcu znaleźli sposób, żeby wlepić jej mandat. I to niemały!
Zgłoszenia o nieprawidłowo zaparkowanych pojazdach przy ulicy Daszyńskiego w Krakowie nie są niczym szczególnym. Niezależnie od remontu, który akurat teraz jest przeprowadzany, w pobliżu zlokalizowany jest plac targowy, dobrze znany krakowianom. Tu - szczególnie w weekendy - mieszkańcy chętnie zaopatrują się tu we wszelakie produkty żywnościowe, a w niedzielę odwiedzają giełdę staroci. Dlatego w tym o rejonie ograniczenia wynikające ze znaku B-39, są dość często łamane.
Ale tym razem uwagę strażników miejskich, którzy w niedzielę po 10 rano przybyli na Daszyńskiego, przykuł szczególnie jeden samochód - niewłaściwie zaparkowany żółty Seat. Mieli wrażenie, że już go nie raz widzieli w czasie wcześniejszych interwencji. I rzeczywiście! Po sprawdzeniu strażnicy ustalili, że aktualnie prowadzonych jest 13 spraw wyjaśniających dotyczących wykroczeń z udziałem tego pojazdu. Tyle, że jego właścicielka nie reaguje na żadne wezwania i nie przyjmuje korespondencji, a postępowania odwlekają się w czasie.
Nie mieli wyjścia - założyli blokadę. Zadziałało. 3 godziny później udało się rozwiązać patową sytuację – właścicielka Seata zadzwoniła do dyżurnego, prosząc o ściągnięcie założonej na koło blokady. W trakcie rozmowy ze strażnikami przyznała się, że to ona jest sprawcą wszystkich wykroczeń, a w związku z tym przyjęła mandaty karne na łączną kwotę… 1700 zł.
Inf. i foto: straż miejska