- Na większości europejskich placów zieleń jest obecna w większym stopniu niż w Krakowie, więc myślę, że byłby to taki symboliczny projekt, świadczący o tym, że jednak to serce Krakowa staje się bardziej zielone - mówi Krzysztof Kwarciak, który zgłosił do 9 edycji Budżetu Obywatelskiego Krakowa projekt "Posadźmy drzewa na Rynku Głównym".
W letnie upalne dni krakowski Rynek Główny zamienia się w przysłowiową patelnię. Większość przestrzeni to pokryty brukiem, rozpalony obszar, bez odrobiny cienia. Ta sytuacja może się zmienić. Krzysztof Kwarciak, przewodniczący Stowarzyszenia Ulepszamy Kraków! zgłosił do nowej edycji Budżetu Obywatelskiego projekt, żeby zazielenić Rynek i posadzić tu drzewa, które wycięto w czasie kolejnych modernizacji. - Zdecydowanie na Rynku brakuje zieleni. Taki głos można często usłyszeć od mieszkańców - mówi Krzysztof Kwarciak, który jest też radnym dzielnicowym ze Zwierzyńca. - Latem jest to jedno z najcieplejszych miejsc w Krakowie, bo ta olbrzymia, "betonowa" powierzchnia sprawia, że tutaj temperatura bardzo szybko rośnie. Mieszkańcy nie mają gdzie skryć się przed słońcem. Jest to też miejsce, skąd bardzo dużo deszczówki trafia wprost do kanalizacji, zamiast być akumulowana w miejscach zielonych, dlatego zgłosiłem projekt "Posadźmy drzewa na Rynku Głównym" - mówi radny.
Jak powinien wyglądać krakowski Rynek Główny? Jakie są szanse, że projekt zgłoszony przez Krzysztofa Kwarciaka przejdzie pozytywną weryfikację i kiedy ewentualnie będzie można na niego zagłosować? - o tym rozmawiamy z krakowskim aktywistą. Poruszamy też sprawę zmian w krakowskiej Radzie Budżetu Obywatelskiego i problemy, jakie pojawiają się przy realizacji tej skąd inąd słusznej inicjatywy, jaką jest tworzenie budżetów obywatelskich, nie tylko w Krakowie, ale w innych samorządach.
W ramach propozycji, zgłoszonej przez Krzysztofa Kwarciaka, drzewa miałyby zostać posadzone w takich miejscach, aby nie utrudniać przemieszczania się i zachować możliwość organizacji dużych wydarzeń. Radny proponuje, żeby drzewa zostały posadzone przy krawędziach Rynku. - Oczywiście tutaj trzeba uwzględnić aspekty widokowe. Widok na zabytki jest ważny, ale element zielony mógłby sprawić, że te piękne obiekty architektoniczne prezentowałyby się jeszcze lepiej w takim zielonym otoczeniu - podkreśla autor projektu "Posadźmy drzewa na Rynku Głównym".
Przypomnijmy, że kiedyś na krakowskim Rynku (i na innych staromiejskich placach) rosły drzewa. Widać je na archiwalnych zdjęciach. Aż trudno uwierzyć, że można było w cieniu drzew organizować wielkie wydarzenia historyczne, jak pogrzeby, parady czy zwykłe jarmarki. My przyzwyczailiśmy się do kamiennych płyt, ale kiedyś była tam zieleń. - W latach 50-tych na większości Rynku rosły drzewa, zieleń była obecna. Niestety, przy okazji jednej z renowacji, która prawdopodobnie nastąpiła w latach 60-tych, zieleń przegrała z betonem - mówi Krzysztof Kwarciak. - To były takie czasy, kiedy beton się kojarzył z nowoczesnością i drzewa wycinano na potęgę. Niestety, w dzisiejszych czasach też to podejście cały czas pokutuje. To jest efekt takiego bardzo specyficznego myślenia o mieście, które moim zdaniem jest szkodliwe. Miasto musi być miejscem przyjaznym do życia, a żeby tak było, potrzebna jest zieleń - podkreśla radny.
Argumentem do zazielenienia krakowskiego Rynku, co podkreśla Kwarciak, są zmiany klimatyczne, na które odpowiedzią powinno być zwiększanie obszarów zielonych w miastach. - Trzeba się przygotować na nadchodzące zmiany klimatyczne. Wprowadzenie zieleni do kolejnych obszarów miasta zwiększa retencję wód opadowych i zmniejsza temperatury. Skutki zmian klimatycznych będą prawdopodobnie wiązały się z podwyższeniem temperatur, jakie będą odnotowywane w naszym mieście, więc ważne jest, żeby mieszkańcy mogli mieć jakąś ulgę od tych wysokich temperatur - mówi radny. - Warto zwrócić uwagę, że na większości europejskich placów zieleń jest obecna w większym stopniu niż w Krakowie, więc myślę, że to byłby taki symboliczny projekt, świadczący o tym, że jednak to serce Krakowa staje się bardziej zielone - dodaje autor projektu.
Zazielenienie Rynku postulowało już wiele środowisk, jednak do tej pory ten pomysł odbijał się od urzędowych drzwi. Jaka jest szansa, że pomysł Krzysztofa Kwarciaka zyska aprobatę i trafi pod głosowanie w BO? - Za weryfikację projektu odpowiada pan prezydent, ale z wypowiedzi, które były formułowane na przykład przez przedstawicieli Zarządu Zieleni Miejskiej, widać, że jest poparcie dla takich rozwiązań na terenie Rynku. Oczywiście, będzie konieczność wystąpienia do konserwatora zabytków. Mam jednak nadzieję, że konserwator zabytków nie będzie widział tutaj jakichś problemów, bo tak naprawdę mówimy o przywróceniu aranżacji, która na Rynku była obecna przez setki lat. Nie chcemy na nim wprowadzać jakichś nowości, a chcemy po prostu wrócić do tego, co było jeszcze kilkadziesiąt lat temu, dlatego wydaje mi się, że to nie będzie kłóciło się z ochroną zabytków, a wręcz chcemy przywrócić historyczne uwarunkowania i liczę, że decyzja konserwatora zabytków będzie pozytywna. Zdaję sobie sprawę, że weryfikacja może być ciężką przeprawą, jednak pomyślałem, że warto spróbować. Może się uda i dzięki temu, jeżeliby ten projekt został dopuszczony do głosowania, to mieszkańcy będą mogli zdecydować, czy takie zmiany na Rynku zostaną wprowadzone - mówi radny.
Właściwe głosowanie nad zgłoszonymi w nowej edycji BO projektami odbędzie się na jesieni. Jeśli chodzi o harmonogram to procedura wygląda tak, że do 25 kwietnia 2022 można zgłaszać projekty do Budżetu Obywatelskiego, potem nastąpi ich weryfikacja. - Na początku września będą ogłoszone wykaz projektów, które zostaną poddane pod głosowanie i wtedy mieszkańcy będą mogli się wypowiedzieć, jak miasto powinno się zmienić - przypomina Kwarciak.
Warto dodać, że prezes Stowarzyszenia Ulepszamy Kraków! ma już na koncie sukcesy, jeśli chodzi o zwycięskie projekty w BO Krakowa. W zeszłym roku wśród projektów ogólnomiejskich głosami mieszkańców najwięcej punktów zdobył zgłoszony przez niego projekt "Toalety przy placach zabaw w każdej dzielnicy". Na jakim etapie jest jego realizacja? - Zgodnie z Regulaminem BO miasto ma 2 lata na wykonanie projektów, które zostaną wybrane przez mieszkańców. Niestety, praktyka bywa różna. Faktycznie często się zdarza, że realizacja tych projektów idzie jak po grudzie. To jest efekt pewnych problemów systemowych, związanych z realizacją zadań przez miasto. Miasto sobie często nie radzi z wykonywaniem bardziej złożonych przedsięwzięć. To wynika też z rozbicia miasta na wiele jednostek, które często nie mogą się między sobą dogadać. Te kompetencje często się dublują i to potem, na etapie realizacji projektów, ma daleko idące konsekwencje, więc choć oczywiście większość projektów jest realizowana, czasami sposób wykonania jest dosyć odległy od tego, jak to sobie wyobrażali, czy to wnioskodawcy, czy mieszkańcy, którzy głosowali za danym zadaniem. Dlatego staram się zawsze monitorować projekty, które składam. Jeśli chodzi o toalety przy placach zabaw, jestem w kontakcie z Zarządem Zieleni Miejskiej. Nie ukrywam, że mam pewne obawy co do tego, jak ten projekt będzie wykonywany, jednak tak jak wspomniałem jestem w kontakcie i mam nadzieję, że uda się wypracować jakieś rozwiązania, które sprawią, że to zadanie zostanie wykonane w sposób zgodny z oczekiwaniami mieszkańców - mówi radny.
Budżet Obywatelski to sposób na ożywienie aktywności mieszkańców. Już nie tylko radni, ale zwykli obywatele mogą zgłaszać swoje pomysły i organizować się, promując projekty i ogólnomiejskie, i dzielnicowe - to co ich zdaniem jest najbardziej potrzebne. W Krakowie Budżet Obywatelski funkcjonuje od 2011 roku. Początkowo najwięcej głosów mieszkańców zdobywały projekty infrastrukturalne. Obecnie zdecydowanie krakowianie stawiają na zieleń. Wśród 12 zwycięskich projektów ogólnomiejskich w ubiegłorocznej edycji BO aż 6 dotyczyło inwestycji w zieleń. Wśród wszystkich zadań (ogólnomiejskich i dzielnicowych) najchętniej wybierane były wnioski dotyczące zieleni i ochrony środowiska, które zdobyły aż 39 proc. wszystkich głosów, kultury (17 proc.) oraz sportu i infrastruktury sportowej (14 proc.).
W kolejnej, 9 już edycji BO Krakowa 2022 do rozdysponowania przez mieszkańców będzie w sumie 38 milionów złotych - o 3 miliony więcej niż w roku ubiegłym. 80 proc. całej kwoty przeznaczone zostanie na projekty dzielnicowe. Pozostałe środki - 7,6 mln zł będą na wnioski ogólnomiejskie. Koszt realizacji jednego projektu nie może być niższy niż 25 tys. zł oraz wyższy niż 1,52 mln zł.
Mimo słusznej idei, realizacja BO rodzi jednak wciąż dużo problemów. Co roku zgłaszający wnioski aktywiści skarżą się, że wiele, zdawałoby się słusznych pomysłów, nie przechodzi pozytywnie weryfikacji. Nawet najbardziej ciekawe, czy potrzebne projekty bywają odrzucane. Decydują o tym najpierw sami urzędnicy, potem Rada Budżetu Obywatelskiego, ostatnio znacznie ograniczona w swoim składzie, w końcu sam prezydent.
Zgodnie z Regulaminem BO zgłoszone przez wnioskodawców projekty podlegają weryfikacji formalnej oraz merytoryczno-prawnej, której dokonuje powołany przez prezydenta Zespół ds. budżetu obywatelskiego. Weryfikacji merytoryczno-prawnej dokonują też właściwe komórki organizacyjne Urzędu Miasta Krakowa lub miejskie jednostki organizacyjne. Chodzi m.in. o to, czy projekty nie pokrywają lub nie kolidują z innymi, czy są zgodne z planami inwestycyjnymi miasta, czy są możliwe do zrealizowania w świetle obowiązujących przepisów.
W przypadku odrzucenia projektu, wnioskodawcy przysługuje możliwość złożenia protestu. Opiniuje go powołana przez prezydenta Rada Budżetu Obywatelskiego, jednak to ostatecznie Jacek Majchrowski decyduje czy uznać, czy nie uznać wniesiony protest za słuszny i poddać projekt pod głosowanie. - Niestety, weryfikacja jest najsłabszym ogniwem Budżetu Obywatelskiego. Mam wrażenie, że wiele projektów jest ocenianych w sposób bardzo subiektywny, a to nie powinno tak wyglądać. Tak naprawdę urząd powinien zweryfikować zadania wyłącznie pod kątem formalnym, czy zgodnie z prawem da się wykonać dany pomysł, a ocena czy dany projekt jest zasadny powinna należeć do mieszkańców, którzy potem w głosowaniu mogą się wypowiedzieć - uważa Krzysztof Kwarciak. - Te zmiany, które wprowadzono ostatnio w Radzie Budżetu Obywatelskiego, niestety też osłabiają pozycję mieszkańców. Rada Budżetu została wyłoniona w zadziwiający dla mnie sposób. Reprezentacja strony społecznej została zmniejszona, więc głos mieszkańców moim zdaniem będzie mniej słyszalny. Rada Budżetu Obywatelskiego, odnoszę wrażenie, była trochę niewygodna, bo często punktowała jakieś problemy, proponowała różne zmiany i myślę, że to, co wydarzyło się wokół Rady Budżetu Obywatelskiego, jest właśnie efektem tego, że była dla Urzędu Miasta trochę niewygodna - ocenia radny ze Zwierzyńca.
Faktycznie zdarzało się, że Rada Budżetu Obywatelskiego rekomendowała uznanie wielu protestów za zasadne i postulowała poddanie odrzuconych przez Magistrat wniosków do BO pod głosowanie, a i tak potem jednym podpisem odrzucał je Jacek Majchrowski. Tak było na przykład we wrześniu 2020 roku. Aktywiści uważają, że to właśnie był powód, aby skrócić jej kadencję i powołać w nowym, okrojonym składzie. - Zobaczymy, jak w tym roku będzie wyglądała weryfikacja. Na pewno będzie można to ocenić dopiero po czasie. Po tych zmianach mam jednak dużo obaw, ale z ocenami trzeba się wstrzymać do momentu zakończenia tego procesu - mówi Kwarciak.
O ile w Krakowie zmiany w regulaminie BO sprawiły, że głosowanie jest dość przejrzystym procesem, inaczej wygląda to w innych samorządach. Na przykład w Wieliczce, gdzie tworzą się swoiste "spółdzielnie" sołectw i radnych, które umawiają się i głosują na swoje wnioski, w skutek czego tylko takie mają szansę wygrać w głosowaniu, a przepadają inicjatywy zwykłych mieszkańców. Rodzi to pytanie, czy taki Budżet Obywatelski w ogóle ma sens. - Na pewno dzięki Budżetowi Obywatelskiemu dochodzi do wielu zmian, które normalnie nie wydarzyłyby się. Wiele projektów do Budżetu Obywatelskiego, zgłaszanych przez mieszkańców, wykracza poza urzędnicze schematy, czy poza poza zadania normalnie wykonywane przez samorząd. Jest dzięki temu realizowanych wiele świeżych pomysłów, ale oczywiście jest sporo problemów - mówi przewodniczący Stowarzyszenia Ulepszamy Kraków!. - To takie negatywne zjawiska, właśnie w postaci tworzenia się "spółdzielni", pewnej nierównej konkurencji na etapie głosowania, czy na przykład wykorzystywania swojej pozycji przez radnych, którzy w gazetkach dzielnicowych promują pewne projekty. Oczywiście trzeba temu przeciwdziałać. To tak, jak z demokracją. Generalnie demokracja jest jak wiadomo, najlepszym ustrojem, ale cały czas trzeba dbać, żeby te procesy demokratyczne były w odpowiedni sposób przeprowadzane, żeby była równa konkurencja. Podobnie jest z Budżetem Obywatelskim, który z reguły jest moim zdaniem bardzo dobry, tylko właśnie jest kwestia, jak to jest wykonywane. To jest kwestia konkretnych regulacji, jakie są zawarte w regulaminie. Czasami - ludzie są tylko ludźmi- zdarzają się jakieś błędy, więc trzeba nieustannie monitorować jak ten proces jest prowadzony i wprowadzać zmiany - podsumowuje Krzysztof Kwarciak.