niedziela, 2 marca 2025 11:21, aktualizacja 19 godzin temu

"Jesteśmy zszokowani." Elektryczne busy i skrócenie trasy dla koni na trasie do Morskiego Oka

Autor Marzena Gitler
"Jesteśmy zszokowani." Elektryczne busy i skrócenie trasy dla koni na trasie do Morskiego Oka

28 lutego podpisano porozumienie wprowadzające istotne zmiany w transporcie turystycznym na trasie do Morskiego Oka. Decyzja ta spotkała się z mieszanymi reakcjami wśród naukowców, hodowców koni oraz protestem organizacji prozwierzęcych.

List intencyjny w tej sprawie podpisali 28 lutego: Szymon Ziobrowski  - dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego, Andrzej Skupień - starosta tatrzański, Andrzej Pietrzyk - Wójt Gminy Bukowina Tatrzańska i przedstawiciele Stowarzyszenia Przewoźników do Morskiego Oka z Gminy Bukowina Tatrzańska. W rozmowach uczestniczyła minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska.

Skrócenie trasy dla koni i elektryczne busy

Zgodnie z nowym porozumieniem, konie będą przewozić turystów na krótszym, bardziej płaskim, 2,5-kilometrowym odcinku trasy od Palenicy Białczańskiej do Wodogrzmotów Mickiewicza. Nie będzie też ciężkich fasiągów, ale lekkie bryczki dla 5 osób. Dalszą część trasy, aż do Włosienicy, turyści pokonają elektrycznymi busami.

– Już w tym sezonie turyści będą mieli wybór – będą mogli pójść do Morskiego Oka, skorzystać z transportu busami elektrycznymi lub podjechać do Wodogrzmotów Mickiewicza konnym zaprzęgiem. Udało nam się porozumieć w tej sprawie – powiedziała ministra klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska.

Minister klimatu i środowiska, podkreśliła: „To historyczny moment i długo wyczekiwane porozumienie. Konie, pracujące dotychczas na trasie do Morskiego Oka, będą pracowały lżej”.

Porozumienie nie kończy kontrowersji

Przypomnijmy, w Tatrach pracuje ok. 300 koni, należących do 60 rodzin, które posiadają licencje na przewóz turystów do Morskiego Oka. Przez lata zwierzęta te stały się częścią krajobrazu i kultury regionu, ale pytanie o ich dobrostan zaczynają pojawiać się coraz częściej.  Według obrońców praw zwierząt, 8-kilometrowa trasa od Palenicy Białczańskiej do Polany Włosienica, którą konie pokonują ciągnąc wozy z turystami, jest dla koni zbyt dużym wyzwaniem.

Próby porozumienie między fiakrami, a protestującymi organizacjami prozwierzęcymi trwają od wielu lat, jednak władze samorządowe, obawiając się o krytykę, nie doprowadziły do wycofania transportu konnego na popularnej trasie.

Droga do Morskiego Oka, mimo że znajduje się na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego, należy do starostwa tatrzańskiego. To właśnie starosta odpowiada za organizację ruchu na tym asfaltowym szlaku. Aby umożliwić wprowadzenie elektrycznych pojazdów, do ustawy o elektromobilności dodano zapis, który przyznaje dyrektorom parków narodowych w Polsce prawo do samodzielnego decydowania o kursach pojazdów elektrycznych, pod warunkiem że służą one celom edukacyjnym. Ustawę podpisał prezydent Andrzej Duda, co dało Ministerstwu Klimatu i Środowiska narzędzie do obejścia sprzeciwu samorządów z Podhala wobec e-autobusów.

Na całkowite zastąpienie koni busami elektrycznymi nie zgadzał się nowy starosta tarzański, Andrzej Skupień. W rozmowie z Onetem stwierdził jednak, że porozumienie zawarto pod przymusem. — Gdyby porozumienia nie było, to pod koniec tego roku konie mogłyby zniknąć z Tatr całkowicie. Przewoźnicy mają umowę z parkiem do końca roku. Kolejnych by z nimi nie podpisano i tak skończyłaby się cała ta branża. 60 rodzin straciłoby źródło utrzymania — stwierdził samorządowiec.

W obronie koni

W przeszłości na trasie do Morskiego Oka dochodziło do incydentów z udziałem koni. W maju ubiegłego roku jeden z koni przewrócił się podczas przewozu turystów, co wywołało oburzenie opinii publicznej i organizacji prozwierzęcych. Fundacja Viva! opublikowała wówczas nagranie z tego zdarzenia, podkreślając trudne warunki pracy zwierząt. W odpowiedzi na takie incydenty, organizacje prozwierzęce od lat apelują o zakazanie ruchu pojazdów konnych na tej trasie, argumentując to troską o dobrostan zwierząt.

"Jesteśmy zszokowani dzisiejszą decyzją o pozostawieniu koni na trasie do Morskiego Oka i takiej organizacji transportu, że busy nie będą stanowiły konkurencji dla wozów ciągniętych przez konie. Ministerstwo środowiska pominęło nas przy rozmowach na ten temat. Czy dlatego, że było pewne, że na taki kształt transportu się nie zgodzimy? Czy rozmowy ze stroną społeczną, obiecywane nam w kampanii wyborczej były tylko pustymi słowami? Widać tak... To, co się stało jest absolutnym skandalem. Jesteśmy rozgoryczeni, oburzeni i nie poddamy się w walce o likwidacje transportu konnego na trasie do Morskiego Oka. Taki jest postulat Polek i Polaków!" - napisała Viva.

Jesteśmy zszokowani dzisiejszą decyzją o pozostawieniu koni na trasie do Morskiego Oka i takiej organizacji transportu,...

Opublikowany przez Fundacja Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva! Piątek, 28 lutego 2025

Decyzja o skróceniu trasy dla koni spotkała się z krytyką ze strony niektórych naukowców i hodowców. "Przez 15 lat badaliśmy wpływ pracy koni na tej trasie na zdrowie koni. Wyniki jednoznacznie wskazywały, że nie ma negatywnego wpływu na ich dobrostan. Mimo to jednym ruchem osób bez wiedzy o koniach podważono nasze ustalenia. Decyzja o skróceniu trasy budzi pytania o rolę nauki w procesach decyzyjnych. Okazuje się, że nauka w Polsce nie ma znaczenia - liczy się polityka i siła wpływu" - powiedział w rozmowie z PolsatNews dr Tischner.
Z porozumienie nie są też zadowoleni fiakrzy z Białki Tatrzańskiej, którzy czują się zdradzeni. Ich przodkowie przekazali w przeszłości swoje ziemie na rzecz tworzonego Tatrzańskiego Parku Narodowego, w zamian otrzymując zapewnienie, że będą mogli czerpać zyski z transportu konnego. Górale argumentują, że odcina się im źródło dochodów.

Podhale

Podhale - najnowsze informacje

Rozrywka