Kładka nad Wisłą w Krakowie już powstaje, a problemów wciąż przybywa... Prokuratura nie odpuści?

Nawet 114 mln złotych ma wynieść całkowity koszt budowy kładki nad Wisłą, która ma połączyć Kazimierz z Ludwinowem. Ktoś może pomyśleć - kwota zawrotna, więc cały projekt powinien być przygotowany na tip top! I tu pojawia się problem... Krakowska Prokuratura nie tylko wszczęła postępowanie, dotyczące budowy tej głośnej inwestycji, ale również wezwała miasto Kraków do wstrzymania prac, aż do momentu zakończenia czynności prowadzonych przez śledczych.

Budowa wspomnianej kładki jest szeroko komentowana w stolicy województwa małopolskiego już od wielu miesięcy. Swoje wątpliwości wyrażali mieszkańcy, a budżet Miasta Kraków niekoniecznie był gotowy na tak duży wydatek. Pracę jednak ostatecznie ruszyły i na dolnym poziomie Bulwaru Inflanckiego trwa wykonywanie pali wielkich średnic pod konstrukcję podporu kładki.

Kraków wykreślony z listy UNESCO?

Okazuje się, że wkrótce mogą one zostać wstrzymane. Krakowska prokuratura bada teraz fakt, czy budowa przeprawy z Kazimierza na Ludwinów, odbyła się bez wcześniejszego uzyskania decyzji środowiskowej. Jest to o tyle bardzo ważna kwestia, że istnieją realna obawy wykreślenia Krakowa z listy Światowego Dziedzictwa UNESCO, jeśli inwestycja ostatecznie będzie zrealizowana. W końcu, mamy tu do czynienia z historycznym terenem w centrum miasta.

Jak opisuje Patryk Kubik z Radia Kraków - krakowska prokuratura w oświadczeniu przesłanym do władz miasta - zwraca również uwagę na inne aspekty. Decyzja o zgodzie na rozpoczęcie prac budowlanych miała zostać wydana z pominięciem rzeczywistej skali szkód w zieleni, a także bez ustalenia negatywnego wpływu inwestycji na populację nietoperzy zamieszkujących centrum, co również ma negatywny wpływ w kontekście uzyskania decyzji środowiskowej.

Mieszkańcy chcieli kładkę w innym miejscu

Budowa kładki akurat w tym miejscu nie podobała się również samym mieszkańcom Krakowa. Swoje zastrzeżenia mieli zwłaszcza ci, jeżdżący na rowerach. Co więcej, powstała nawet społeczna inicjatywa "Bulwar to My", która sprzeciwiła się "bezsensownej i szkodliwej dla otoczenia i zieleni koncepcji kładki Kazimierz-Ludwinów" i zbierała podpisy pod petycją w tej sprawie. W ich opinii, priorytetem powinna być budował kładki między Dębnikami a Zwierzyńcem (Salwatorem), która miała powstać w rejonie klasztoru norbertanek, ułatwiającej dojazd na Błonia i dla Lasu Wolskiego.

Co ciekawe, prace były już na etapie konsultacji dwóch zaprojektowanych na zlecenie ZIM wariantów, jednak ostatecznie stanęły w 2020 roku, gdy na żadną z koncepcji nie zgodziła się ówczesna Małopolska Konserwator Zabytków, prof. Monika Bogdanowska, argumentując, że kładka, w takiej formie zbyt mocno będzie ingerować w zabytkowe bulwary nad Wisłą.

Więcej konkretów pojawiło się przy projekcie budowy wspomnianej kładki łączącej Ludwinów z Kazimierzem. Inwestycja uzyskała akceptację i rządowe dofinansowanie wysokości aż 65 mln zł z Polskiego Ładu, jednak mieszkańcom ten pomysł kompletnie nie przypadł do gustu. Powstała nawet społeczna inicjatywa "Bulwar to My", która sprzeciwiła się "bezsensownej i szkodliwej dla otoczenia i zieleni koncepcji, a nawet w tej sprawie zbierano podpisy...

Te na niewiele się jednak zdały i pracę nad budową kładki trwają już od paru tygodni. Teraz nasuwa się najważniejsze pytanie: czy będą dalej kontynuowane? Pismo zawierające sprzeciw prokuratury wobec pozwolenia na budowę tej kosztownej inwestycji trafiło już na biurko choćby wojewody małopolskiego i prezydenta, którzy mają teraz miesiąc, by się do niego ustosunkować.

Tematu nie zamierzają również odpuszczać aktywiści, którzy postanowili spróbować kolejny raz swoich sił i skierowali wniosek o kontrolę do inspekcji nadzoru budowlanego. Efekty kontroli mamy poznać w ciągu najbliższych tygodni. Do tego czasu prace będą kontynuowane.

Foto: Zarząd Inwestycji Miejskich w Krakowie