- Wokół tej uchwały wiele rzeczy powinno budzić nasz niepokój i wiele elementów procedowania powinno zostać poddane ocenie prawnej, od konsultacji społecznych zaczynając - mówi Tomasz Urynowicz. Radni z opozycji zapowiadają złożenie wniosku do wojewody o uchylenie wczorajszej zmiany małopolskiej uchwały antysmogowej. Jednym z powodów jest zlekceważenie wyników społecznych konsultacji, w których za utrzymaniem przepisów opowiedziało się blisko 3 tysiące osób.
Sejmik województwa małopolskiego zadecydował wczoraj wieczorem o odłożeniu wejścia w życie zakazu użytkowania kopciuchów. W bezklasowych piecach będzie można bezkarnie palić aż do końca kwietnia 2024, czyli dwa kolejne sezony grzewcze. Za poprawką i całą uchwałą zagłosowało 24 radnych, przeciw było 11. Oprócz klubu PiS, który od początku promował zmianę zapisów małopolskiej uchwały antysmogowej, rękę w górę podnieśli też radni PSL, którzy poprzednio ramię w ramię z opozycją walczyli o pozostawienie bez zmian uchwalonych w 2017 roku przepisów.
Presję na radnych PiS próbowali wywrzeć mieszkańcy gmin, w których smog bardzo daje znać o sobie. Na balkonie sali obrad budynku Urzędu Marszałkowskiego w Krakowie można było zobaczyć transparenty przyniesione przez mieszkańców między innymi Niepołomic, Zabierzowa, Nowego Targu, Zakopanego, Oświęcimia czy Zielonek. Swój baner rozwiesili też zwolennicy palenia drewnem, którzy postulowali odłożenie w czasie wejścia w życie małopolskiej uchwały antysmogowej.
Decyzja radnych poprzedzona burzliwą dyskusją, w której udział wzięli m.in. przedstawiciele alarmów smogowych i posłowie, wywołała dużo komentarzy.
Rozczarowania decyzją radnych sejmiku nie kryje m.in. Dominik Jaśkowiec, były przewodniczący Rady Miasta Krakowa z PO. "Sejmik Małopolska postanowił: kopciuchy będą nadal truć ludzi w Kraków PL. Za przedłużeniem trucia Miasto Kraków przez podkrakowski obwarzanek zagłosowali radni Sejmik Województwa Małopolskiego z Prawo i Sprawiedliwość oraz co najbardziej rozczarowujące z Polskie Stronnictwo Ludowe (lista poniżej). Przeciwko truciu zagłosowali radni Koalicja Obywatelska" - napisał, publikując swoistą "listę wstydu".
Sejmik Małopolska postanowił: kopciuchy będą nadal truć ludzi w Kraków PL Za przedłużeniem trucia Miasto Kraków przez...
Opublikowany przez Dominika Jaśkowca Poniedziałek, 26 września 2022
O komentarz do tej sytuacji poprosiliśmy Tomasza Urynowicza, który jako wicemarszałka sejmiku małopolskiego realizował programy proekologiczne, a po swoim odwołaniu, nadal aktywnie działa na rzecz niezmieniania zapisów małopolskiej uchwały antysmogowej.
Ramię w ramię z PSL zabiegał pan o nie zmienianie zapisów antysmogowych. Teraz radni PSL i PiS opóźnili wejście w życie zakazu użytkowania kopciuchów i to o dwa sezony grzewcze. Czy uważa pan to za swoją porażkę? Czuje się pan rozczarowany?
- Myślę, że nie jest porażką mieć wyraziste, zdecydowane i niezmienione poglądy w zakresie czystego powietrza. To chyba nie ja powinienem ci się wstydzić i czuć rozczarowany zmianą poglądów kolegów, tylko wyborcy, bo do nich się na końcu trzeba odwołać. A jeśli chodzi o mnie, to w zakresie polityki smogowej moje stanowisko jest znane z czasów, w których byłem marszałkiem, a może nawet wcześniej. Ja swoich poglądów nie zmieniam, a to, że zmieniają inni politycy w przeciągu kilku dni, to myślę, że to oni przede wszystkim powinni odpowiadać na pytania, wiedząc, jakie niebezpieczeństwo się wiązało ze zmianą uchwały antysmogowej, jaki wpływ ma smog na zdrowie i życie mieszkańców, jaki wpływ ta zmiana ma na porządek prawny województwa i na zagrożenie związane z prowadzonymi negocjacjami z Unią Europejską. Nie ja się powinienem tłumaczyć.
Radni opozycyjni zapowiedzieli skierowanie wniosku do wojewody o stwierdzenie unieważnienie uchwały. Jak pan ocenia szanse, że to coś da?
- Wokół tej uchwały wiele rzeczy powinno budzić nasz niepokój i wiele elementów procedowania powinno zostać poddane ocenie prawnej, od konsultacji społecznych zaczynając - ich miesięcznego utajniania i później dość swobodnej interpretacji wyników, po procedurę głosowania, przyjmowania poprawek i ich kolejności, ale przede wszystkim wprowadzania poprawek do treści uchwały antysmogowej. To jest kompetencja wyłączna Zarządu Województwa wpisana do ustawy o ochronie środowiska. Wydaje się też, że (a to wykaże całe postępowanie), że mamy także do czynienia z sytuacją, że zmiany (uchwały antysmogowej - przyp. red.) są sprzeczne z innymi przepisami lokalnymi, a prawo lokalne musi być ze sobą wzajemnie spójne. Nie może być nie tylko sprzeczne z polskim prawem czy z dyrektywami unijnymi, ale z prawem lokalnym pod nazwą Program Ochrony Powietrza, czy z lokalnymi gminnymi uchwałami antysmogowymi. Te uchwały też nie mogą być z nią sprzeczne, ale muszą być ze sobą powiązane i wzajemnie z siebie wynikać. Teraz rzeczywiście tym muszą się zająć prawnicy i to rozstrzygnąć, bo to, że PiS ma taką większość, że jest w stanie przegłosować, że słoń jest motylem, to nie zmienia faktu, że nawet mając taką większość musi się liczyć z polskim prawem, ale z prawem ogóle. Nie chodzi tylko to, żeby mieć siłę w postaci liczby głosów, ale chodzi o siłę argumentów.
Czyli istnieje podejrzenie, że zgłoszone wczoraj na sesji poprawki, które wydłużyły aż o 1,5 roku możliwość użytkowania kopciuchów, były niezgodne z przepisami?
- Projekt uchwały może wnieść tylko Zarząd Województwa. Później mamy do czynienia z procedowania na sejmiku. Dokonanie tak istotnej zmiany jak zmiana w uchwale antysmogowej musi się mieścić w granicach konsultacji społecznej. Jeżeli teraz przeanalizujemy raport z konsultacji społecznych, w których wzięło udział około 4000 osób, to 2999 powiedziało, że nie chce żadnych zmian. Jednocześnie tylko jedna trzecia samorządów wzięło udział w konsultacjach. Dwie trzecie nie wzięło a interpretowano ich brak udziału jako jako głos w tej sprawie. Niemniej jednak, jeżeli okaże się, że ta propozycja, która finalnie została przyjęta, była złożona we wnioskach przez jedną gminę i 4 osoby prywatne (!), to mamy do czynienia z poważnym skandalem. Niech już sąd ocenia wartość prawną tego, co się wczoraj działo i podstawę prawną do dokonania zmian. Ja mogę ocenić to politycznie, a nie merytorycznie. Moja ocena jest jest krytyczna wobec tego co wczoraj widzieliśmy na sejmiku.
Wspomniał pan już, że duże kontrowersje wywołała ocena konsultacji w sprawie zmiany uchwały antysmogowej, dokonana przez Zarząd Województwa. Smutne jest to, że tak mało samorządów wzięło w nich udział, milcząco zgadzając się na dalsze użytkowanie urządzeń bezklasowych. Co pan o tym sadzi?
- Powiedzmy szczerze, konsultacje społeczne z zostały przez Zarząd sromotnie przegrane, bo 80 proc. wniosków mieszkańców, złożonych podczas konsultacji było przeciwne zmianom uchwały antysmogowej. Samorządy nie wzięły udziału w konsultacjach - no cóż, tu można powiedzieć - sromotna klęska Zarządu. A już nie tylko klęską, ale żenującą sytuacją jest to, że rozstrzyga się zmianę, która będzie mieć wpływ na życie 3,5 miliona osób na podstawie wniosku 4 osób prywatnych, złożonych konsultacjach społecznych.
Radni zadecydowali o wydłużeniu wejścia w życie zakazu użytkowania kopciuchów do końca kwietnia 2024. Zwrócił już pan uwagę, że to się "nie spina" z innymi obowiązującymi przepisami. Co dalej z małopolskim Programem Ochrony Powietrza?
- Problem polega na tym, że wszystkie te dokumenty są wzajemnie sprzeczne, w związku z tym mamy do czynienia z chaosem prawnym. Zgodnie z ustawą Programu Ochrony Powietrza musi być co 3 lata aktualizowany i tu niespodzianka. Ma być aktualizowany nie dlatego, żeby "rozmiękczyć" przepisy i żeby było jeszcze łatwiej nie nic nie robić w niektórych samorządach, albo po prostu palić wszystkim tylko aktualizowany, ponieważ trzeba sprawdzać to, jaka była jakość powietrza i dostosować działania do tego, by jak najszybszym czasie wyeliminować przyczyny i problem jakości powietrza. Każda nowa zmiana Programu Ochrony Powietrza może co najwyżej przepisy antysmogowe w Małopolsce zaostrzyć. To też pułapka, w którą wpadł Zarząd marszałka Kozłowskiego, ponieważ jakby nie chciał wybrnąć z tego, co zrobił, to zmianą o dopuszczeniu do eksploatacji kopciuchów pogorszył jakość powietrza w Małopolsce, czyli odbije się to na wskaźnikach jakości powietrza. W związku z tym następny POP będzie musiał uwzględniać obniżenie jakości powietrza, które zafundowało nam teraz Prawo i Sprawiedliwość i będzie musiał zareagować poprzez wprowadzenie kolejnych zdecydowanych działań.
Według Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB) wynika, że w Małopolsce z tzw. kopciuchów korzysta jeszcze 119 tys. gospodarstw domowych. Czy nie ma pan wrażenia, że jednak cała dyskusja i zmiana małopolskie uchwały antysmogowej jest konsekwencją bierności lokalnych samorządów? Trudno oczekiwać, że gdyby nie wprowadzono zmian, w ciągu tych 100 dni, które jeszcze zostały do wejścia w życie zakazu użytkowania kopciuchów, udałoby się je wymienić.
- To nie jest wyścig, a ułożenie pewnego porządku prawnego w Małopolsce. W województwie śląskim uchwała weszła 1 stycznia tego roku. Też eliminuje kopciuchy. Tych kopciuchów na Śląsku jest wcale nie mniej niż Małopolsce i przyjęto dość proste rozwiązanie, ponieważ mówimy tutaj o zastosowaniu wprost przepisów z kodeksu wykroczeń. Kodeks wykroczeń nie nakład tylko kar, przewiduje także upomnienie, a w związku z tym w ci wszyscy, którzy nie wypełnili tego obowiązku z różnych przyczyn, mogą być pouczeni. Przepis ma charakter mobilizacyjny i edukacyjny. Jest też granicą pewnych działań, nielegalnym jest już palenie w starym starym śmierdzącym piecu. Jednak w Małopolsce zamiast skorzystać z możliwości podobnego rozwiązania jak w województwie śląskim, w wprowadza się chaos, informując, że to był spowodowało nie funkcjonowanie tego prawa. Utrzymanie terminu wejścia w życie zakazu użytkowania kopciuchów spowodowałoby, że przepis funkcjonuje, że czytelne są przepisy antysmogowe, a jednocześnie mobilizuje się mieszkańców dalej.
Wiadomo, że różne są przyczyny, dla których ktoś nie wymienił pieca. Jedni z lenistwa, inni nie mogli z różnych przyczyn ekonomicznych, społecznych, technicznych i tak dalej. Czym innym jest, gdy przysłowiowa babcia w rozlatującej się kurzej chatce, nie ma czego podłączyć i sama nie dała sobie rady z tym problemem, a czym innym, gdy ktoś kto ma dwa mercedesy, piękny dom i uparcie bo lubi pali dalej w kopciuchu.
Małopolska miała już problemy z Unią, gdy upierała się przy uchwale anty-LGBT. Teraz wycofuje się z innych porozumień, dotyczących ochrony powietrza. Czy to oznacza kolejne wstrzymanie dotacji?
- Takie ryzyko sygnalizowała już Komisja Europejska wiele miesięcy temu, zgłaszając uwagi do Regionalnego Programu Operacyjnego, wskazując wprost, że zmiana przepisów małopolskiej uchwały antysmogowej zostanie przez nią zinterpretowana jako spowolnienie działań antysmogowych. A co za tym idzie utracenie zasadności wydatkowania środków, które Komisja na działania antysmogowe przeznaczyła. I to nie jest tajemnica. Ja to publikowałem, także pytałem, dlaczego Kozłowski nie zechciał wczoraj odpowiedzieć, właściwie uciekł przed tą odpowiedzią na moje pytanie, jaką deklarację złożył Komisji Europejskiej w odpowiedzi na jej pytanie. Dzisiaj także na Twitterze zadałem to pytanie. Mam nadzieję, że w takim razie Komisja Europejska sama przekaże nam odpowiedź marszałka Kozłowskiego. Dowiemy się, czy oszukuje tylko nas, radnych i mieszkańców, czy oszukał także Komisję Europejską, deklarując brak zmian, a te zmiany mimo wszystko podjął.
fot. Fb. Tomasz Urynowicz