wtorek, 4 listopada 2025 07:49, aktualizacja 5 godzin temu

Natalia Nazim o głosowaniu w BO: "Trzeba gasić ogień w zarodku. Tę patologię trzeba wypalić do samego korzenia"

Natalia Nazim o głosowaniu w BO: "Trzeba gasić ogień w zarodku. Tę patologię trzeba wypalić do samego korzenia"

„Myślę, że trzeba gasić ogień w zarodku. Tę patologię trzeba wypalić do samego korzenia — mówi Natalia Nazim. Autorka wielu projektów w Budżecie Obywatelskim pokazuje nadużycia, jakie ujawniło tegoroczne głosowanie i ostrzega, że jeśli tak będzie dalej, to BO w ogóle straci sens.

W ubiegłym tygodniu Kraków podsumował wyniki głosowania w BO Krakowa. Okazało się, że blisko 10 mln zł z 51, zdobyły projekty zgłoszone przez jednego radnego, Marka Hohenhauera, Przewodniczącego Komisji Sporttu RMK. Problem nie w tym, że złożył je radny, ale że są one adresowana tak naprawdę do niewielkiej grupy — do członków klubów, a tak dużą ilość głosów zdobyły dzięki metodom, które zdaniem wielu, są łamaniem regulaminu BO i przeczą jego idei (kontrolę ogólnodpstępności zwycięskich projektów już zapowiedział wiceprezydent Łukasz Sęk).  

O niepokojącym zjawisku rozmawiamy z Natalią Nazim. W podcaście padają mocne słowa o „hurtowym” zbieraniu papierowych kart, granicach ogólnodostępności projektów i o tym, jak — jej zdaniem — zabezpieczyć proces, by znów był obywatelski i uczciwy. „Uczymy dzieci, jak obchodzić system, jak wygrywać nieuczciwymi metodami… Patologię z budżetu obywatelskiego trzeba wyrugować raz na zawsze” — mówi nasza gościni.

Linki do Spotify i ApplePodcast pod artykułem.

W rozmowie wracamy do „gorącej” gali podsumowującej wyniki i do listy projektów, które przeszły w tym roku. Natalia Nazim, autorka wielu zwycięskich projektów BO, dzięki, której powstały m.in. wodny i integracyjny plac zabaw w Parku Jordana czy Park Wisławy Szymborskiej, podważa sens projektów, w których — jak twierdzi — dominują „miękkie” wydatki i świadczenia zastrzeżone de facto dla członków klubów. „Ja mam bardzo poważne zastrzeżenia co do spełniania kryterium ogólnodostępności. Jeśli na wyjazdy i półkolonie jadą tylko "nasi", to nie jest projekt dla wszystkich” — mówi.

Największe emocje budzi skok liczby głosów papierowych i relacje o „hurtowym” zbieraniu kart. Jak się okazuje, działał tu pewien system. „Trenerzy wymuszali na dzieciach zbieranie po 10 - 25 kart. Twoje miejsce w składzie zależało od tego, ile kart przyniesiesz. Czego my uczymy dzieci?” — pyta Nazim. Dodaje, że dziś papier wygrywa z internetem, choć trudno wytłumaczyć to wygodą wyborców. „Tylko głosowaniem papierowym można manipulować. Głosowanie elektroniczne jest lepiej zabezpieczone”. — zauważa.

W rozmowie padają też konkretne propozycje „uszczelnienia” procesu: podpisy osób przyjmujących głosy w punktach, pełna odpowiedzialność za weryfikację partii kart, a także zmiany w zasadach jawności — szczególnie przy projektach zgłaszanych przez radnych i osoby pełniące funkcje publiczne. „Chciałabym, żeby było jawne i czytelne, kto stoi za projektem. Za tym idą środki publiczne” — podkreśla.

Nawiązujemy też do innych oddolnych inicjatyw, które muszą mierzyć się murem biurokracji. Rozmawiamy o protestach związanych z wybudowaniem piętrowego pawilonu w Parku Wisławy Szymborskiej i idei przywrócenia mieszkańcom zabytkowej Modrzejówki — dworku Heleny Modrzejewskiej.

W podsumowaniu dyskusji o regulaminie i głosowaniu w Budżecie Obywatelskim Krakowa Nazim ostrzega, że jeśli teraz nie uda się zatrzymać wątpliwych praktyk, to w przyszłym roku Budżet Obywatelski „straci sens”. „Myślę, że trzeba gasić ogień w zarodku. Tę patologię trzeba wypalić do samego korzenia. Bo jeśli pozwolimy, żeby takie rzeczy stały się normą, to za chwilę każdy klub, każda zorganizowana grupa zacznie grać tak samo. I wtedy nie będzie już żadnego budżetu obywatelskiego, tylko konkurs siły i wpływów. A to nie o to chodziło. Budżet obywatelski miał być przestrzenią dla mieszkańców, nie dla struktur”.

Obserwuj nas w Google News

Ósma za siedem - najnowsze informacje

Rozrywka