Podczas majówki do głowy mogą przyjść różne pomysły. Szkoda, że mieszkaniec Bochni postanowił, że użyje jej w zły sposób. Chęć odwiedzenia bliskiej osoby to nic niezwykłego. Ale kradzionym samochodem?
Okres majówki wszedł dopiero na odpowiednie obroty, gdy 2 maja policjanci z Bochni otrzymali zawiadomienie o kradzieży samochodu. Sytuacja miała miejsce w okolicach godziny 22:00. Co ciekawe właściciel Hondy kilka minut później ponownie zadzwonił na numer alarmowy, ponieważ auto znalazło się kilka ulic dalej.
Zostało zaparkowane jak gdyby nigdy nic, z tym że było uszkodzone w kilku miejscach. Policjantom udało się ustalić rysopis sprawcy zdarzenia, co pomogło w szybszym znalezieniu podejrzanego. Funkcjonariusze zaczęli sprawdzać pobliskie tereny, czy przypadkiem mężczyzna nadal nie kręci się gdzieś po okolicy.
Myślał, że go nie zauważą?
Mundurowi mieli szczęście, ponieważ w jednym z zarośli ukrywał się podejrzany człowiek. Na ich widok zaczął uciekać, więc rozpoczął się pościg, choć to chyba zbyt mocne słowo. Trwał on może kilkadziesiąt sekund. Bocheńscy kryminalni sprawdzili go w bazie danych, gdzie okazało się, że była to osoba karana już wcześniej za kradzieże.
Mieszkaniec Solnego Miasta natychmiast przyznał się również do zabrania Hondy. Jak oświadczył, pojazdem chciał się udać do koleżanki. 26-latek został skontrolowany na trzeźwość, a wynik jego badania wskazał ponad 1,5 promila alkoholu w organizmie.
Nie uczy się na błędach...
Mężczyzna niedawno wyszedł z zakładu karnego, gdzie odbywał karę więzienia zasądzoną za, a jakże, kradzież. Mieszkaniec Bochni usłyszał już zarzuty za kierowanie pojazdem mechanicznym, będąc w stanie nietrzeźwości oraz zaboru pojazdu w celu krótkotrwałego użycia i pozostawienie go w stanie uszkodzonym.
Fot: Pixabay / Zdjęcie ilustracyjne
