Kraków i Olkusz to miasta oddalone od siebie o niespełna 50 km. Ale dla wielu dojazd do stolicy Małopolski jest drogą przez mękę. – To, w jaki sposób pokonujemy ten mały odcinek woła o pomstę do nieba. Zwłaszcza teraz, w dobie pandemii. Jedziemy małym busem stłoczeni jak szprotki na eksport. Jesteśmy ściśnięci jak sardynki w puszce – mówi Dawid Skubis, jeden z mieszkańców Olkusza.
Dramatyczny list, czyli jak wygląda rzeczywistość?
Problem z dojazdem z Olkusza do Krakowa trwa od lat. Mieszkańcy często skarżą się na grupach internetowych i piszą listy do mediów z prośbą o interwencję. Jeden z takich listów trafił również do naszej redakcji. „Codzienna podróż minibusem może być znośna, ale jeżeli odcinek do przejechania nie przekracza 20 km. Natomiast 47 km (Olkusz-Kraków), zwłaszcza w takich warunkach i obecnych czasach epidemii, to zgroza. Już przy drugim przystanku jest pełny minibus, a przy ostatnich kierowca kiwa ręką do ludzi, że nie ma miejsca w taborze” - pisze Dawid Skubis. Autor listu podkreśla, że Olkusz liczący 36 tys. mieszkańców, ma tylko kilka małych busów dojeżdżających do stolicy Małopolski. A dojeżdżać muszą – najczęściej do pracy. Wszystkie – zdaniem naszego czytelnika, są przepełnione, zwłaszcza w godzinach szczytu. „Jeszcze bardziej mnie, jak i myślę wielu z nas, frustruje taka sytuacja - kiedy wsiadamy do busa po ciężkim dniu pracy, i okazuje się, że wszystkie miejsca siedzące są zajęte, to musimy jeszcze stać około 1,5 h jadąc. Dlatego ludzie często ustawiają się na przystanku nawet 30 min. przed przyjazdem busa, żeby zająć dla siebie miejsce siedzące, a użyłbym nawet słowa zdobyć, bo kiedy podjeżdża bus, to wszyscy rzucają się do wejścia. Nie piszę o tym tylko, żeby wyrazić swoją i tak właściwie nie tylko swoją frustrację, ale też innych” – informuje pan Dawid, który podkreśla, problem z dojazdami do Krakowa trwa już 30 lat.
Sprawdziliśmy jak faktycznie wygląda stan komunikacji między Olkuszem, a Krakowem. Czy jest jakieś światełko w tunelu?
Busy - pojazd na miarę XXI wieku, czy przeżytek?
Kiedy wchodzimy na stronę Urzędu Miasta i Gminy Olkusz i klikamy w zakładkę „transport publiczny” naszym oczom, ukazuje się informacja, że strona jest w budowie od 2016 r.
Mogłoby się wydawać, że jest to rzeczywisty stan olkuskiego transportu. Choć byłoby to nieco niesprawiedliwe. Trzeba uczciwie przyznać, że olbrzymią rolę w transporcie olkuskim odgrywa Związek Komunalny Gmin w Olkuszu, który odpowiada za komunikację nie tylko w samym Olkuszu, ale również z gminami ościennymi. Związek jest odpowiedzialny za przetargi z operatorami oraz fatyczny stan komunikacji miejskiej. Niestety, nie rozwiązuje to problemu dojazdu do Krakowa.
W drodze do stolicy Małopolski mieszkańcy Olkusza do dyspozycji mają praktycznie tylko busy. Nie jest to najwyższej jakości środek transportu, ponieważ są one niewygodne i - jak twierdzą pasażerowie - często się spóźniają. Poza tym mieszkańcy zwracają uwagę na ich przeładowanie - już na pierwszych przystankach. Jak w takim razie transport powinien wyglądać? – Osobiście uważam, że busy w tej formie, w jakiej funkcjonują obecnie to głębokie nieporozumienie i przeżytek – mówi Jakub Łoginow – ekspert i aktywista w dziedzinie transportu, związany z Krakowem. – Busy tego typu mają rację bytu jedynie jako dodatkowa forma transportu, np. na wycieczkę, ale absolutnie nie nadają się do linii regularnych z przystankami po drodze i wymianą pasażerów. Są zwyczajnie ciasne i niewygodne – dodaje. – Oczywiście często podnoszony jest argument, że w wielu przypadkach jest mała frekwencja i duży autobus jeździłby pusty, generując koszty i spalając więcej paliwa. To prawda, dlatego w takich przypadkach rozwiązaniem są małe autobusy (szerokie, z częściowo niską podłogą, miejscem na nogi, bez tłoczenia się na ciasnych siedzeniach, z miejscem na wózek, bagaż i rower), a nie busy – mówi Łoginow.
Zdaniem aktywisty jedyną zaletą busów jest niska cena biletów. – Jedyną przyczyną popularności busów jest niska cena i dlatego można było zrozumieć popularność tego niskiej jakości transportu w pierwszych latach po transformacji, kiedy Polska była jeszcze biedna i wychodziliśmy z kryzysu gospodarczego. Z tego też względu busy są popularne na sąsiedniej Ukrainie i w Mołdawii. I właściwie tylko tam – przypomina.
Jakub Łoginow widzi jeszcze jedną przyczynę, dla której w rozwijającej się dynamicznie Małopolsce ciągle najpopularniejszym środkiem transportu są busy, a która powinny już odejść do lamusa. – Przyczyną popularności busów w Małopolsce jest fakt, że Urząd Marszałkowski nie wywiązuje się z obowiązku zapewnienia transportu publicznego, inaczej niż to jest przyjęte w całej Europie. Transport publiczny włącznie z transportem regionalnym i komunikacją miejską jest z natury rzeczy deficytowy i, aby był sprawny i komfortowy, musi być organizowany i finansowany przez samorządy – podkreśla ekspert.
Skazani na busy?
Problemem w transporcie busami w mniejszych miejscowościach jest częstotliwość kursów oraz ich punktualność. Mieszkańcy Olkusza, aby dostać się do Krakowa, mogą korzystać wyłącznie z busów, ponieważ nie istnieje linia autobusowa, łącząca oba miasta. Jak czytamy na lokalnej grupie internetowej, przed pandemią wielu przewoźników jeździło punktualnie, jednak później wszystko się zmieniło. Wiele linii zostało zawieszonych, a przewoźnicy zaczęli się coraz częściej spóźniać. Szczególnie widać to w wieczory i weekendy.– Jeśli chodzi o punktualność przyjazdów busów, to nie da się tego jednoznacznie określić. Jest to bardzo uzależnione od tego, czy droga jest zakorkowana, czy też nie. Czasami jest tak, że przyjazd jest spóźniony o 5-10 min, a czasami o godzinę - mówi Dawid Skubis. Pomimo tych niedogodności, skargi na lokalnych przewoźników wpływają do Urzędu Marszałkowskiego sporadycznie. – Wpłynęło kilka skarg, dotyczących przewozów regularnych na trasie Kraków - Olkusz. Zdarzyło się to raz na kwartał –mówi Dawid Gleń, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego.
Czy da się coś z tym zrobić? Czy komunikacja w mniejszych miastach jest poniekąd skazana na takie warunki? – Transport, aby miał sens, musi mieć też pewną minimalną częstotliwość. Nie mogą to być 3-4 kursy dziennie, bo wówczas prawie nikt tym nie będzie jeździć i urzędnicy powiedzą: "w takim razie likwidujemy połączenie". O dobrej ofercie mówimy wtedy, gdy autobusy jeżdżą nie rzadziej niż co godzinę, od wczesnych godzin rannych do późnej nocy, tak by np. mieszkaniec Olkusza mógł pojechać nie tylko do pracy, ale też np. do teatru czy na imprezę do Krakowa i nawet o tej 23:00 mógł wrócić do domu i być tam koło północy – mówi Jakub Łoginow. Takie zmiany to jednak proces na kilka lat, wymaga czasu.
Jakie kary grożą przewoźnikom, którzy naginają przepisy? Konsekwencje tym, którzy nie wywiązują się ze swoich obowiązków, wynikają z przepisów prawa, a w szczególności z zapisów Ustawy z dnia 6 września 2001 r. o transporcie drogowym, w przypadku przewozów wykonywanych na podstawie zezwoleń na wykonywanie regularnych przewozów osób w krajowym transporcie drogowym to np. cofnięcie licencji na przewóz ludzi – Dodatkowo operatorowi grozą również kary finansowe wynikające z zawartej umowy. W roku 2021 naliczono kary na kwotę 600 zł za niewykonanie kursów zgodnie z rozkładem jazdy – mówi Dawid Gleń.
To może jakaś zniżka?
Jednak busy jeżdżą i nie tracą na popularności w miastach takich jak Olkusz. Oczywiste jest, że ich ilość jest mniejsza niż jeszcze 20 lat temu, dlatego często przewoźnicy wykorzystują ten fakt, aby zarobić. – Co do cen przejazdu, żadnej taryfy ulgowej nie ma. Czy to senior, czy nastolatek, każdy płaci tyle samo. Sprzedaży biletów miesięcznych nie oferuje żaden z przewoźników. Jakiś czas temu jeszcze była możliwość zakupu u „Sioła Trans", ale raczej nikt nie chciał kupować, bo dość że busy jeżdżą niezbyt często, to jeszcze trzeba by było się dostosowywać do rozkładu jednego przewoźnika – mówi pan Dawid.
Okazuje się, że obowiązujący stan rzeczy nie jest do końca zgodny z obowiązującymi przepisami. – Stosowanie biletów ulgowych wynika wprost z Ustawy o publicznym transporcie zbiorowym. Przewoźnicy muszą takich ulg udzielać określonym grupom (np. uczniowie, niewidomi) i dostają za to od urzędu rekompensatę. Oprócz tego mogą też stosować dodatkowe ulgi handlowe, według własnego uznania. Jak najbardziej ma to sens, podobnie jak bilety miesięczne – mówi nam Jakub Łoginow.
Jak znaleźć rozwiązanie?
Często w mniejszym miejscowościach, takich jak Olkusz, podnoszony jest argument „czemu w większym mieście się da, a u nas nie?”. Każde miasto dostosowuje środki transportu do potrzeb swoich mieszkańców. – Aby poprawić komunikację pomiędzy Olkuszem, a Krakowem w październiku 2019 r. uruchomiona została linia autobusowa Olkusz – Krzeszowice, której kursy skomunikowane są z pociągami i w ten sposób pasażerowie mogą kontynuować podróż do Krakowa transportem kolejowym. Linia dofinansowana została z budżetu Województwa Małopolskiego oraz Funduszu rozwoju przewozów autobusowych. Linia kursować będzie również w 2022 roku – mówi Dawid Gleń.
Jednak, czy istnieje uniwersalny model komunikacji miejskiej/międzymiastowej, który byłby idealny dla zarówno mieszkańców dużych metropolii, jak i mieszkańców małych miejscowości? – Specyfika mniejszych miast wymusza zastosowanie innych rozwiązań niż w dużych metropoliach. Przede wszystkim inaczej niż w dużych metropoliach, trudno jest tu mówić o jakimś uniwersalnym modelu, natomiast jedyne, co powinno być wspólne w małych miastach i dużych metropoliach oraz w transporcie regionalnym (np. Kraków – Olkusz), to komfortowy, przestronny i nowoczesny tabor. Mogą to być mniejsze autobusy, ale nawet w takim przypadku należy unikać ciasnych busów – mówi Jakub Łoginow.
Kto jest odpowiedzialny za transport i jak można próbować go zmienić?
Dzwonimy do Urzędu Miasta i Gminy w Olkuszu i pytamy o utworzenie linii komunikacyjnej pomiędzy Olkuszem a Krakowem, na przykład takiej, jaką jest połączona Wieliczka z Krakowem. W odpowiedzi słyszymy, że urząd ma związane ręce, ponieważ jest to kompetencja Urzędu Marszałkowskiego. – Województwo Małopolskie stara uruchomić pociągi relacji Kraków - Olkusz - Kraków przez Jaworzno Szczakową – odpowiada na pytanie o lepsze połączenie Olkusza z Krakowem Dawid Gleń. – Dzięki zakończonej modernizacji infrastruktury kolejowej kursy przyspieszone, obsługujące tylko wybrane stacje i przystanki, będą mogły pokonać ten dystans w czasie niewiele przekraczającym 1 godzinę – podkreśla rzecznik Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego.
Co w związku z tym, może zrobić mieszkaniec Olkusza, który chciałbym coś zmienić w komunikacji miejskiej. – W mniejszych miastach wiele zależy od burmistrza, radnych oraz samych mieszkańców, którzy mogą poprzez petycje, inicjatywy oddolne i ewentualne protesty wymusić na władzach stworzenie komunikacji miejskiej. To samo można powiedzieć o komunikacji powiatowej i wojewódzkiej, która w Małopolsce niestety kuleje – uważa Jakub Łoginow.
Transport przyszłości
Zmian w strukturze transportu międzymiastowego nie da się wprowadzić z dnia na dzień. Jak w takim razie powinien wyglądać wzorowy transport? Jakie rozwiązania wprowadzić, aby poprawiły codzienne życie Polaków w mniejszych miejscowościach, którzy są przyzwyczajeni do transportu busami? – Transport regionalny musi być dotowany i organizowany przez samorządy, natomiast prywatni przewoźnicy pełnią funkcję uzupełniającą. W całej Europie jest tak, że przewozy komercyjne (bez dotacji) są opłacalne tylko na niektórych trasach, w tym zwłaszcza dalekobieżnych - ekspresowych typu Kraków – Katowice, Kraków – Berlin, Kraków – Zakopane itp. Zacznijmy od tego, że Województwo małopolskie powinno przeznaczać na transport autobusowy co najmniej 10% swojego budżetu, zamiast obecnych 0,5%. Transport publiczny to jedno z najważniejszych zadań samorządu województwa i ta pozycja w budżecie powinna być zapewniona w pierwszej kolejności, na równi ze szpitalami, edukacją czy wojewódzkimi instytucjami kultury. Mówiąc o tym, jak powinien wyglądać wzorcowy transport, nie trzeba odkrywać Ameryki, wystarczy skopiować dobre wzorce z Europy – mówi Jakub Łoginow.
Transport jest potrzebny każdemu z nas. Komfort podróży przekłada się na nasze wypoczęcie i większą wydajność w pracy. W mniejszych miejscowościach jest często traktowany po macoszemu, co jest błędem. Nie oznacza to jednak, że mieszkańcy muszą zaakceptować rzeczywistość, jaką jest transport słabej jakości czyli z wykorzystaniem busów. Jednak, jak mówi nasz ekspert, wielkie zmiany dopiero przed nami.