Wśród znajomych został żartobliwie nazwany „rumuńskim konsulem”, a znajomość z Romami rozwinęła się w przyjaźń. W kolekcji Pawła Lechowskiego jest już ponad 400 eksponatów. Skąd ta pasja do kultury romskiej i jak powstała kolekcja, którą teraz można zobaczyć w Muzeum Nikifora w Krynicy Zdroju?
Paweł Lechowski z wykształcenia jest etnografem, w przeszłości ekspertem i doradcą w kwestiach romskich Departamentu Wyznań Religijnych oraz Mniejszości Narodowych i Etnicznych przy MSWiA. Uczestniczy w programach edukacyjnych i integracyjnych oraz angażuje się w działalność różnych organizacji promujących kulturę tej mniejszości etnicznej. Bierze udział w konferencjach, a jego opinie były cytowane w raportach European Rome Rights Center. Kulturą romską interesuje się nieustannie od lat 60-tych ubiegłego wieku. Na przełomie lat 80- i 90-tych, jako pracownik Muzeum Etnograficznego w Tarnowie, uczestniczył w organizacji stałej ekspozycji romskiej i pozyskiwaniu na nią obiektów. Kilka lat później, nie będąc już pracownikiem muzeum, zaczął realizować zamysł stworzenia własnej kolekcji. Sprzyjającą okolicznością stała się migracja rumuńskich Romów do Polski. Nawiązał wówczas z nimi kontakt, a rozwój kolekcji był efektem dodatkowym pomocy, której im udzielał. Organizował opiekę lekarską, pomoc prawną, szukał miejsc, gdzie mogliby się zatrzymać, zwłaszcza podczas zimowych mrozów, tłumaczył ważne sprawy z/na język romani. W latach 1994–2000 w jego mieszkaniu żyła kilku-pokoleniowa rodzina rumuńskich Romów i okresowo bywało u niego ponad 20 osób.
„Rumuński konsul”
Wśród znajomych Lechowski został żartobliwie nazwany „rumuńskim konsulem”, a znajomość z Romami rozwinęła się w przyjaźń. Skąd jednak pasja i zamiłowanie do kultury romskiej? – Już w liceum, pod koniec lat sześćdziesiątych, zdecydowany byłem starać się o przyjęcie na etnografię. Romowie w tym czasie stanowili dla mnie poniekąd zastępczą, a zarazem w miarę dostępną egzotykę. Pierwsze kontakty z nimi, oczywiście po dokładnej lekturze wszystkich dostępnych wówczas opracowań Jerzego Ficowskiego, próbowałem nawiązywać za pośrednictwem użyczanego od szkolnego kolegi aparatu fotograficznego. Natomiast już na studiach od pierwszego roku wyjeżdżaliśmy dość często zbierać materiały z zakresu etnografii na Polskim Spiszu. W związku z tym zbiegły się trzy sprzyjające okoliczności do nawiązania bardziej bezpośrednich relacji z tamtejszymi, Romami. Po pierwsze: praktycznie w połowie wsi tego regionu znajdują się mniejsze lub większe skupiska od pokoleń już osiadłych Romów, wśród których było stosunkowo wielu kowali – mówi w rozmowie z Głos24 Paweł Lechowski. – Znalazłem się na roku wraz z Adamem Bartoszem (próżniejszym wieloletnim dyrektorem muzeum Okręgowego w Tarnowie i twórcą tamtejszej ekspozycji romskiej), który mając przydzielone dokumentowanie spiskiego kowalstwa, z własnej już inicjatywy, a nawet wbrew obawom, wątpliwościom i przestrogom przełożonych, postanowił uwzględnić też kowalstwo tamtejszych Romów. Po trzecie: dzięki niedoskonałości technicznej ówczesnej fotografii, oprócz standardowego przeprowadzania wywiadów, dostałem polecenie wykonywania rysunkowej dokumentacji w mrocznych zazwyczaj kuźniach. Skwapliwie z tego skorzystałem, mając w ten sposób okazję poznawania romskich kowali i ich rodzin. Te kontakty stawały się z czasem coraz bardziej zażyłe i obejmowały coraz to większe kręgi znajomych. Równocześnie zacząłem w tej społeczności dostrzegać coraz mniej egzotyki, a coraz więcej problemów związanych z dotyczącymi ich uprzedzeniami i stereotypami. Natomiast wciąż intryguje mnie fakt że społeczność ta, wprawdzie bardzo zróżnicowana, rozproszona po najróżniejszych krajach i kontynentach, przez tak długi czas, bo około tysiąc lat, wciąż zachowuje swą tożsamość, pomimo braku terytorium własnego państwa i związanych z tym instytucji, wyznawania różnych religii i najróżniejszych form nacisku - wszelkiego rodzaju działań asymilacyjnych – dodaje właściciel kolekcji.
Ogromna kolekcja zbierana przez lata
Obecnie w kolekcji Pawła Lechowskiego jest około 400 zinwentaryzowanych przedmiotów, wykonanych lub użytkowanych przez Romów. Tworzą one tematyczne zespoły: romską sztukę plastyczną (malarstwo olejne, pastele, rysunki, grafiki, rzeźba), cygańskie rzemiosło (wyroby kotlarskie, kowalskie, odlewnicze, koszykarskie) i wyroby użytkowane przez Romów; instrumenty muzyczne, zdobnicze elementy do wozu, ubiór i biżuterię oraz przedmioty świadczące o obecności Romów jako inspiracji w kulturze społeczności większościowej. Jest to sztuka plastyczna, pocztówki, nuty i śpiewniki nawiązujące do motywów muzyki cygańskiej, figurki ceramiczne, lalki i opakowania po produktach (produkty spożywcze, pudełka po papierosach, butelki po napojach). W kolekcji są także nagrania dźwiękowe: muzyka utrwalona na kasetach i płytach winylowych, opowiadane bajki na motywach cygańskich, filmy o tematyce romskiej, audycje radiowe i telewizyjne. Dopełnienie stanowią archiwalia w postaci kilku urzędowych dokumentów, liczne fotografie, pocztówki, bogata literatura fachowa z Polski i zagranicy, także w języku romani. Kiedy zrodził się pomysł stworzenia tej niezwykłej kolekcji? – Kolekcjonowanie obrazów, a właściwie wszelkich przejawów romskiej twórczości plastycznej to prosta konsekwencja zbierania w ogóle wszystkich artefaktów związanych z Romami. Jeśli tylko w zasięgu moich możliwości pojawia się obraz, rysunek, grafika albo rzeźba wykonane przez Romów to staram się je pozyskać, podobnie jak każdy inny przedmiot przez nich wykonany. Potrzebę kolekcjonowania przejawów materialnej kultury Romów miałem jeszcze w czasie studiów, ale w praktyce zacząłem to realizować z chwilą, gdy Adam Bartosz (etnograf, antropolog, wieloletni dyrektor Muzeum Okręgowego w Tarnowie, który uczynił z Tarnowa jedno ze światowych centrów wiedzy o kulturze Romów - przyp. red.) rozpoczął gromadzenie zbiorów muzealnych. Po prostu Muzeum nie mogło bez żadnych ograniczeń nabywać wszystkich, często podobnych lub wręcz identycznych przedmiotów, a tylko pewną ich reprezentację. W takich sytuacjach korzystałem z okazji nabycia oferowanych nadwyżek. W tamtym czasie Romowie nie przywiązywali większego znaczenia do swoich wytworów, również tych z zakresu swej twórczości plastycznej, która wówczas była zjawiskiem całkiem nowym wśród Romów w Polsce. Dlatego z obawy, aby niezakupione przez Muzeum przedmioty nie zostały bezpowrotnie stracone, starałem się je nabywać, zabezpieczając w ten sposób na przyszłość – przyznaje kolekcjoner.
Początki bywają trudne
Początki nie były jednak takie proste, jak może się wydawać. – Za początek kolekcji w ogóle, a zarazem zbiorów twórczości plastycznej, można uznać ikonkę znalezioną w 1978r. w porzuconym barakowozie na Rżące w Prokocimiu. Wykonana przez kilkunastoletniego chłopca lowarskiego (Lowarzy to grupa romska zamieszkująca głównie Europę Środkową, m.in. Polskę. Pochodzą z terytorium historycznych Węgier, głównie Siedmiogrodu - przyp. red.), przez kilka lat pozostawała jedynym materialnym wytworem romskim w mym posiadaniu. Natomiast przybywało przedmiotów takich jak wszelkiego rodzaju literatura, od opracowań naukowych poprzez beletrystykę z wątkami cygańskimi, do wszelkiego piśmiennictwa w języku romani, grafiki o tematyce romskiej, nagrania zespołów cygańskich, figurki ceramiczne przedstawiające Romów, opakowania z produktów spożywczych odwołujących się do związków z romskimi gustami itp. Najtrudniejszym okazało się pozyskanie w Polsce wyrobów jednego z najbardziej reprezentatywnych rzemiosł romskich, jakim jest kotlarstwo. Rzemiosło to, w swojej podstawowej postaci, tj. wyrobu miedzianych naczyń, w Polsce dość szybko zanikło, ograniczając się jedynie do "pobielania" czyli cynowania. Wprawdzie na targowiskach staroci i w desach nie brakowało różnego rodzaju miedzianych kotłów, patelni, garnków itp. ale z reguły nie można już ustalić, czy jest to faktycznie wyrób romskiego kotlarza. W tym zakresie sytuacja diametralnie się zmieniła w latach 90-tych wraz z pojawieniem się romskich przybyszy z Rumunii. Mieszkający u mnie kotlarz z Rumunii nie tylko zaopatrzył w swoje wyroby Muzeum w Tarnowie, jak i wzbogacił moje zbiory, ale wykonując je u mnie w domu umożliwił praktyczne zapoznanie się z technologią kotlarską – opowiada Paweł Lechowski.
„Klejnot” w koronie?
Kolekcja jest ogromna i robi wrażenie na odbiorcach. Czy jednak jej właściciel posiada swój ulubiony okaz? – Jest przynajmniej kilka takich przedmiotów, ale trudno mi się zdecydować, który z nich jest mi najbardziej cennym, bynajmniej nie w tym materialnym znaczeniu, dlatego spróbuję je wymienić zgodnie z chronologią ich pozyskania. Na pewno jest nim wspomniana już ikonka, która zupełnie przypadkowo stała się zaczynem zbiorów i którą, nie ukrywam, traktuję nieco jak talizman, list od Jerzego Ficowskiego (pierwszy polski cyganolog a ponadto poeta, eseista, autor tekstów piosenek, prozaik, tłumacz, znawca folkloru żydowskiego - przyp. red.), oryginalne drewniane smoki z wozu cygańskiego z lat 50-60-tych, elementy tradycyjnej, ręcznie szytej odzieży przez mieszkające u mnie Cyganki rumuńskie, wykonany przez rumuńskiego Roma sygnecik ze srebrnej monety z wizerunkiem Franciszka Józefa, wykonane przez albańskiego Roma rysunkowe portrety mieszkających u mnie Romów rumuńskich, olejny obraz podarowany przez jego autorkę, a zarazem tancerkę Flamenco, kilka oryginalnych dokumentów związanych z akcją osiedlania i "produktywizacji" Romów z lat 50-tych i jeszcze sporo innych artefaktów – przyznaje.
Wyjątkowa historia w każdym przedmiocie
Czy w takim razie każdy element kolekcji to osobna, osobista historia? – Nie może być inaczej. Z każdym nabytkiem wiążą się jakieś konkretne okoliczności. W większości przypadków wystarczy zobaczyć dany przedmiot, aby te okoliczności się przypomniały. Zauważam jednak, że czasami pojawia się problem właśnie z chronologią i prawidłowym określenia czasu pozyskania przedmiotu. Na szczęście można to weryfikować w oparciu o zapiski i fotografie, które bywają ściśle datowane – przyznaje Paweł Lechowski.
Tworzenie tak bogatej kolekcji, jak ta Pawła Lechowskiego trwa lata. Czy wśród tysięcy wspomnień, które towarzyszyły autorowi podczas powiększania zbiorów, ma on jedno, które najbardziej zapadło mu w pamięć? – Na pewno takim wspomnieniem są okoliczności znalezienia ikonki mające coś z metafizyki: na podłodze barakowozu leżały porozrzucane fragmenty wyposażenia i po prostu śmieci, a wśród nich niepozorny, drewniany, lekko opalony klocek-deseczka. Najpierw lekko go kopnąłem, nieznacznie przesuwając, a potem, zupełnie nie wiem dlaczego schyliłem się, aby go podnieść i zobaczyć jego drugą stronę zwróconą do podłogi – mówi kolekcjoner.
Co zawdzięczamy Romom?
Wokół kultury romskiej wyrosło wiele stereotypów. Ich kultura i zwyczaje są często przeinaczane. Co jednak Romowie wnieśli do kultury polskiej? Czy wiele im zawdzięczamy? – Na pewno stawali się źródłem inspiracji dla różnego rodzaju twórców w takich dziedzinach jak: poezja, literatura , muzyka, malarstwo, teatr, w ostatnim czasie również i film. Na ogół nie docenia się ich roli w zakresie kultury materialnej poprzez udostępnianie ludności wiejskiej niektórych usług i wyrobów. Przykładem morze być kowalstwo na terenach Karpat i Podkarpacia w XVIII i XIX wieku, w znacznej mierze opanowane, a niekiedy wręcz zdominowane przez kowali romskiego pochodzenia, jak np. na Polskim Spiszu, gdzie jeszcze w okresie bezpośrednio powojennym stanowili większość tych rzemieślników. W niektórych rejonach, np. właśnie na Spiszu jeszcze pod koniec XX wieku "Cygan" był synonimem kowala. Przybyli w drugiej połowie XIX wieku kotlarze- Kalderasze (lub Kełderasze - grupa romska - przyp. red.) z Rumunii w znacznej mierze przyczynili się do upowszechnienie i udostępnienia ludności naczyń miedzianych, wcześniej zbyt drogich i dostępnych na ogół tylko szlachcie i zamożniejszym mieszczanom. Obecnie, coraz częściej nie są już tylko biernym źródłem inspiracji, ale stają się częścią kulturotwórczych elit, czego przykładem mogą być: Małgorzata Mirga-Tas i Krzysztof Gił, absolwenci krakowskiej ASP – zaznacza Paweł Lechowski.
Kolekcja będzie rosła
Sam Lechowski zapowiada, że jego kolekcja będzie się wciąż powiększać. – Trudno mówić o jakimś planowaniu w tym zakresie. Możliwość nabycia czegoś to najczęściej splot trudnych do przewidzenia, a tym bardziej do zaplanowania okoliczności. Natomiast niewątpliwie, jak najbardziej mam zamiar kontynuować dalsze kolekcjonowanie wszystkiego co się wiąże z Romami – mówi w rozmowie z Głos24.
Ten, kto nie widział nigdy kolekcji Pawła Lechowskiego, będzie miał teraz do tego niepowtarzalną okazję. Od 27 marca wystawa "Jadą wozy kolorowe. Tabor w pamięci i w twórczości artystycznej Cyganów/Romów" w Muzeum Nikifora w Krynicy Zdroju jest dostępna dla zwiedzających. – Na wystawie można zobaczyć około 50 prac malarskich, rysunkowych i grafik, przede wszystkim autorów romskiego pochodzenia, ale również kilka prac nie romskich artystów, a nawiązujących do tematyki romskiej. Są tam zarówno prace samouków, amatorów, jak też Romów z Polski i z zagranicy, będących absolwentami różnego rodzaju szkół plastycznych – zachęca kolekcjoner.
Fot. Piotr Droździk