14 lipca policjanci z myślenickiej drogówki po nocnym pościgu zatrzymali 30-letniego obywatela Ukrainy.
Zgłoszenie o awanturze domowej w Brzączowicach wpłynęło do mundurowych 14 lipca.
-Na miejscu zastali zgłaszającego oraz roztrzęsioną kobietę, która opowiedziała mundurowym, że przybiegła tu, szukając ratunku, ponieważ bała się swojego partnera, który uderzył ją oraz stosował wobec niej groźby - przekazuje policja.
Agresorem okazał się 30-letni obywatel Ukrainy. Nietrzeźwy mężczyzna szybko odjechał białym oplem, a policjanci ruszyli na jego poszukiwania. Gdy w Stojowicach mężczyzna zobaczył mundurowych, zaczął uciekać w stronę Myślenic. Policjanci rozpoczęli pościg, a dyżurny wysłał do akcji dodatkowe patrole.
-Podczas pościgu uciekinier stwarzał zagrożenie, jadąc całą szerokością drogi, również pod prąd, aby uniemożliwić ścigającym wyprzedzenie go - przekazuje policja.
Obywatel Ukrainy nie zamierzał się zatrzymać - zmienił kierunek jazdy, gdy zauważył policyjną blokadę, jechał prosto na policyjne auto i kilkukrotnie uderzał w radiowozy.
-Po wyjechaniu na ,,górę borzęcką” policjanci zauważyli, nadjeżdżający od strony Dobczyc ciąg prywatnych pojazdów. Kierujący oplem mimo to ze znaczną prędkością jechał wprost na nadjeżdżające pojazdy, stwarzając duże zagrożenie dla zdrowia i życia postronnych osób. Wobec tego mundurowi z Komisariatu Policji w Dobczycach, aby ratować życie i zdrowie kierujących z naprzeciwka zrównali się ze ściganym i uderzyli radiowozem opla, spychając go do przydrożnego rowu melioracyjnego - wspominają policjanci.
Ukrainiec opuścił pojazd i kontynuował ucieczkę pieszo. Wtedy rozpoczęła się obława. Mężczyzna został znaleziony po wielu godzinach w Myślenicach. Mężczyzna do końca stawiał opór.
W wyniku pościgu ranni zostali dwaj mundurowi oraz uszkodzeniu uległy dwa radiowozy. 30-latkowi grozi 5 lat więzienia.